REKLAMA

AKTUALIZACJA: Jednak nie tylko na FB. Vox - ten od Verge’a - odpala blog o gadżetach tylko na Facebooku.

AKTUALIZACJA, 27.04.2016, godz. 13:00 (nowe informacje na końcu tekstu)

Circuit Breaker - czy w tym Vox i The Verge zgłupieli?
REKLAMA

Vox, jeden z najgorętszych startupów na medialnej scenie, odpalił dziś nowego bloga o gadżetach Circuit Breaker. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że blog będzie funkcjonował jedynie na… Facebooku.

REKLAMA

Nie wiem, czy można sobie wyobrazić jakieś większe działanie na szkodę całej branży.

Z przerażeniem obserwuję co się dzieje ostatnio w branży mediów internetowych. Twory takie jak Buzzfeed, Upworthy - żyjące tylko i wyłącznie z ruchu na Facebooku; facebookowe Instant Articles, którymi Zuckerberg zachęca do porzucania własnych blogów i publikowanie na fejsie; Apple, który postanowił systemowo zlikwidować reklamy (oczywiście nie swoje) w mobilnej wersji Safari; kolejni producenci przeglądarek internetowych, którzy wrzucają adblocka do fabrycznych ustawień - to wszystko prowadzi przecież do zagłady, prawdziwego armagedonu mediów internetowych.

I jak widzę kolejne projekty, w których poważni i mądrzy skądinąd ludzie ochoczo oddają się pod władanie wszechmogącęgo Marka Zuckerberga, to jakby szybciej przybywa mi kolejnych siwych włosów na głowie.

Czy panowie z Vox i Verge’a nie widzą tej ślepej facebookowej uliczki?

Czy nie nauczył ich nic przypadek Zyngi - potężnej i przez chwilę wielce zyskownej firmy produkującej uzależniającej gierki na Facebooka, którą jedną, niepozorną decyzją Zuckerberg pozbawił (prawie) życia?

Czy nie nauczył ich nic przypadek setek milionów firm, które mamione agencyjnymi briefami o niesamowitym potencjale Facebooka wydawały miliony dolarów na budowanie baz fanów i których jedną niepozorną decyzją o zmianie funkcjonowania facebookowej ściany, Zuckerberg pozbawił dostępu do już kupionych fanów?

Takie twory jak Circuit Breaker to zarzucanie pętli na własną szyję

To oddawanie kontroli nad najważniejszym aspektem biznesu medialnego - odbiorcą i użytkownikiem. To wkładanie kolejnych argumentów do rąk tak potężnych ludzi jak z jednej strony Mark Zuckerberg, a z drugiej Tim Cook.

To nie może prowadzić do niczego dobrego. Bo jeśli ten twór - i zapewne dziesiątki innych, które pójdą jego tropem - osiągnie sukces w postaci szybkiego i dużego zasięgu, to Zuckerberg wyciągnie po niego rączki. I każe płacić za dostęp do zbudowanego zasięgu, wprowadzi nowe zasady, które utrudnią funkcjonowanie tym mediom. Te media będą uzależnione od tego, co powie i zrobi jeden człowiek, który przecież dba o własne interesy.

Nie przekonują mnie żadne argumenty typu: ale w socialu są teraz odbiorcy, dziś treści konsumuje się inaczej niż 5 lat temu, musimy być tam, gdzie jest czytelnik.

Oczywiście - to wszystko prawda i należy szukać dostosowania się do aktualnych trendów, zrozumienia rynku, ale na Boga - nie oddawajmy kontroli nad własnymi treściami, nad własnymi mediami, nad własnymi biznesami!

A najgorsze jest to, że my, malutcy gracze, tacy jak Grupa Spider’s Web, niewiele możemy w tej sprawie zrobić. Tam, w Ameryce, bawią się w dużo większą grę i - ha - nie za swoje pieniądze. Tam mogą sobie próbować, czy wypali, czy nie.

Dla nas to kwestia być albo nie być.

------------------------------------

AKTUALIZACJA, 27.04.2016

Powyżej przedstawione informacje nie są prawdziwe.

Tekst pisałem zanim wystartował blog Circuit Breaker na podstawie informacji przekazanych przez pracowników Vox w materiale na wyłączność dla New York Timesa, z których wynikało, że nowy blog będzie działał na Facebooku.

"Circuit Breaker, will begin publishing on Monday, primarily as a Facebook page, not a separate website, a first for Vox Media" - pisze New York Times i wydźwięk całego tekstu jest taki, że Vox inwestuje w zupełnie nowy format blogowy oparty na publikacjach facebookowych. 

REKLAMA

Okazuje się jednak, że Circuit Breaker funkcjonuje, obok fanpage'a na Facebooku, jako sekcja na łamach the Verge. Może to się zmieni w przyszłości, ale na dziś serwis funkcjonuje inaczej, niż przedstawiono w tekście.

Za pomyłkę przepraszam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA