REKLAMA

Polowanie w Pokemon GO stało się dużo łatwiejsze. Wraca funkcja, która... była już w grze

Twórcy Pokemon GO dali wreszcie graczom szansę na to, by odkrywać lokalizację pobliskich stworków bez zewnętrznych map. Nowy radar sprawił, że nie trzeba już szukać Pokemonów na ślepo. Szkoda tylko, że tak mało graczy wykorzysta Nearby Tracker.

Pokemon GO - Nearby Tracker
REKLAMA
REKLAMA

Polowanie na Pokemony od miesięcy przypominało szukanie igły w stogu siana. Weterani Pokemon GO pamiętają jednak, że na początku w grze zaimplementowany został system namierzania okolicznych stworków w postaci systemu trzech łapek. Po miesiącach oczekiwania radar wraca w nowej, ciekawszej formie.

Nearby Tracker w Pokemon GO jest już dostępny w Polsce!

Nowy radar trafił na Stary Kontynent dzień po zakończeniu eventu związanego z amerykańskim Świętem Dziękczynienia (podwajającego zbierane przez graczy punkty doświadczenia oraz gwiezdny pył) i tydzień po pojawieniu się nowego Pokemona: Ditto. To nowość, na którą czekaliśmy aż za długo.

Ten nowy sposób namierzania Pokemonów był testowany od miesięcy. Z początku dostępny był tylko dla trenerów w San Francisco, ale teraz Niantic udostępniło go również w Europie. Na liście krajów, w których dostępny jest Nearby Tracker, jest również Polska.

Jak działa Nearby Tracker w Pokemon GO?

Do tej pory aplikacja potrafiła wyświetlać jedynie listę gatunków Pokemonów, jakie można złapać w okolicy. Gracze nie mieli żadnej informacji zwrotnej, w którą stronę się udać, by namierzyć konkretnego stworka. Teraz to się zmienia. Po wybraniu stworka z listy wyświetla się jego przybliżona lokalizacja.

Nearby Tracker w Pokemon GO opiera się o Poke Stopy. Gra podaje informację, do którego z nich Pokemon ma najbliżej. Teraz wystarczy udać się do danego Poke Stopa, pokręcić się chwilę w kółko wokół niego, a poszukiwany Pokemon wreszcie wyskoczy. Koniec z szukaniem na ślepo!

Tak wygląda nowy Nearby Tracker w praktyce - aby zacząć śledzić wybranego stworka wystarczy dotknąć miniatury wyświetlanej obrok grafiki z przypisanego do stworka Poke Stopa.

pokemon go nearby tracker class="wp-image-531622"

Powiększy to grafikę, a kliknięcie w trzy łapki pod spodem wyświetli lokalizację stworka na mapie.

pokemon go nearby tracker class="wp-image-531623"

Gra podświetli w widoku z góry Poke Stop, obok którego znajduje się wybrany stworek.

pokemon go nearby tracker class="wp-image-531624"

Po chwili powróci do domyślnego widoku, ale Poke Stop będzie zaznaczony - nie trzeba więc porównywać samodzielnie grafik.

pokemon go nearby tracker class="wp-image-531625"

Co istotne, Pokemon GO w ramach nowej funkcji radaru Nearby Tracker poinformuje o tym, że się spóźniliśmy i nikt nie będzie chodził w kółko szukając stworka, którego od dawna nie ma.

pokemon go nearby tracker class="wp-image-531626"

Dlaczego pojawienie się w Pokemon GO radaru Nearby Tracker jest tak istotne?

Graczom, którzy dołączyli do zabawy nieco później, warto przypomnieć jak z początku wyglądało polowanie na Pokemony. Kliknięcie w pasek w prawym dolnym rogu zawsze wyświetlało listę okolicznych stworków, ale w pierwszych dniach od premiery gry pod miniaturką każdego z nich wyświetlały się... łapki.

Liczba łapek - od 1 do 3 - pozwalała oszacować, jak daleko ukrywa się dany Pokemon. Im bliżej niego się przemieszczaliśmy, tym łapek ubywało. I na odwrót - jeśli oddalaliśmy się od niego, to tychże łapek przybywało. Pozwalało to metodą ciepło-zimno namierzyć ukrywającego się Pokemona.

Niantic zdecydowało się niestety wyłączyć tę funkcję.

Stało się to kilka miesięcy temu. Jednym z wytłumaczeń było to, że radar wpływał negatywnie na obciążenie serwerów i jest przyczyną ich awarii. Ani trochę w to nie wierzę, skoro aplikacja mając dane o lokalizacji Pokemonów mogła generować taki radar lokalnie na urządzeniu użytkownika.

Inne wytłumaczenie to fakt, że Niantic nie chciało kierować graczy w konkretne miejsce, które mogło zostać wygenerowane przez algorytmy np. na środku ulicy bądź czyimś ogródku. Z tego powodu postanowiono przygotować inny sposób namierzania stworków, którego testy trwały miesiącami.

Dla Niantic brak radaru to oczywiście była okazja na zarobek.

Nie było to wcale takie głupie. Skoro gracze nie będą mogli wyśledzić tego Laprasa lub Charizarda, który chowa się gdzieś w okolicy, to może wykupią za wirtualną walutę przedmioty przywołujące Pokemony do nich? Chodzi oczywiście o kupowane za tzw. Poke Coins wabiki: Lure i Incense.

W letnich miesiącach to jeszcze miało sens. Sam wielokrotnie udawałem się na warszawskie miejscówki opanowane przez trenerów, w tym na schodki pod Pałacem Kultury i Nauki, Łazienki, Pole Mokotowskie, Balaton. Jak było ciepło, to aż miło było się udać w takie miejsce i oddać się szaleństwu polowania.

Szkoda tylko, że zmieniało to Pokemon Idź w Pokemon kup Lure'a i potem siedź na tyłku.

Jakoś przez parę miesięcy to jednak działało, a nawet pod koniec października w Parku Saskim widziałem dziesiątki graczy biegających w kółko z telefonami w dłoni. Teraz jednak, jak przekonywali od miesięcy pradawni Starkowie, zima wreszcie przyszła, a dla twórców Pokemon GO nastały mroczne czasy.

Ze względu na temperaturę siedzenie na schodkach i bieganie po parkach nie wchodzi już w grę. Niantic najwyraźniej to rozumie i wreszcie - po miesiącach (!) oczekiwania - ułatwia zabawę wprowadzając ten nowy Nearby Tracker. Może gracze ruszą po tego Snorlaksa, jeśli będą wiedzieć, gdzie konkretnie mają iść.

Oczywiście już podniosły się głosy sprzeciwu.

Niektórzy gracze krzyczą, że to zbytnie ułatwienie zabawy. W tym kontekście warto jednak wspomnieć o tym, że fani Pokemon GO znaleźli sposób na poradzenie sobie z brakiem radaru. Po dobraniu się do API programiści byli w stanie udostępnić w sieci mapy pokazujące dokładną lokalizację Pokemonów.

Gracze dzięki Poke Vision, fastpokemap.se i podobnym usługom mogli odkryć, gdzie konkretnie znajduje się dany stworek. To była przesada w drugą stronę, bo chociaż Niantic niepotrzebnie utrudniło grę, to te mapy psuły rozgrywkę jeszcze bardziej niż brak radaru. Niantic aktywnie je zwalczało.

Nowy radar nie jest ani lepszy, ani gorszy od systemu trzech łapek - jest po prostu inny.

Z początku tropienie Pokemonów przypominało faktycznie tropienie. Szło się po śladach aż gra dawała informację, że stworek jest coraz bliżej. Teraz działa to w inny sposób. Nearby Tracker od razu pokazuje, w którą stronę trzeba iść, ale nadal nie zdradza dokładnej lokalizacji Pokemona.

Wygląda to na złoty środek, zwłaszcza na zimowe miesiące. Pojawiły się jednak głosy niezadowolenia, które mogę uznać za słuszne. Larum podnoszą osoby, które mieszkają bądź przebywają z dala od wszystkich Poke Stopów. Nowy sposób namierzania wręcz... utrudnia im jeszcze bardziej zabawę.

Takie osoby skarżą się, że Nearby Tracker pokazuje im teraz stworki, które są z dala od miejsca, w których przebywają - a zupełnie ignoruje te, które są bliżej nich. Poprzedni radar - podpisany Sightnigs - pokazywał przynajmniej gatunki stworków będących w pobliżu, a teraz to ruletka.

REKLAMA

Pozostaje mieć nadzieje, że Niantic zgodnie z obietnicą weźmie uwagi takich graczy pod uwagę i usprawni swój system.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA