REKLAMA

Po raz pierwszy w swojej karierze piszę „urządzenie doskonałe”. Telewizor LG EG960V – recenzja Spider’s Web

Od dziewięciu lat zajmuje się zawodowo pisaniem o elektronice użytkowej. Przez moje ręce przewinęło się wiele znakomitych sprzętów. To urządzenie jednak, po raz pierwszy w mojej karierze, jest po prostu tak znakomite, że szukanie jakiejkolwiek jego wady byłoby zwykłym czepialstwem i działaniem na siłę.

Testujemy LG EG960V OLED 4K
REKLAMA
REKLAMA

Byłem bardzo podekscytowany faktem, że w końcu do mojego domu zawita po raz pierwszy telewizor OLED. Wiedziałem, że to najlepsza obecnie technika wyświetlania obrazu. Spodziewałem się skoku jakościowego podobnego, jak w przypadku przejścia na 4K czy techniki HDR. Spodziewałem się, że będzie po prostu „jeszcze lepiej”, jednak nie spodziewałem się, że skok jakościowy jest aż tak wielki.

OLED to wszystko to, co najlepsze w technice LCD i plazmy plus wiele nowego od siebie. Jest to też nadal bardzo droga technologia. Tylko LG jest w stanie produkować ją na tyle optymalnie, by móc oferować ją w sklepach klientom. I jedyne, co się zmienia w tym roku, to obniżenie cen z „absurdalnie wysokich” do „dość wysokich”. Sprzęt, w który mam zamiar celować z zakupem (bo taka jest moja możliwość finansowa) to najlepiej wyposażony model Full HD (a więc nawet nie 4K) za „jedyne” osiem tysięcy złotych. Bardzo drogo. Ale jednak już w zasięgu pewnej części z nas.

Recenzowany tu model nie uznaje jednak żadnych kompromisów. LG EG960V to telewizor OLED pracujący w rozdzielczości natywnej 4K. Do testów otrzymałem jego 55-calową edycję. I powiem wam tylko jedno: jedyne, czego żałuję, to fakt, że na okres testów nie wziąłem ze wszystkich redakcji, z którymi współpracuję, urlopu. Nieprędko ponownie zaznam przyjemności obcowania z tak dobrą, tak przyjemną dla oka jakością obrazu. A jakby tego było mało, to LG złośliwie wręcz dopracował praktycznie wszystkie inne elementy tego telewizora. Bym nie mógł się przyczepić, a wy byście myśleli, że ktoś „z całą pewnością gajeskiemu płaci za przychylną opinię”. Wiem, że po tak lukrowanej recenzji nie uniknę takich zarzutów. Wybaczcie, ale nie mam zamiaru wchodzić w defensywę i szukać asekuracyjnie jakichkolwiek wad. Te oczywiście znalazłem i zaraz wam o nich opowiem. Są jednak tak bardzo nieznaczne…

Już po wyjęciu go z pudełka na waszych twarzach zagości uśmiech

A to dlatego, że EG960V wygląda po prostu prześlicznie. Co oczywiste, wzornictwo i jego odbiór to rzecz bardzo subiektywna. Nie można mu jednak odmówić elegancji, gustowności i nienachalnego, ale jednak wyróżniającego się z tłumu stylu. Wyświetlacz otoczony jest chromowanym obramowaniem, sam telewizor jest lekko zakrzywiony, a grubość wyświetlacza to raptem kilka milimetrów. Całość prezentuje się zjawiskowo. Telewizor można opcjonalnie powiesić na ścianie lub postawić go na dołączanej, eleganckiej podstawie. Ekran ma grubość 0,5 cm, zaś cały telewizor, licząc ze znajdującą się na dole elektroniką, cztery centymetry. Podstawa ma szerokość 72 cm.

Telewizor posiada trzy złącza HDMI 2.0, trzy łącza USB (w tym jedno w standardzie 3.0), wyjście słuchawkowe, złącza component i euro, oraz łacze sieciowe. Nie brakuje slotu na kartę CI, łączności WiFi i wszystkich niezbędnych tunerów. To, czego mi brakuje, i właściwie wskażę za pierwszą wadę telewizora, to brak złącza DisplayPort, co uniemożliwia wysłanie sygnału z komputera PC ze zintegrowaną kartą graficzną w 60 Hz i rozdzielczości 4K. Telewizor obsługuje również technikę wyświetlania filmów 3D, a do pudełka z EG960V dołączono dwie pary okularów pasywnych.

lg-eg960v

Na osobną wzmiankę zasługuje pilot do telewizora. Od zawsze chwaliłem LG za znakomicie leżące w dłoni, świetnie wyważone piloty z logicznie rozmieszczonymi przyciskami i funkcjami. Ten dołączony do EG960V to, subiektywnie, najwygodniejszy i najlogiczniej rozwiązany pilot na rynku.

WP_20151105_09_58_37_Rich

Przechodząc do sedna sprawy, a więc do OLED-a

EG960V posiada matrycę wykonaną w standardzie WRGB, a więc z czterech diod (czerwona, zielona, niebieska, biała). Nie jest jasne na jak długo matryca OLED powinna nam wystarczyć, ponieważ to wciąż nowa technika. Wiele osób obawia się, że tak jak w przypadku „plazm”, wyświetlacz szybko będzie się zużywał, zmuszając nas do wymiany telewizora na nowy już za 2-3 lata . Dane LG przekonują, że jest inaczej i że przez osiem lat standardowego użytkowania telewizora nie zauważymy żadnej zmiany w jakości. Z oczywistych względów nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić, jednak sama technika OLED nie jest tak nietrwała, jak niektórzy się obawiają. Gwarancja 30 tysięcy godzin pracy bez pogorszenia jakości powinna was uspokoić. Choć, co również jest niewątpliwie prawdą, ten telewizor jak najbardziej się w końcu zużyje. Tyle że nie po dwóch, trzech latach, a raczej po dziesięciu.

LG_EG9600_1

Jakość obrazu OLED-a, co było do przewidzenia, po prostu powala. Do tej pory OLED-y oglądałem na wystawach, konferencjach, wydarzeniach promocyjnych. Na potrzeby takich imprez materiały prezentowane na tych telewizorach są dobrane idealnie pod ich możliwości. Wiedziałem, że OLED mi się bardzo spodoba. Nie spodziewałem się jednak, a wręcz nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele zmienia to, że telewizor faktycznie jest w stanie wyświetlić kolor czarny, a nie tak jak każdy jeden inny telewizor, „bardzo, bardzo ciemno szary”. W domu korzystam prywatnie z naprawdę dobrego telewizora Samsunga UHD, którego nieraz polecałem znajomym i zresztą nadal będę to robił. Przy EG960V wygląda on jednak… aż smutno. Perfekcyjna ostrość, perfekcyjne kolory, nieskończony kontrast, płynność obrazu, płynne przejścia barw, równomierność, nieistniejący „czas reakcji”, głębia wywołana przestrzenią tonalną…

Może ujmę to tak: uruchamiając grę na Xboxa, którą aktualnie przechodziłem, poczułem się, jakby mi ktoś wymienił konsolę na model z przyszłej generacji. Wszystkie szczegóły, wszystkie detale, widmo barwne, różnice jasności… całkowicie zmienia się odbiór wizualnej treści, dając z obcowania z nią znacznie, znacznie większą przyjemność. To samo tyczy się oczywiście filmów Full HD i 4K. Kinomani, dzięki EG960V, odkryją je praktycznie na nowo. Ja, jako wielki entuzjasta science-fiction odmian wszelakich, po uruchomieniu z płyt Blu-ray najpierw Gwiezdnych Wojen, a potem Odysei Kosmicznej, oniemiałem widząc jak wygląda na tymże telewizorze rozgwieżdżony bezkres czarnego kosmosu.

Piszę to biorąc pełną odpowiedzialność za następujące słowa: jeżeli jesteś osobą, u której duże znaczenie dla przyjemności z odbioru filmów i gier wideo ma jakość obrazu, to EG960V, jak i ogólnie technika OLED, to zupełnie nowa jakość, dla której zechcecie odkurzyć stare płyty Blu-ray i je sobie odświeżyć. To bez porównania dużo, dużo istotniejszy krok w rozwoju techniki wyświetlaczy od UHD czy kwantowej kropki. Zgadzam się z opinią, że najważniejszym parametrem jakości obrazu jest jego kontrast. Nie da się go zrobić lepiej, niż zrobił to LG. A EG960V błyszczy nie tylko w tej kategorii.

LG_EG9600_2

EG960V znakomicie sobie radzi również z materiałami niższej jakości. Skalowanie działa bardzo przyzwoicie, szczególnie w przypadku treści HD (truizm), ale również z treściami SD radzi sobie bardzo dobrze. Nie stwierdziłem też w „trybie gry” jakiegokolwiek odczuwalnego realnie input lagu, nawet w dynamicznym Halo 5 multiplayer.

Jeżeli chodzi o dźwięk, to jest… przyzwoicie. LG nie dokonał przełomu technicznego i dalej wbudowane w telewizor głośniki są tam dla przyzwoitości. By cieszyć się dobrym dźwiękiem, musisz kupić dobre kolumny. Przyjmijmy to jako drugą wadę tego telewizora. Choć dzielą ją z nim właściwie wszystkie, poza jedną serią urządzeń od Sony.

webOS 2.0 to niezmiennie jedna z najlepszych platform na rynku

WebOS 2.0, w porównaniu do swojego poprzednika, na pierwszy rzut oka nie różni się… niczym. To rzecz jasna tylko pozory, co za chwilę rozwiniemy szerzej, ale osoby które już ten system widziały, nie będą w stanie rozpoznać na ekranie na pierwszy rzut oka jego drugiej generacji. To bardzo dobrze, i nie chodzi nam tu tylko o to, że w nowym systemie łatwo się odnaleźć.

Siłą webOS-a jest bowiem prostota i łatwość nawigacji. W inteligentnych telewizorach funkcjonalność systemu operacyjnego przestaje być powoli problemem. Największym wyzwaniem dla projektantów jest opracowanie interfejsu w ten sposób, byśmy w ogóle mieli chęć z niego korzystać, zamiast parować telewizor z tabletem, komputerem czy konsolą do gier. WebOS 2.0 czerpie garściami z bardzo udanego projektu swojego poprzednika, a także dodaje sporo od siebie.

12_webOS_2_UF85_B

WebOS to odkupiony od HP (który wcześniej został kupiony od jego autora, firmę Palm) system operacyjny stworzony na potrzeby smartfonów, który opiera się przede wszystkim na językach webowych. Coś w rodzaju Chrome OS czy Firefox OS, ale powstały na długo przed wyżej wymienionymi. To oznacza, że pisanie aplikacji na ten system jest banalnie proste i co widać w sklepie z aplikacjami dla tego systemu: pomimo iż ta platforma jest stosunkowo młoda, to aplikacji na nią nie brakuje, również tych z Polski.

WebOS to system wielowątkowy, co oznacza, że przy przełączaniu się pomiędzy treściami telewizyjnymi a poszczególnymi aplikacjami nie tracimy czasu na wznawianie aplikacji i docieranie do momentu, w których je pozostawiliśmy. Innymi słowy, jeżeli wrócimy do aplikacji YouTube, to uruchomi się ona błyskawicznie, na tej treści, na której ją pozostawiliśmy. Jeżeli wrócimy do przeglądarki internetowej, to zachowa ona otwarte karty z witrynami, które uruchomiliśmy.

screen-shot-2014-06-04-at-170248

Największą zaletą WebOS-a, moim subiektywnym zdaniem, jest jego interfejs. Schludny, estetyczny i prosty launcher w formie paska na dole ekranu bez nadmiernego przesłaniania obrazu, intuicyjne menu nawigacyjne a przede wszystkim tak zaprojektowane UI, by wyświetlało tylko te elementy, które w danej chwili są istotne. Dzięki czemu ów interfejs jest szybki, wymaga niewiele czynności od użytkownika, a dzięki braku przeładowania różnymi kontrolkami na ekranie (przekleństwo „smart” telewizorów) bardzo czytelny.

System możemy obsługiwać w sposób tradycyjny, a więc za pomocą „strzałek” na pilocie, ale wątpimy, by ktokolwiek się na to zdecydował. WebOS obsługuje bowiem dołączony do telewizorów LG pilot reagujący na ruchy nadgarstka. Dzięki temu działa on mniej więcej tak, jak wskaźnik laserowy, a więc tam, gdzie kierujemy pilota, tam też znajdzie się kursor „myszki”. Co bardzo ważne, jest to obsługiwane globalnie: nie wystąpi więc sytuacja, w której wygodnie nawigujemy sobie pilotem po menu telewizora, a po uruchomieniu aplikacji będziemy musieli przebijać się przez jej menu i podmenu za pomocą strzałek.

Najwięcej zmian w nowym WebOS widać po pierwszym uruchomieniu i świadczą one o daleko posuniętych optymalizacjach w kodzie źródłowym systemu. Główną wadą pierwszej wersji systemu była jego ociężałość. Telewizor uruchamiał się bardzo długo, a na załadowanie się poszczególnych jego sekcji musieliśmy długo czekać. Problem ten został praktycznie całkowicie rozwiązany. Po części, zapewne, dzięki umieszczeniu nowej generacji procesorów, ale tempo działania systemu jest na tyle duże, że jesteśmy przekonani, że wiele też zmieniło się w samej jego budowie. WebOS pierwszej generacji potrafił się uruchamiać nawet w pół minuty na sztandarowych modelach LG.

Podsumowanie

LG EG960V to telewizor właściwie doskonały. Zwróćcie uwagę, że wymieniłem w tekście dwie wady: brak złącza DisplayPort oraz brak równie dobrych głośników wbudowanych, co zewnętrzne kolumny. I to właściwie koniec. Jakość obrazu i to, jak bardzo ona wpływa na odbiór treści z którymi obcujemy to coś faktycznie magicznego. Jestem chory na OLED i tak jak nie stać mnie na opisywany tu model 4K, tak zaczynam zbierać na będący i tak poza moim zasięgiem nabywczym model Full HD.

Nie stać mnie, bo LG EG960V kosztuje nawet 30 tysięcy złotych. To jednak nadal zbyt wiele, choć jest to najlepszy telewizor na rynku, wymiatający z butów konkurencję. Jeżeli jednak jesteś osobą zamożniejszą od większości z nas, to właśnie ten telewizor powinieneś kupić. Nie ma lepszego. Kropka.

REKLAMA

Będę się starał zdobyć do testów będący na skraju zasięgu cenowego większej części z nas (no co, można na raty…) EA970V. Jeżeli nie ma on żadnych słabości (poza brakiem 4K) względem recenzowanego modelu EG960V, to decyzja o zakupie jest już podjęta. Mimo iż wydatek 8 tysięcy złotych na telewizor to nieco życie ponad stan. Przynajmniej dla mnie.

Bo tak, technika OLED, zwłaszcza w tej generacji telewizorów LG, jest aż tak dobra. I dla osób, dla których filmy i gry są jedną z ulubionych form rozrywki, ten wydatek nie jest nierozsądny. Będzie mi od teraz bardzo trudno recenzować inne telewizory. LG mnie uwiódł i teraz czekam na odpowiedź od Samsunga, Panasonica, Sony i reszty. Zbieranie na wyżej wspomnianego OLED-a powinno mi zająć około roku, więc firmy te maja z mojego punktu widzenia tyle czasu na odpowiedź. A jeżeli wy macie już teraz 30 tysięcy pod ręką do wydania na sprzęt do salonu, zamknijcie w końcu tę kartę przeglądarki i ruszajcie do sklepu. Nie będziecie mieć do mnie żadnych pretensji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA