W nowe Pokemony na Switcha można grać już dzisiaj. Nintendo opublikowało darmowe Pokemon Quest
Pokemon Quest jest grą free-to-start, która już jest dostępna w wirtualnym sklepie Switcha. Pod koniec czerwca trafi z kolei na iOS-a i Androida.
Dzień mija nam pod znakiem długo oczekiwanych Pokemonów. Pisaliśmy już o dużej grze, która pojawi się w listopadzie - Pokemon Let's Go Pikachu i Let's Go Eevee - ale na swojej konferencji Nintendo zapowiedziało także inny tytuł z ukochanego uniwersum. Ba, żeby tylko zapowiedziało...
Wszyscy posiadacze Nintendo Switch już teraz bezpłatnie mogą pobrać Pokemon Quest.
Nie należy się jednak nastawiać na wielki, rozbudowany tytuł. Mamy do czynienia z produkcją, która wyszła na konsolę, ale jest w gruncie rzeczy grą mobilną.
Oto pojawiamy się na Tumblecube Island - wyspie, która swoją klockowatością podejrzanie mocno przypomina Minecrafta. Tam naszym zadaniem jest znaleźć jak najwięcej szeroko pojętych "skarbów". Zrobimy to, łapiąc Pokemony z pierwszej generacji i bijąc się z kolejnymi falami stworków.
Gra zrywa jednak z charakterystycznymi dla serii walkami turowymi.
Zamiast tego trzyosobowa drużyna naszych podopiecznych sama biega po mapie i atakuje inne Poksy. Nasz udział ogranicza się do uaktywniania specjalnych ataków, gdy te już się naładują. Po wyczyszczeniu poziomu zbieramy łupy i wracamy do bazy. Naszym Pokemonom możemy przydzielać kamienie mocy, które poprawiają ich szybkość, zdrowie czy atak. Z zebranych podczas misji składników przyrządzamy też potrawy, które zwabią nowe stworki do drużyny.
W tym momencie pojawia się aspekt, która nawet bardziej niż inne krzyczy: gra mobilna! Na przyrządzenie potrawy musimy bowiem poczekać. Nie wiem, jak wygląda to dalej, ale na początku gry jest to 25 minut. Ten czas można jednak przyspieszyć, wydając specjalne bilety. Otrzymujemy je z wykonywania różnych zadań. Będziemy jednak dostawać ich więcej, jeśli kupimy specjalne rozszerzenia dostępne w sklepie Nintendo. Dodatki podwoją też na stałe liczbę znajdowanych składników czy zdobywanych punktów doświadczenia. Pozwolą gotować kilka potraw jednocześnie. Podarują Snorlaksa do kolekcji.
Dlatego Pokemon Quest jest grą free-to-start.
Oferowane za pieniądze rozszerzenia (kolejno po 20 zł, 40zł i i 72 zł) znacząco wpływają bowiem na mechanikę grania w Pokemon Quest. Twórcy (Game Freak, autorzy wszystkich ważnych gier z serii) pozwalają też kupować wspomniane wcześniej kamienie mocy po 12 zł. Mamy więc mały, zgrabny tytuł z klasycznymi mikrotransakcjami z gier mobilnych. I nic dziwnego, bo gra pod koniec czerwca pojawi się też w sklepach Google'a i Apple'a.
Po zagraniu podejrzewam też, że właśnie na smartfonach Pokemon Quest może zdobyć większą popularność.
Mamy bowiem do czynienia z prostym "klikaczem", gdzie nasza rola sprowadzona jest do minimum. Możemy jeszcze dekorować naszą bazę i oczywiście wybierać, które Pokemony wyruszą na kolejną wyprawę po łupy. Wszystko to utrzymane w słodkiej, przyjemnej dla oka oprawie i z dobrze znanymi stworkami. Entuzjaści niezobowiązujących "giereczek" powinni być zadowoleni, szczególnie że raczej da się też grać bez wydawania pieniędzy, nawet jeśli wszystko przebiegać będzie wolniej. Reszta musi poczekać cierpliwie na listopad i Let's Go Pikachu / Let's Go Eevee.