HBO znów to zrobiło. Czołówka nowego True Detective ponownie zachwyca
Jakie cechy powinna mieć dobra czołówka serialu? Powinna być jak teaser. Ma zachęcać do obejrzenia serii i wprowadzać widza w jej klimat, ale jednocześnie nie może zdradzać fabuły. To trudne zadanie, które znów udało się twórcom z HBO. Wejściówka drugiej serii Detektywa jest doskonała.
O czołówce pierwszego sezonu True Detective pisałem tuż po starcie pierwszej części serialu. Była to jedna z pierwszych, a do dziś jedna z naprawdę nielicznych wejściówek, które po prostu szkoda przewijać. HBO od kiedy pamiętam było dobre w robieniu klimatycznych czołówek, a podobała mi się w nich zwłaszcza muzyka. Niemniej jednak po kilku odcinkach serialu te kilkadziesiąt sekund oglądane po raz kolejny, po prostu nudziło. Z tym problemem musi zmierzyć się każdy serial, jednak twórcom True Detective wychodzi to wyjątkowo dobrze.
Pierwszy True Detective był świetny od A do Z
No, może do Y, bo końcówka troszkę rozczarowała. Dbałość o detale była jednak niezwykle pieczołowita, a więc nic jednak dziwnego, że zadbano również o czołówkę. 90 sekund klimatycznego montażu filmów z podwójną ekspozycją naprawdę dobrze wprowadzało w ciężki nastrój serialu. Swoją cegiełkę dokładała też rewelacyjnie dobrana muzyka.
Abstrahując od świetnego podkładu muzycznego, bardzo podobała mi się warstwa wizualna, opierająca się na wspomnianych podwójnych ekspozycjach. Niezależnie od tego, czy tę technikę uzyskuje się podczas nagrywania, czy na komputerze, trudno jest zrobić ją ze smakiem.
Udało się to studiu Elastic z Los Angeles, które stworzyło czołówkę do Detektywa. 90-sekundowy filmik został doceniony na świecie, bo studio Elastic zgarnęło statuetkę Emmy za najlepszą sekwencję otwierającą serial. Ponadto inspiracje wejściówką można znaleźć w wielu późniejszych produkcjach – choćby w teledysku do piosenki Style Taylor Swift. Część osób uważa go wręcz za plagiat.
HBO znów to zrobiło
Sukces czołówki do pierwszego sezonu spowodował, że reżyser serialu, Nic Pizzolatto, znów powierzył firmie Elastic stworzenie 90-sekundowej sekwencji otwierającej drugą serię.
Znów wyszło świetnie. Wejściówka opiera się na podobnym pomyśle, ale pierwsze co rzuca się w oczy to zmiana palety kolorystycznej. Industrialne, „przykurzone” szarości oraz wyblakłe żółcie i beże zastąpiły bardziej nasycone barwy. To świetne nawiązanie do scenerii serialu – w pierwszym sezonie widzieliśmy bowiem piaszczystą Louisianę lat dziewięćdziesiątych, a w drugiej serii możemy oglądać bardziej współczesną Kalifornię. Stąd błękity i turkusy, kojarzące się z wodą. Wejściówka jest też o wiele bardziej kontrastowa.
W nowej czołówce możemy oglądać m.in. podniebne zdjęcia David Maisela, pokazujące wybrzeża Kaliforni. Całość jest nałożona na spowolnione kadry z postaciami z drugiej części serialu. Bardzo delikatne ruchy kamery i sama technika podwójnej ekspozycji sprawiają, że wejściówka ma równie dużo wspólnego z filmem, co z fotografią.
Być może to właśnie ten fotograficzny pierwiastek tak podoba mi się w Detektywie. Tak czy inaczej, sekwencja otwierająca drugiego detektywa dołącza do mojej prywatnej czołówki czołówek.