Gambit zasługuje na swoją nazwę. To najryzykowniejszy tryb Destiny 2 - deponujesz w banku czy idziesz po rekord?
O jak się cieszysz, naiwne dziecko. Jeszcze tylko kilku przeciwników i włożysz do banku drużyny pokaźną pulę 15 punktów. Jeden kosmita, drugi, trzeci pada. Masz to. Widzisz platformę depozytową. Ależ pomożesz swojej drużynie! Bierzesz rozpęd, skaczesz, lecisz i BANG. Strzał z karabinu snajperskiego dziurawi ci głowę. Tracisz wszystko. GG Easy.
Gambit to kompletnie nowy tryb, który pojawi się w Destiny 2 Forsaken. Moduł jest osobliwą, dziwaczną hybrydą na styku PvE oraz PvP. Przez większość czasu gracze w czteroosobowej drużynie działają razem, pokonując stada wrogów. Maszkary pozostawiają po sobie punkty, które trzeba zdeponować w banku. Po osiągnięciu odpowiedniej ich liczby pojawia się wielki i brzydki boss. Trzeba go ubić, aby zakończyć rozgrywkę i odebrać nagrodę.
Banał, prawda? No to teraz wyobraźcie sobie, że w tym samym czasie dokładnie to samo robi przeciwna drużyna na własnej kopii sieciowej areny. Oni również muszą zabijać przeciwników, zbierać punkty i walczyć z bossem. Ta ekipa, której uda się przywołać wielkie monstrum i ubić je jako pierwsze, wygrywa. Gambit jest więc jak wyścig z czasem. Obie drużyny będą starać się gromadzić punkty jak najszybciej. Tutaj dochodzi do ciekawego twistu gracz-kontra-gracz.
Niczym w Dark Souls, gracz może dokonać wrogiej inwazji na mapę konkurencyjnej ekipy.
Skojarzenia z grą From Software nie jest przypadkowe. Zdaje się, że Bungie mocno wzorowało się na Dark Souls lub Bloodborne. Wrogi gracz dokonujący inwazji zdobywa czerwoną poświatę. Od razu widać, że jest nieproszonym gościem. Chociaż działa w pojedynkę, a gospodarzy jest aż czterech, najeźdźca posiada element zaskoczenia. Może atakować rywali, gdy ci są skupieni na zbieraniu punktów oraz walczeniu z kosmicznymi bestiami.
Teraz najlepsze: najeźdźca widzi pozycje gospodarzy z przeciwnej drużyny, wraz z liczbą posiadanych, niezdeponowanych punktów. xXx_TomekAnihilator69_xXx ma ich przy sobie aż 20? Wyciągasz karabin snajperski, mierzysz, pociągasz za spust i BANG - już ich nie ma. Podczas śmierci każdy gracz bezpowrotnie traci w Gambicie cały niezdeponowany urobek. Wyobraź sobie, że masz przy sobie odpowiednią liczbę punktów, aby przywołać bossa. Już biegniesz do banku, metry dzielą cię od celu, a tu nagle najeźdźca wyskakuje ci na plecach. Uśmiech satysfakcji momentalnie znika z twarzy.
Gambit w pełni zasługuje na swoją nazwę. To najbardziej ryzykowny tryb w całym Destiny 2.
Gracze muszą w nim podejmować naprawdę trudne decyzje, bezpośrednio rzutujące na wynik całej grupy. Bungie tak podbija bowiem stawkę, aby deponowanie malutkiego urobku nie było opłacalne. Dlatego do Gambitu wprowadzono progi - 5, 15 i 25 punktów. Jeżeli odda się do ich banku tyle lub więcej, drużyna przeciwnika dostanie chwilową karę związaną z własną punktacją. Im większy próg, tym większa kara.
W praktyce zmusza do gracza do nieustannego główkowania. Masz 13 punktów? Mógłbyś już wracać, ale dopadniesz jeszcze dwóch wrogów i będzie ich 15. Co za tym idzie, aktywujesz karę na rachunku bankowym rywali. Teraz masz 16? Biegniesz do banku, ale po drodze widzisz grupę łatwych przeciwników. Gdyby ich rozwalić, to miałbyś aż 25 punktów… Gambit non stop kusi, aby podbijać stawkę. W Destiny 2 wasza chciwość, spryt, inteligencja oraz zdolność przewidywania zostanie wystawiona na najwyższą próbę.
Grałem w Gambit na Gamescom 2018 i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony.
W Destiny 2 przekładam PvE nad PvP. Dlatego tak bardzo podobał mi się tryb Prison of Elders z pierwszej odsłony serii. Gambit to w pewien sposób rozwinięcie tego modułu, ale wynoszące stawkę na zupełnie nowy poziom. Jest więcej ryzyka. Więcej do stracenia. Więcej emocji. Nagrody też są lepsze. No bo bądźmy szczerzy - zdobyte fanty z Prison of Elders pozostawiały wiele do życzenia. Bungie obiecuje, że drugi raz nie powtórzy tego błędu. Sprawdzimy. Ocenimy. Rozliczymy.
Gambit będzie świetną odskocznią od nowej kampanii fabularnej, klasycznych meczy PvP oraz powtarzalnych patroli. To jest dokładnie ten tryb, który odpala się „na jeden meczyk“ przez konsolą, a kończy o 1:37. Oczywiście płacząc razem z kolegami nad koniecznością porannej pobudki. Tutaj nie chodzi tylko o to, że do Destiny 2 trafia nowy moduł na styku PvE oraz PvP. Największym walorem Gambitu jest fakt, że producenci mają na niego sprytny pomysł. Deweloperzy przemyśleli zasady. Przygotowali nagrody. Podkręcili stawkę.
Jedyne o co się boję, to finalny fragment rozgrywki. Gdy końcowy boss strzela jak opętany, wokół biega pełno jego pomocników, a rywal dokonuje inwazji, dochodzi do prawdziwego chaosu. Można się pogubić w tej feerii barw, eksplozji oraz monologów komentatora. Dlatego drużyny grające z połączeniem mikrofonowym będą miały gigantyczną przewagę nad losowymi graczami połączonymi ad-hoc w lobby. Czuję w kościach, że komunikacja to jeden z kluczy do zwycięstwa w Gambicie.
Drugim jest odporność na uzależnienie od hazardu.
Fragmenty rozgrywki z Destiny 2: Forsaken zostały uchwycone na konsoli PlayStation 4,