Agora i Polityka powiedzą „jak jest”, o ile nie zaśniecie z nudów - ruszył serwis OKO.Press
Serwis OKO.Press ani nie jest przesadnie innowacyjny, ani nadmiernie ciekawy. Czy przy wsparciu Agory i Polityki zawojuje serca i umysły polskich internautów?
Zastanawiacie się co będzie robił nowy serwis, w który emocjonalnie zaangażowana jest prawie cała śmietanka Agory i Gazety Wyborczej? Otóż serwis ten będzie robił coś takiego:
Serwis postawił sobie za cel wyłapywanie wypowiedzi osób publicznych, a następnie ich weryfikowanie pod kątem prawdziwości.
Znani politycy mają to do siebie, że rzucają słowa na wiatr, choć rzadko kiedy zbierają potem posianą z tych słów burzę. Innymi słowy, mogą opowiadać co ślina na język przyniesie, zupełnie bezkarnie, a w tym potoku wypowiedzi nikt nawet na chwilę nie przystanie żeby powiedzieć „sprawdzam!”.
I właśnie takim miejscem ma być OKO.Press (pod skrótem OKO kryje się Ośrodek Kontroli Obywatelskiej), któremu wprawdzie chciałoby się zarzucać pełną niezależność myśli społecznej, jednak nie jest tajemnicą, że jest to myśl skupiona raczej wokół lewicującej i bardzo postępowej moralnie Gazety Wyborczej. To z kolei może wpływać na dobór sprawdzanych twierdzeń i materiałów, czy twórcy serwisu będą to robili świadomie, czy też nie.
To nie jest pierwsza strona tego typu, jest już kilka takich miejsc w sieci. Odnoszę nawet wrażenie, że tworzonych przez nieco bardziej neutralne środowiska. Chciałem nawet wam je wskazać i porównać sposób działania z Okiem, rzecz w tym, że nie mogłem sobie przypomnieć nazw... Z pomocą wyszukiwarki odnalazłem Demagoga, który jest bardzo fajnie prowadzonym serwisem, bardzo rzetelnie redagowanym, sam pomysł też mi się bardzo podoba, ale jeśli ufać danym statystycznym przez miesiąc odwiedza go tyle osób, co Bezprawnika... w jeden dzień. Bezprawnik fajnie nam się rozwija, rośnie, ale umówmy się - to wciąż szczypiorek, który ma dopiero rok.
Agora najwyraźniej wyciągnęła pewne wnioski z Demagoga i swój serwis zrobiła w bardziej blogowej postaci, która ma szanse zainteresować przeciętnego czytelnika.
Przynajmniej w teorii - o sile nabywczej pieniądza opowiada i weryfikuje przez pryzmat Big Maka, sprawdza też, ile będą nas kosztowały Światowe Dni Młodzieży (no tak, tak jak wspominałem, ciężar ideologiczny będzie tu zauważalny w myśl tej samej zasady, że nie ma dnia na Gazeta.pl bez Roberta Lewandowskiego i pedofilii w Kościele), a na dzień dobry trzepie interesy męża Beaty Szydło.
OKO.Press mówi o sobie portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa, medium społecznościowe i archiwum życia publicznego. I to się ceni, podobnie jak ceni się bardzo mocny zespół redakcyjny. Natomiast przyznam od serca, z całą życzliwością i uznaniem, że ja temu projektowi sukcesu nie wróżę. Nudna jak flaki z olejem jest już jego szata graficzna, Sama formuła serwisu też nie porywa we współczesnym internecie. Określiłbym ją nawet mianem inteligencko-ambitnej, a to w sieci zarządzanej przez Atora i Gimpera się słabo sprzedaje. Większy problem z napisaniem czegoś ciekawego o serwisie internetowym miałem przy okazji premiery witryny Koduj24.pl - i chyba skończę ten artykuł dopiero na okoliczność jej zamknięcia.
Z kolei jak bardzo internauci doceniają dziennikarstwo śledcze, przekonał się Sylwester Latkowski, który po zaledwie kilku miesiącach ewakuował się z okrętu Kulisy24.com.
Wprawdzie zapewne też mocno subiektywny, ale raczej już nie tak inteligencko-ambitny serwis, tworzy w tym samym czasie Grupa NaTemat. Pomysł jest dobry, ale nadal brakuje wykonania, które go „sprzeda”. I tutaj przedsiębiorstwo medialne Tomasza Lisa ma duże pole do popisu.
*Grafika główna: oko.press