REKLAMA

Mac droższy od maszyny z Windowsem? Ta firma pokazała, że jest dokładnie na odwrót

Pokutuje przekonanie o tym, że komputery Apple’a są drogie w utrzymaniu i z finansowego punktu widzenia lepiej inwestować w maszyny z systemem Windows. Tego zdania nie podziela IBM. Firma woli, gdy pracownicy używają komputerów typu Mac i ma argumenty, które za tym przemawiają.

szybkie ładowanie iPhone / mac apple ibm macbook wiindows
REKLAMA
REKLAMA

Mit o tym, że Maki są drogie, jest dokładnie tym - mitem. Okazuje się, że nawet jeśli zakup sprzętu wiąże się z większym wydatkiem początkowym, niż w przypadku komputerów z oprogramowaniem Microsoftu, to w ujęciu długoterminowym może być inwestycją obniżającą koszty.

Do takiego wniosku doszedł IBM.

Komputery Apple’a jako opcję dla pracowników wprowadzono w firmie już w zeszłym roku. Planowano, by w firmie pojawiło się przez rok 50 tys. Maców, ale jest ich teraz dużo więcej - pojawiło się aż 90 tys. takich maszyn. Do końca roku tych maszyn ma być już 100 tys. - 1,3 tys. komputerów Apple’a trafia do pracowników każdego tygodnia.

Skąd ta miłość IBM-a do Maców? Nie jest to irracjonalna zachcianka, a podyktowane zostało to… oszczędnościami. Nie chodzi zresztą o cenę sprzętu i systemu operacyjnego, a o obsługę floty urządzeń i niższy spadek wartości komputerów. Dzięki wprowadzeniu na szeroką skalę do firmy sprzętu Apple’a firma mogła obniżyć wydatki na wsparcie techniczne.

Pracownicy korzystający z Maców rzadziej zawracają głowę pomocy technicznej w firmie.

Firma ma 400 tys. pracowników, a używają oni dziś 217 tys. sprzętów z macOS i iOS. Do obsługi tej floty sprzętów wystarcza dziś… 50 pracowników pomocy technicznej. Tylko 3,5 proc. pracowników używających komputerów Apple’a zgłasza się z problemami. W przypadku osób korzystających z Windowsa - co czwarty.

Użytkownicy Maców odzywają się do supportu dwukrotnie rzadziej. Co więcej, pracownicy pomocy technicznej nie muszą tak często ruszać się zza swojego biurka, by pomóc w naprawie komputera Mac - tylko w 5 proc. przypadków. U osób korzystających z Windowsa ten odsetek był znacznie większy: 27 proc.

IBM wywołał zresztą lawinę. Już 73 proc. pracowników IBM chce, by ich kolejnym komputerem był Mac. W przypadku japońskiego oddziału firmy doszło do sytuacji, w której to pracownik musi przekonać przełożonego, że potrzebuje komputera z Windows - jeśli mu się to nie uda, to otrzyma Maca z przydziału.

Po podliczeniu wszystkich wydatków IBM oszczędza 265 dol. na każdym Macu w porównaniu do porównywalnego peceta.

W przypadku niektórych modeli oszczędności sięgają nawet 535 dol. na jednym egzemplarzu, jeśli wyznaczyć czas życia maszyny w firmie na 4 lata. Owszem, jednorazowy wydatek na Maki jest wyższy, ale w długoterminowym ujęciu widać oszczędności. Maki potrzebują też znacznie mniej aktualizacji oprogramowania.

Przejście IBM na Maki ma jeszcze kilka innych plusów. Przedstawiciele firmy zaznaczają, że dzięki wykorzystaniu komputerów Apple’a mogą zachęcić do pracy lepszych pracowników i zatrzymać ich u siebie. Zauważono też wzrost produktywności pracowników po przesiadce.

IBM przyznaje, że przesiadka na sprzęty Apple’a nie była prosta. Panowało przekonanie o wysokich kosztach zakupu i obsługi. W praktyce okazało się to jednak bardzo dobrą decyzją w skali firmy dzięki m.in. takim rozwiązaniom jak opcja szyfrowania dysku podczas instalacji i brak konieczności korzystania z antywirusów.

A co ze sprzętami mobilnymi w IBM?

REKLAMA

Przejście na Maki zbiegło się w czasie z przesiadką na iOS. Z iPhone’ów korzysta już 2 na 3 pracowników IBM, a z Androida - zaledwie jedna trzecia. Smartfony BlackBerry można znaleźć u 0,4 proc. osób. Windows Mobile w IBM nie istnieje.

Sporą poprawkę zaobserwowano w kwestii bezpieczeństwa. Tylko 1 proc. sprzętów z Androidem ma najnowszą wersję oprogramowania, podczas gdy w przypadku iPhone’ów najnowszy system operacyjny trafił na 65 proc. sprzętów będących w użyciu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA