Czekasz na Nokię z Androidem? Mamy dobrą wiadomość - to już naprawdę niedługo
Agonia działu telefonicznego Nokii wydaje się trwać w nieskończoność. A kolejne kroki tej firmy mają na celu w zasadzie zniszczenie legendy marki. Nokia z Androidem? Proszę was, dajmy sobie już z tym spokój.
Nokia to niegdysiejszy król rynku telefonów komórkowych. Firma jednak zbyt długo ignorowała pojawienie się iPhone’a, stawiając wszystko na swojego niezaprojektowanego do obsługi za pomocą paneli dotykowych Symbiana. Gdy firma w końcu to zrozumiała, było już za późno. Nowi gracze rozepchnęli się na rynku, a Nokia zaczęła się zapadać pod własnym ciężarem.
Jej świetnie zaprojektowany system operacyjny MeeGo nie miał szans. Tak samo, jak mocno spóźniony Windows Phone, który Nokia wybrała, by zaoszczędzić na dalszych kosztach rozwoju platformy. Mało kto chciał kupować system bez bogatego wyboru aplikacji. A aplikacje nie powstawały, bo mało kto kupował telefony z MeeGo i Windows Phone. W ostatniej chwili przed upadkiem na rynku konsumenckim firma miała jeszcze dwa telefony z Androidem, ale nikogo one już wtedy nie obchodziły.
Zapadanie się pod własnym ciężarem? Nokia postanowiła sprzedać Microsoftowi swój cały dział konsumencki. Jej partner z Redmond wtedy jeszcze miał nadzieje na bycie istotnym na rynku telefonów komórkowych, więc się udało. Firma zajęła się tym, na czym się świetnie zna i na czym zarabia nadal duże pieniądze, a więc tworzeniem telekomunikacyjnych rozwiązań infrastrukturalnych.
A teraz chce wrócić na rynek telefonów. Nokia z Androidem już potwierdzona i wiemy, kiedy zadebiutuje.
Umowa sprzedaży zawarta z Microsoftem zabraniała przez pewien czas firmie Nokia wypuszczania na rynek kolejnych smartfonów. Ta jednak już nie obowiązuje, a Nokia potwierdza wszystkie plotki. Tak, wraca na rynek telefonów - te pojawią się na początku przyszłego roku. I tak, będą to urządzenia z Androidem. Teraz w końcu możemy sprawdzić co by się stało, gdyby Nokia wybrała już dawno temu Androida nad Windows Phone.
Problem w tym, że to nieprawda.
Telefony, które pojawią się w przyszłym roku nie będą miały nic wspólnego ani z telefonami z Belle i MeeGo, ani nawet z Windows Phone. I nie mam tu na myśli oprogramowania, lecz sprzęt. Dział telefonów komórkowych Nokii został przecież sprzedany. Wszystkie tradycje i zasoby ludzkie, wiedza i „know-how”, trafiły poza granice firmy. Albo do Microsoftu, albo do nowopowstałej Jolli, albo też rozpierzchły się po świecie.
Produkcją telefonów zajmie się HMD Global, który będzie korzystał z patentów, marki i kapitału Nokii. Prezesem HMD jest były wiceprezes działu mobilnego Microsoftu na rynek EMEA, a prezes zarządu firmy to były wiceprezes działu sprzedaży i marketingu mobilnej części firmy Microsoft. Obaj pracowali też wcześniej w Nokii, są jednak ekspertami od biznesu i zarządzania, a nie inżynierami.
Istnieje oczywiście jakieś prawdopodobieństwo, że te telefony okażą się dobre. Może nawet świetne, choć szczerze w to wątpię, bo „powrót” Nokii jest tak właściwie jej debiutem. I nic nie wskazuje na to, by telefony te miałyby zaoferować większą wartość od tych od Xiaomi, Meizu czy Huawei. Zresztą to i tak byłby sukces…