Oto najpotężniejsza supernowa w historii astronomii
Astronomom udało się wykryć najsilniejszą supernową w historii obserwacji kosmosu. Ta eksplodowała w galaktyce oddalonej od nas o miliardy lat świetlnych, emitując 20-krotnie więcej światła, niż wszystkie gwiazdy naszej Mlecznej Drogi… razem wzięte.
Gdyby nowoodkryta supernowa eksplodowała w naszej galaktyce, byłaby widoczna gołym okiem nawet w ciągu dnia. Nawet gdyby była oddalona od nas o 10 tysięcy lat świetlnych, rozświetlałaby nasz nieboskłon równie skutecznie, co nasz Księżyc. A gdyby była od nas tak daleko jak Syriusz, a więc 8,6 roku świetlnego, uczyniłaby z nocy dzień. A chcecie poznać najbardziej szokujące porównanie? Gdyby była od nas tak oddalona, jak Pluton, wszystkie planety naszego Układu Słonecznego wyparowałyby momentalnie.
Supernowa ASASSN-15lh (nazwana po badaniu All Sky Automated Survey for SuperNovae) należy do kategorii kolapsarów, a więc wysoko-energetycnych supernowych powstających, gdy wyjątkowo masywna gwiazda zapada się na skutek ustania w niej reakcji termojądrowych. Początkowo nazwa ta odnosiła się do eksplozji o energii przekraczającej stokrotnie jasność zwykłej supernowej, później terminem tym zaczęto wyróżniać wybuchy gwiazd najbardziej masywnych, o masach kilkadziesiąt razy przekraczających masę Słońca. Podczas wybuchu hipernowej jądro gwiazdy zapada się bezpośrednio do stadium czarnej dziury. ASASSN-15lh jest trzykrotnie jaśniejsza od dotychczasowej rekordzistki. Jest tak jasna, że fizycy sprawdzają swoje dotychczasowe teorie na temat życiorysów gwiazd – według niektórych z tych teorii obserwowane skutki eksplozji… no cóż, ujmując to wprost, nie są możliwe.
Supernowa została odkryta przez operujący w ramach programu ASAS-SN podwójny, 14-centymetrowy teleskop w Cerro Tololo w Chile. W kilka dni po wykryciu 2,5-metrowy teleskop Du Pont w Chile uzupełnił odkrycie naukowców o analizę spektrum światła. Astronomowie od razu wiedzieli, że mają do czynienia z czymś wyjątkowym. Nigdy w historii nikt nie widział takich danych. Kolejne ustalenia dowiodły, że gwiazda znajduje się w odległości 3,8 miliarda lat świetlnych od Ziemi.
Na granicy praw fizyki
Dalsza analiza wykazała, że ASASSN-15lh jest nie tylko znacznie jaśniejsza od innych znanych supernowych, ale również znacznie gorętsza. Większość dotychczasowo wykrytych kolapsarów występowała w mniej jasnych i mniejszych galaktykach, tymczasem bohaterka tego tekstu istniała w galaktyce większej od naszej Drogi Mlecznej. Zwierała relatywnie niewielkie ilości wodoru, co oznacza, że gwiazda przed eksplozją musiała w jakiś sposób stracić tę pokrywę gazową. Zdaniem naukowców, może to sugerować, że siłę tej eksplozji zawdzięczamy magnetarowi w jądrze gwiazdy. Dlaczego?
Bo właśnie w tym przypadku, według modeli matematycznych, obserwowane zjawisko ma jakikolwiek sens. Według symulacji, właśnie po pozbyciu się zewnętrznej warstwy gazowej jądro gwiazdy może się zapaść do formy magnetaru, który następnie gdyby wpadł w prędkość obrotową wynoszącą jeden na milisekundę (co niektórzy fizycy uważają za niemożliwe), to podczas zwalniania nastąpiłaby potężna emisja energii poprzez magnetyczny wiatr, „dopalającą” eksplozję supernowej. Naukowcy przyznają jednak, że to tylko teoria. I fakt, że jest jedyną, która „pasuje”, nie czyni ją prawdziwą. Choć ta jest interesująca: oznaczałaby bowiem, że z uwagi na ograniczenia praw fizyki, wystąpienie jaśniejszej supernowej nie jest już możliwe.
ASAS-SN wynegocjował czas obserwacji supernowej za pomocą Teleskopu Hubble’a. Nie miał przy tych rozmowach żadnych trudności: to jedno z najbardziej interesujących odkryć astronomicznych ostatnich lat. I jedna z najbardziej ciekawych, aktualnie nierozwiązanych zagadek kosmologicznych.