Wystarczyło kilka drobiazgów, bym poczuł się bezpiecznie. Sprawdzamy Ferguson Smart Home Security Kit
Kto by pomyślał - kilka drobiazgów porozkładanych po domu wystarczyło, żebym wychodząc z niego, czuł się dużo, dużo spokojniej, niż jeszcze kilka tygodni temu.
Od dawna chciałem, żeby mój - zdecydowanie niemłody - dom stał się przynajmniej odrobinę smart, chociażby w kwestii bezpieczeństwa. Leciwy już piec wypadałoby jakoś kontrolować, obecność kominka w domu wiąże się z pewnym ryzykiem, a kiepsko oświetlona, rzadko uczęszczana ulica wprost sugeruje instalację jakiegoś systemu alarmowego.
Problemem była jednak przeważnie cena odpowiednich zestawów startowych - bez około 2 tys. zł raczej nie ma co szukać czegoś sensownego, kompletnego, co dodatkowo dałoby się obsługiwać z poziomu smartfona. I tak mijały tygodnie, a potem miesiące i lata planowania.
Aż dotarł do mnie na testy Ferguson SmartHome Security Kit.
Już na starcie zaskoczenia były dwa. Po pierwsze cały zestaw kosztuje mniej niż 800 zł (a w sieci widziałem oferty za mniej niż 700 zł). W porównaniu do większości sprzętów na rynku to cena wręcz okazyjna.
Po drugie, to prawdziwy zestaw startowy, dzięki któremu można nie tylko poznać system smart home, ale już wprawić go w ruch i niewielkim kosztem rozbudować. W komplecie otrzymujemy bowiem sporo sprzętów, które natychmiast znalazły swoje miejsce w moim domu.
Jakie dokładnie sprzęty, gdzie trafiły i jak działają? Po kolei.
Smart Hub
Najważniejszy element zestawu (choć niektóre elementy mogą działać częściowo bez niego), który łączy wszystkie moduły smart home w jednym miejscu i pozwala na ich obsługę za pośrednictwem smartfonu z dowolnego miejsca na świecie. Pełni też rolę serca systemu alarmowego, w sytuacji zagrożenia zamieniając się w donośną syrenę.
Jak dokładnie działa? Smart Huba wyposażono w dwa systemy łączności bezprzewodowej. Z wykorzystaniem ZigBee łączy się z pozostałymi elementami zestawu, natomiast za pośrednictwem WiFi łączy się z naszym domowym routerem, gwarantując nam stałą kontrolę nad sytuacją z domu nawet po wyjściu z niego.
W kwestii konfiguracji nie ma zbyt wiele do napisania. Uruchamiamy aplikację, wybieramy opcję dodawania nowego Huba, przytrzymujemy przycisk na urządzeniu i już - cały proces parowania zakończony sukcesem.
Od łatwości konfiguracji dużo ważniejszy był jednak dla mnie fakt, że przez około 2 tygodnie testów ani razu nie miałem ze Smart Hubem żadnych poważnych problemów. Łączenie się z nim za pośrednictwem aplikacji zajmowało przeważnie kilka sekund (albo było natychmiastowe), a i wszystkie wydawane mu zdalnie polecenia realizowane były błyskawicznie.
Jedynie raz, przy obsłudze z pilota, Smart Hub z wyraźnym opóźnieniem zareagował na komendę rozbrojenia, co zaowocowało kilkukrotnym wciśnięciem odpowiedniego przycisku, prowadzącym do późniejszego wypowiedzenia 10 razy komunikatu "disarmed success".
Z racji niewielkich rozmiarów i sposobu działania, Smart Hub, wpinany bezpośrednio do gniazdka, wylądował u mnie pod schodami. Syrena alarmowa jest na tyle głośna, że bez problemu obejmie zasięgiem cały dom, a dzięki tej lokalizacji mogę wykorzystać go dodatkowo jako... oświetlenie schodów w nocy. Oczywiście Smart Huba możemy zamontować w dowolnym innym miejscu w domu - lampkę można całkowicie wyłączyć albo też zmniejszyć poziom natężenia światła.
Szkoda tylko, że Smart Hub potrafi informować o włamaniu tylko dźwiękiem i powiadomieniem wysyłanym na telefon z zainstalowaną aplikacją. Przydałaby się opcja np. wysyłania wiadomości na wskazane adresy czy przekazywanie informacji o alarmu np. do firmy ochroniarskiej. Producent jednak zapewnił nas, że takie funkcje (w pierwszej kolejności wysyłanie maila) mają być dostępne w przyszłości.
Sam SmartHub to jednak zbyt mało. Dlatego zestaw uzupełnił jeszcze...
Czujnik otwarcia/zamknięcia
Konstrukcja czujnika i zasady działania są absolutnie standardowe. Dwa niewielkie elementy montujemy tuż obok siebie na drzwiach lub oknie - kiedy okno lub drzwi zostaną otwarte, połączenie pomiędzy modułami zostanie zerwane, a do centralki wysłana zostanie informacja o otwarciu.
Proste, a co najważniejsze - skuteczne. Wiadomość o otwarciu przesyłana jest błyskawicznie nie tylko do Smart Huba, ale i do naszego smartfona. W ciągu ostatnich tygodni testowałem to rozwiązanie setki razy i ani razu nie zostało pominięte żadne otwarcie, ani też nie pojawiły się fałszywe alarmy. To pierwsze jest kluczowe ze względów bezpieczeństwa, to drugie natomiast ma znaczenie, jeśli uzbroimy nasz system. Nikt przecież nie chce być budzony bez powodu w środku nocy.
Czujnik otwarcia trafił oczywiście na drzwi wejściowe do mojego domu. Instalacja i konfiguracja nie może być chyba prostsza - czujnik przyczepiamy do drzwi za pomocą pokrytej klejem warstwy z tyłu każdego z modułów, natomiast do sparowania ze Smart Hubem wystarczy aplikacja i igiełka, którą wciska się przycisk inicjujący parowanie. Żadnych kabli, żadnych przewodów, żadnego wiercenia. Czas kompletnej instalacji? Może około minuty. Co najważniejsze, wszystko działa idealnie nawet wtedy, kiedy niespecjalnie przyłożymy się do montażu.
Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do dwóch rzeczy. Pierwsza jest natury estetycznej - czujnik oferowany jest wyłącznie w wersji białej i wygląda niezbyt elegancko na ciemnych drzwiach. Druga dotyczy braku dodatkowego czujnika wstrząsów czy zbicia szyby - jeśli ktoś chce dostać się do domu w ten sposób, bez otwierania okna, system tego nie wykryje. Odpowiednie urządzenie ma się jednak pojawić w ofercie Fergusona już w przyszłym roku.
Co nie zmienia faktu, że jestem z tego czujnika zadowolony na tyle, że planuję dokupienie dwóch dodatkowych - do furtki i bramki. W końcu cena poza zestawem to tylko 79 zł.
Czujnik ruchu
Problem z wybitą szybą można rozwiązać innym czujnikiem, który znajduje się w zestawie - czujnikiem ruchu. Tym bardziej, że ma on te same zalety, co czujnik otwarcia - jest niewielki, nie wymaga żadnego zewnętrznego źródła zasilania, a montaż zajmuje kilkadziesiąt sekund.
W moim przypadku czujnik trafił na szafkę przy oknie balkonowym. Dużo lepszym miejscem byłyby oczywiście okolice podłogi, ale czujnik zbyt skutecznie wychwytywał wtedy... chodzące w nocy po domu koty.
Czujnik temperatury i wilgotności.
Jeden z elementów systemu, który najczęściej wysyła mi alarmy. Dlaczego?
Dlatego, że umieściłem go w pomieszczeniu, w którym regularnie występują problemy z wilgotnością, i które regularnie wietrzę, często... zapominając zamknąć okna po kilku godzinach. Czujnik temperatury i wilgotności wysyła mi więc powiadomienia w dwóch przypadkach - kiedy temperatura spadnie poniżej ustalonego przeze mnie poziomu (a więc czas zamknąć okno) lub kiedy wilgotność spadnie poniżej zadanej wartości (czas wtedy włączyć nawilżacz powietrza).
Żeby było ciekawiej, czujnik ten stale krąży u mnie po domu - nie wymaga zewnętrznego zasilania, a jego rozmiary są niewielkie, więc od czasu do czasu, w celach kontrolnych, przestawiam go po prostu z pokoju do pokoju, żeby sprawdzić, czy wszystko w nich w porządku.
Pilot zdalnego sterowania
A właściwie dwa, bo tyle znajdziemy w komplecie. I pomimo tego, że całością możemy sterować z poziomu telefonu, na pewno będziecie z nich korzystać. Zamiast uruchamiać aplikację, żeby uzbroić czy rozbroić system (albo włączyć tryb nocny czy alarmowy), wystarczy kliknąć na jeden z czterech przycisków umieszczonych na pilocie.
Każdy z pilotów ma też na spodzie specjalny zaczep, umożliwiający np. przyczepienie ich do kluczy od domu czy samochodu.
I tu mam niestety dość poważne zastrzeżenie do tego elementu zestawu. O ile bowiem wykonanie pozostałych z białego tworzywa sztucznego nie przeszkadza mi w ogóle, o tyle pilot, którego chcemy nosić razem z kluczami, mógłby wyglądać przynajmniej odrobinę lepiej. A tak mamy mydelniczkę z niezbyt dobrze spasowanego tworzywa, uzupełnioną szarą gumą. Co ciekawe, mam wrażenie, że pozostałe moduły (takie jak czujnik ruchu, etc.), których nie dotykamy codziennie, wykonane są lepiej niż piloty...
Ale cóż, nie można mieć wszystkiego - a już na pewno nie w takiej cenie. Dużo ważniejsze jest to, że piloty działają przeważnie bez najmniejszych zastrzeżeń.
I co, to już koniec?
Jeśli chodzi o SmartHome Security Kit to tak - w pudełku nie znajdziemy więcej elementów. Wystarczą one jednak swobodnie do tego, żeby zabezpieczyć nasze wejście do domu, drzwi balkonowe, monitorować temperaturę w wybranym pomieszczeniu, a wszystkim tym sterować albo z poziomu telefonu, albo z poziomu jednego z dwóch pilotów.
Największą siłą systemu wydaje się jednak niska cena kolejnych elementów, które możemy do systemu podpiąć. Czujnik otwarcia kosztuje zaledwie 79 zł. Gniazdko z obsługą przez WiFi - mniej niż 100 zł. Podstawowa kamera wewnętrzna - 195 zł. Czujnik zalania - 90 zł. Czujnik dymu - 119 zł. Czujnik czadu - 199 zł. Czujnik zalania - 90 zł. A do wyboru jest jeszcze kilka kamer (zewnętrznych i wewnętrznych) w równie sensownych cenach, a nawet... domofon bezprzewodowy z kamerą i opcją zdalnego blokowania zamka.
I tak, niemal wszystkie te elementy (czujniki, kamery, z wyjątkiem domofonu, wtyczki) możemy podłączyć do jednego systemu, do jednej aplikacji i obsługiwać z dowolnego miejsca na świecie, pod warunkiem, że mamy przy sobie nasz telefon. Skąd to wiem? Bo większość tych elementów również dotarła do mnie na testy i jestem właśnie w trakcie usmartowiania swojego domu.
A skoro wspomniałem już o aplikacji, to...
Aplikacja była dla mnie największym zaskoczeniem.
Przyznam wprost - spodziewałem się, że aplikacja będzie kiepska. System w końcu nie jest drogi, jego wszystkie elementy działają prawidłowo. Gdzieś przecież trzeba oszczędzić i obstawiałem, że ofiarą oszczędności padnie aplikacja sterująca.
Nic z tych rzeczy.
Aplikacja Ferguson Smart, przynajmniej w wydaniu na iOS (testowane na iPhonie SE/iOS 11) jest zaskakująco dobra. Po pierwsze - wygląda dobrze i nie ma przeniesionego na siłę wzornictwa z aplikacji na Androida (ok, ten pływający plus może nie jest czysto iOS-owy).
Po drugie trudno mi cokolwiek zarzucić od strony użyteczności. Dodawanie nowych sprzętów jest intuicyjne i banalnie proste. Dostęp do ustawień poszczególnych modułów znajdziemy tam, gdzie go szukamy. Informacja o stanie Smart Huba jest zawsze widoczna. Dodatkowe ustawienia są proste i nie generują dziesiątek niezrozumiałych pod-menu.
Małe minusy mógłbym dać tylko za tymczasowy brak możliwości ustawiania scen w aplikacji na iOS oraz brak statystyk dla modułów (np. historii temperatury), które teoretycznie były dostępne w poprzedniej aplikacji (Ferguson Smart to zupełnie nowy program). Przydałoby się też podpisanie w jakikolwiek sposób ikony włączającej podświetlanie Smart Huba - jej znaczenie odkryłem zupełnie przez przypadek...
To jak, warto?
Z zestawem Ferugson SmartHome Security Kit, a także z wszystkimi dodatkami do niego (o których napiszę jeszcze osobno) mam tylko dwa problemy.
Pierwszy jest taki, że nie potrafię znaleźć żadnej poważnej wady systemu, która sprawiałaby, że musiałbym go odradzić. Cena jest atrakcyjna, montaż i konfiguracja banalne, prawie wszystkie moduły wykonane są zaskakująco porządnie i nie będą szpecić naszego mieszkania, a stabilność i działanie całości zasługuje na pochwałę.
Drugi jest taki, że jeśli spojrzeć na to, co znajdziemy w opakowaniu SmartHome Security Kit, a także na to, co oferowane jest dodatkowo, to wciąż jest to bardziej Security, niż SmartHome. W sprzedaży jest wprawdzie zgodny termostat i gniazdko WiFi, ale to wciąż trochę mało, żeby określać to mianem pełnoprawnego systemu smart home.
Na szczęście i ta sytuacja powinna się niedługo zmienić. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, w ofercie firmy powinny pojawić się również moduły inteligentnego domu, czyli np. ściemniacze światła oraz zdalnie sterowane silniki służące np. do obsługi rolet i bram. A wtedy takie SmartHome Security Kit może być ciekawym punktem wyjściowym - najpierw do stworzenia systemu zabezpieczenia domu, a potem do stworzenia smart home.
Zresztą w kolejnym tekście pokażę, co już udało mi się zrobić z tych elementów, które Ferguson w tej chwili ma w swojej ofercie. Miejscami efekt zdecydowanie przerósł moje oczekiwania...