Tak wygląda Xbox One X Project Scorpio Edition
Microsoft postanowił zachęcić fanów do szybszego zamawiania w przedsprzedaży konsoli Xbox One X. Dla najbardziej impulsywnego konsumenta przygotował edycję kolekcjonerską. A my właśnie odebraliśmy ją ze sklepu.
Xbox One X jest już dostępny w większości sklepów ze sprzętem elektronicznym. Mogliśmy ją zamawiać już od dłuższego czasu. A by nas do tego zachęcić – i podbić wyniki sprzedaży – Microsoft przygotował specjalną, kolekcjonerską wersję konsoli, dostępną w bardzo ograniczonej ilości.
Project Scorpio Edition jest już w zasadzie prawie nie do dostania. Ostatnie sklepy mają w swojej ofercie kilka sztuk, częściowo pochodzących z anulowanych zamówień. Należy się spodziewać, że część z jej posiadaczy wkrótce wystawi je na portalach aukcyjnych. Prawdopodobnie w przesadzonych cenach.
Mi na szczęście, dzięki pomocy kolegi Filipa, udało się złożyć zamówienie. Dziś odebrałem swoją konsolę. I choć różni się ona od normalnej wersji w zasadzie detalami, to i tak – nie ukrywam – odpakowując ją miałem uśmiech od ucha do ucha. Tak, jestem fanem marki. I fajnie mieć od niej coś wyjątkowego.
Już samo pudełko różni się od standardowego.
Od razu widać, że osoba wychodząca ze sklepu jest entuzjastą marki Xbox. Pudełko wersji Xbox One X Project wyróżnia się od tej zwykłej.
Zawartość pudełka różni się jednym dodatkiem.
Do kolekcjonerskiej wersji Xbox One X dołączona jest podstawka ułatwiająca stawianie konsoli w pionie. Z tego dodatku akurat się niezbyt cieszę. Uważam to za mało śmieszny żart, że posiadacze zwykłej wersji muszą ją dokupić osobno, za niecałe 30 zł. Do wszystkich wersji Xbox One X dołączony jest jeden pad, przewód HDMI, przewód zasilający i kody na wersje próbne usług Xbox Live Gold i Xbox Game Pass.
Skąd się wzięła nazwa Project Scorpio Edition?
To była nazwa tymczasowa konsoli, którą najpierw posługiwano się wewnętrznie w Microsofcie, a potem przy pierwszych zapowiedziach urządzenia. Wielu fanów miało nadzieję, że Project Scorpio – lub Scorpio – pozostanie ostateczną wersją urządzenia. Jak wiemy, to niespecjalnie pasowało do marketingowej wizji Microsoftu i wybrano oznaczenie X. Project Scorpio Edition to ukłon do rozczarowanych fanów.
Nadruk z nazwą konsoli znajdziemy również na dołączonym do zestawu gamepadzie.
Nie jest to wersja Elite, a zwykły standardowy gamepad.
Zmieniła się faktura obudowy.
Microsoft twierdzi, że nawiązuje to do stylu pierwszego Xboxa. Cóż, nie jestem tego pewien, bo nie miałem nigdy bliższej styczności z tą klasyczną konsolą. Ta gradientowana siatka wygląda jednak całkiem nieźle. Powoduje, że One X przestaje być czarnym, matowym klocem i zaczyna być ciekawy dla oka. Co prawda daleko mu do wyjątkowo urodziwego One S (wiem, to kwestia gustu), wygląda jednak zdecydowanie lepiej.
Czy warto polować na Xbox One X Scorpio Edition?
Jeżeli liczysz na jakiekolwiek praktyczne korzyści z posiadania tej wersji, to odpowiedź na to pytanie jest banalna: oczywiście, że nie warto. Dołączoną do zestawu podstawkę można kupić osobno i niedrogo, a innych dodatków brak. Trudno jednak wartościować sam entuzjazm do marki. Ja tam cieszę się, że udało mi się załapać na Project Scorpio Edition, posiadanie specjalnej wersji mojej ulubionej zabaweczki sprawia mi trudną do uzasadnienia przyjemność. Czy zakupiłbym ją za znacznie większe pieniądze od sprzedawcy żerującego na kolekcjonerach? Pewnie nie. Ale wiem, że ten egzemplarz za lat wiele może być wart niemałe pieniądze…
Współpraca: Tomasz Domański