Kamery GoPro w statuetkach Grammy miały być hitem, a okazały się wizerunkową klapą
Kamery GoPro, z racji swoich rozmiarów, idealnie nadają się do filmowania z różnych, najdziwniejszych perspektyw. Jeśli dodatkowo film powstanie w trakcie niecodziennego wydarzenia, mamy duży potencjał viralowy. Tak miało być i tym razem. GoPro umieściło kamery w statuetkach Grammy podczas gali rozdania tych nagród muzycznych. Świetny pomysł? Tylko w teorii.
GoPro dysponuje nie tylko dobrtym sprzętem, ale też niesamowitym zapleczem marketingowym. W efekcie co jakiś czas możemy obejrzeć różne wydarzenia medialne „od środka”. Najlepszym przykładem jest słynny skok Feliksa Baumgartnera ze strarosfery. Skoczek miał na sobie 7 kamer GoPro, dzięki czemu po wydarzeniu powstał ciekawy i bardzo nietypowy materiał.
Innym przykładem podobnej produkcji może być współpraca GoPro z ligą hokeja NHL. Podczas ważnych wydarzeń w ramach NHl, np. meczu All Star Game, zawodnicy mają na kaskach kamery GoPro. Realizator może wplatać taki obraz na żywo do transmisji telewizyjnej. Efekty robią wrażenie.
Najnowszym projektem GoPro były kamery umieszczone… w statuetkach Grammy
We wtorek odbyło się największe święto muzyki popularnej, czyli rozdanie nagród Grammy. To prestiżowe wydarzenie można porównać chyba tylko z galą oscarową w branży filmowej. Tegoroczna edycja była wyjątkowa ze względu na współpracę z GoPro.
Statuetki Grammy podczas tegorocznej imprezy były wyposażone w kamery GoPro, kóre były umieszczone w podstawie. Dzięki technologii HeroCast obraz z kamer był nadawany na żywo na specjalną stronę ze streamem, gdzie mógł go obejrzeć każdy internauta.
Podczas tegorocznej gali muzycy otrzymali na scenie repliki statuetek Grammy wyposażone w kamery. Prawdziwe statuetki, z wygrawerowanym nazwiskiem (za to bez kamery) otrzymali dopiero po oficjalnej gali.
Niestety użycie GoPro na Grammy okazało się klapą.
Projekt Grammycam był szumnie zapowiadany przed galą, a w Sieci pojawiło się wiele artykułów utrzymanych w nastroju ekscytacji. GoPro wypuściło klip promujący wydarzenie, w którym firma przedstawiła sposób w jaki powstały statuetki z kamerami.
Miało być nowocześnie, nieszablonowo i viralowo, natomiast finalny efekt okazał się klapą. Przez większość czasu kamery pokazywały sufit lub… dziurki w nosie muzyka, który trzymał statuetkę. Już w trakcie trwania gali pomysł spotkał się z krytyką. Twitter szydził m.in. z niekończących się zbliżeń na palce muzyków. Kadry okazały się być dziwne, nieciekawe i kompletnie przypadkowe. Po raz kolejny potwierdza się teza, że nie da się umyślnie stworzyć viralowego materiału wideo.
Na kanale Grammy na YouTube pojawiło się kilka filmów z kamer GoPro, ale wszystkie są mocno przyciętymi, kilkusekundowymi klipami. Nawet pomimo ostrego cięcia materiały nie są szczególnie udane. A przecież na kanał trafiły najpewniej najlepsze fragmenty! Być może dłuższy, dynamiczny montaż szybkich urywków obroniłby się jakościowo, natomiast w obecnej formie nagrania są po prostu słabe.
Projekt "Grammycam" podkreślił jedną z największych wad kamer GoPro, czyli brak stabilizacji obrazu
Niestety, trzęsący się obraz jest silną antyreklamą. Kiedy oglądam sceny z gali Grammy, utwierdzam się w przekonaniu, że moje rozstanie z GoPro było dobrą decyzją.
Taka nieudana akcja daje duże pole do popisu dla konkurencji. GoPro wystawiło się na atak niczym bokser opuszczający gardę. Nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z konkurencyjnych producentów postanowił szybko zareagować reklamą porównawczą skupiającą się na zaletach stabilizacji obrazu. Ta sytuacja aż się prosi o wbicie szpilki.
Szkoda, że tym razem akcja promocyjna GoPro okazała się klapą, szczególnie, że pomysł zapowiadał się ciekawie. Szkoda tym bardziej, że GoPro w ostatnim czasie boryka się z dużymi problemami finansowymi i wizerunkowymi. Nieudana promocja w takim momencie z pewnością nie pomoże producentowi w ocieplaniu swojego wizerunku.