Tryb ciemny, nowy Finder, a przede wszystkim nowe tapety. MacOS 10.14 Mojave - pierwsze wrażenia
Nowy system do komputerów Mac jest już dostępny dla wszystkich chętnych. Sprawdzamy, co Apple zmienił w macOS 10.14 Mojave.
Apple nie wyrobił się z udostępnieniem nowych wersji wszystkich swoich systemów operacyjnych tego samego dnia, ale użytkownicy komputerów Mac nie musieli długo czekać. Równo tydzień po wypuszczeniu iOS 12, tvOS 12 i watchOS 5 pojawił się oficjalnie macOS 10.14 Mojave. Przyjrzyjmy się najważniejszym nowościom.
Dark Mode w macOS 10.14 Mojave.
W tegorocznej aktualizacji macOS pojawiło się wsparcie dla tzw. Dark Mode. Tryb ciemny to nowy motyw interfejsu systemu i aplikacji, który diametralnie zmienia ich kolorystykę. System ma być dzięki temu przyjaźniejszy dla oczu użytkownika, zwłaszcza w nocy - wzorem aplikacji dla profesjonalistów takich jak Final Cut Pro X czy Photoshop.
Do tej nowości podchodzę jak na razie bardzo sceptycznie. Lubię pracować na jasnych aplikacjach, a zbawienny wpływ na mój wzrok ma już wprowadzone w poprzedniej aktualizacji Night Shift. Jak na razie włączam i wyłączam Dark Mode co kilkanaście minut, i nadal nie mogę się zdecydować, czy chcę go włączyć na stałe, czy jak najszybciej o nim zapomnieć.
Jak na razie po testach ciemny motyw wyłączyłem, a winne są temu aplikacje.
Spośród używanych przeze mnie programów, które nie pochodzą od Apple’a, jak na razie tylko iA Writer respektuje ustawienia trybu ciemnego automatycznie. W przypadku Chatty, Reedera i Tweeten motyw ciemny mogłem wybrać ręcznie. Niestety oba moje główne narzędzia pracy w Spider’s Web, czyli Slack i Trello, takiego trybu nie mają.
Pewnie sporo czasu minie, zanim wsparcia dla Dark Mode doczekają się te słabiej wspierane aplikacje firm trzecich. Na domiar złego tryb Dark Mode w macOS 10.14 Mojave nic nie poradzi na strony internetowe z białym tłem - a po włączeniu ciemnej wersji interfejsu systemu otwarcie przeglądarki często sprawia, że aż mrużę oczy.
Dynamiczna tapeta i porządek na pulpicie.
Dużo bardziej niż tryb ciemny podoba mi się… nowa tapeta w macOS 10.14 Mojave. Nie chodzi o fakt, co przedstawia, tylko o to, że zmieniać się będzie dynamicznie. Słońce oświetla na niej pustynny krajobraz z wielu różnych stron, by dopasować się do pory dnia. Fajny bajer.
Oprócz tego pojawiła się też opcja porządkowania plików na pulpicie w stosy. Wielu bałaganiarzy z pewnością to doceni, bo jedno kliknięcie uporządkuje wszystkie dokumenty, zdjęcia i inne typy plików na Biurku. Ja do tych ludzi jednak nie należę - filozofię inbox zero rozszerzyłem na desktop zero.
Wygodniejsze zrzuty ekranu.
Funkcją, z której będę korzystał z kolei bardzo często, jest nowy sposób robienia zrzutów ekranu. Na pierwszy rzut oka jest bardzo podobny do tego, który znamy z iPhone’ów. Aby aktywować nowe menu, trzeba wcisnąć na klawiaturze jednocześnie klawisze Cmd-Shift–5. Po wykonaniu zrzutu pojawia się jego miniatura w prawym dolnym rogu.
Po kliknięciu w miniaturę można przejść od razu do okna szybkiej edycji. Można też łatwo wybrać, gdzie zrzuty ekranu będą zapisywane. Dostępna jest też opcja nagrywania ekranu. Proste, łatwe, przyjemne i w teorii szalenie przydatne w mojej pracy. W praktyce zrzuty, których nie chcę edytować, lądują na Biurku z opóźnieniem, a to dla mnie spory minus.
Finder z szybkimi akcjami i zmiany w Podglądzie.
Nieco miłości od deweloperów otrzymał też Finder, czyli program do zarządzania plikami. Zniknął tryb widoku Cover Flow, ale zastąpił go nowy i śliczny ekran galerii, który pozwala w wygodny sposób przeglądać foldery pełne zdjęć. Z kolei w panelu podsumowania można wyświetlić więcej metadanych. Czekam teraz na aplikację Skróty na macOS.
Na wzmiankę zasługują też przyciski szybkich akcji w panelu podglądu. Można np. obrócić zdjęcie jednym kliknięciem bez otwierania aplikacji Podgląd. Bardzo cieszą mnie usprawnienia funkcji Quick Look. Szybki podgląd zawiera teraz podstawowe narzędzia do obróbki zdjęć i przycinania wideo i pozwala wyświetlić kilka plików w jednym oknie.
Continuity Camera, czyli iPhone jako skaner.
To jedna z tych funkcji, które pokazują siłę tego mitycznego ekosystemu Apple’a. Od teraz będzie można podczas pracy biurowej zrobić z telefonu… skaner. Wystarczy jedno kliknięcie w opcjach aplikacji Podgląd, by zaimportować do niego zdjęcie lub skan dokumentu prosto z obiektywu iPhone’a. Genialne!
Nie mam jednak złudzeń - nie będę z tego rozwiązania korzystał. Na tyle rzadko potrzebuję zeskanować jakiś dokument w swojej pracy, że zanim sobie przypomnę, za te - dajmy na to - pół roku, że taka funkcja istnieje, zdążę zgrać zdjęcie dokumentu przez AirDrop albo Photos.app.
Nowe aplikacje rodem z iOS-a.
Wpływ mobilnego systemu Apple’a na ten desktopowy widać jednak w innych obszarach. Jednym z nich są zupełnie nowe aplikacje, w tym Giełda, Dyktafon, Home oraz (nadal niedostępny w Polsce) Apple News, które zostały przeniesione niemal 1 do 1 z iOS-a. Same aplikacje mnie specjalnie nie interesują, ale to, jak powstały, już tak.
macOS 10.14 Mojave jest bowiem zapowiedzią przyszłości, w której programiści będą mogli bardzo małym nakładem środków przygotować aplikację na komputery na bazie wydania smartfonowego lub tabletowego. Jak na razie Apple testuje to rozwiązanie wewnętrznie, a w przyszłym roku będą mogli skorzystać z niego deweloperzy. Już sobie na to ostrzę zęby!
Nowa wersja Mac App Store.
Gruntownego odświeżenia doczekała się aplikacja, która nie ma swojego bezpośredniego odpowiednika na urządzeniach mobilnych - a jedynie znacznie bardziej rozpoznawalnego kuzyna. Mowa o Mac App Store, czyli oficjalnym repozytorium z aplikacjami na komputery Apple’a. Nowa wersja przeszła gruntowny lifting w kwestii wyglądu i układu treści.
Widać niestety, że nowa aplikacja nie jest jeszcze w pełni skończona, a niektóre elementy interfejsu nie są odpowiednio wyrównane. Nowy wygląd zresztą nie wystarczy, by zainteresować użytkowników, a potrzeba… aplikacji. Niestety wielu deweloperów zdecydowało się na dystrybucję swoje oprogramowanie z pominięciem Mac App Store’u, bo nie chce się dzielić zyskami.
Inne nowości w macOS 10.14 Mojave:
- dock wzorem tego w iPadzie pozwala wyświetlać ikony kilku ostatnio otwartych aplikacji, aczkolwiek wyłączyłem to, bo najważniejsze programy… i tak mam przypięte w docku;
- funkcja aktywnych narożników pozwala od teraz na zablokowanie ekranu, a nie tylko wyłączenie monitora, co docenią osoby pracujące w open space'ach;
- iTunes pozwala na wyszukiwanie utworów po ich treści, a także dodano playlistę wygenerowanej na bazie piosenek słuchanych przez znajomych w Apple Music;
- zmian doczekało się Safari, które wspiera favicony i podobno jeszcze sprawniej blokuje niepożądane treści (aczkolwiek z przeglądarki w wersji 12 można skorzystać też na starszym macOS 10.13 High Sierra);
- aplikacje mają od teraz pytać o dostęp do danych użytkownika, takich jak historia wiadomości, archiwum poczty czy lokalizacja;
- macOS 10.14 Mojave będzie ostatnim wydaniem systemu na komputery Apple’a wspierającym 32-bitowe aplikacje;
- Apple chwali się też grupowymi rozmowami w FaceTime, ale ta funkcja będzie dostępna w późniejszym terminie.
Jak na razie z aktualizacji jestem też zadowolony pod kątem stabilności i szybkości działania, ale nie odczułem wyraźnej poprawy wydajności. Niestety po wyłączeniu Dark Mode okazało się, że w moim przypadku macOS 10.14, tak jak tydzień wcześniej iOS 12, to przede wszystkim… nowe tapety. W porównaniu do poprzednich lat nie zmieniło się wiele, ale też od dawna wiedzieliśmy, że tym razem nie ma co liczyć na spektakularne nowości.