REKLAMA

Ten moment musiał kiedyś nadejść - płatny YouTube stanie się faktem już w czerwcu

Google planuje duże zmiany w zasadach działania YouTube’a. Do tej pory serwis był całkowicie bezpłatny, ale w czerwcu pojawi się także nowa opcja premium, za którą będzie trzeba zapłacić. W ramach abonamentu użytkownicy dostaną serwis pozbawiony reklam, jak również możliwość odtwarzania filmów offline na urządzeniach mobilnych.

Ten moment musiał kiedyś nadejść – płatny YouTube stanie się faktem już w czerwcu
REKLAMA
REKLAMA

YouTube ma problem. Z serwisu korzysta miliard osób, a mimo tego Google na nim praktycznie nie zarabia. Przychody są co prawda ogromne, ale nie przekładają się na zysk. YouTube odpowiada jedynie za 6% sprzedaży reklam we wszystkich usługach Google’a. Dodatkowo serwisowi z każdej strony wyrastają nowi konkurenci, jak chociażby Vimeo, Twitch, czy ostatnio Vessel. To jednak wierzchołek góry lodowej, bo prawdziwym problemem może być Facebook, który bardzo agresywnie promuje własne rozwiązania wideo.

Sytuacja jest więc napięta.

Aby utrzymać pozycję YouTube’a, Google zamierza wprowadzić płatną wersję serwisu.

Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że taki moment musi kiedyś nadejść. Wygląda na to, że opcja płatności na YouTube wejdzie w życie z dniem 15 czerwca tego roku. To właśnie wtedy moc zyska nowy regulamin programu partnerskiego YouTube, o czym serwis poinformował mailowo twórców filmów.

youtube

Bez obaw, filmy na YouTube nadal będzie można oglądać za darmo. Pojawi się jednak opcja płatnej subskrypcji na kształt abonamentu. Jego wysokość nie jest znana, ale szacuje się, że w Stanach wyniesie ok. 10 dol. na miesiąc. W płatnej wersji serwisu nie będzie żadnych reklam. Dodatkowo subskrybenci otrzymają możliwość oglądania filmów offline na urządzeniach mobilnych. Wystarczy, że wcześniej pobiorą dany film do pamięci urządzenia.

Na płatnej opcji zarobi nie tylko Google

Do tej pory twórcy wideo na YouTube zarabiali w serwisie na reklamach i na różnych programach partnerskich. Od czerwca ma się to zmienić.

Od 15 czerwca przychody wynikające z monetyzacji będą dzielić się na dwie kategorie. Pierwszą będą znane dotychczas przychody z reklam. Google zapłaci twórcom 55% kwoty netto z reklam wyświetlonych podczas filmów.

youtube-sluchawki-muzyka-music-key

Nowością są natomiast przychody z subskrypcji. W tym przypadku YouTube również przekaże autorom treści 55% całkowitych przychodów netto pochodzących z abonamentu, powiązanych z miesięczną liczbą wyświetleń oraz czasem oglądania kanału twórcy.

Drugi punkt budzi wiele niejasności, bo trudno zdefiniować, co według Google’a oznacza sformułowanie „powiązanych”. Zasadniczo jeśli dany użytkownik będzie korzystał z abonamentu YouTube’a i będzie oglądał wyłącznie Twój kanał, otrzymasz 55% kwoty, jaką zapłacił on YouTube’owi. Pytanie tylko co w przypadku, gdy użytkownik ogląda mnóstwo kanałów. Google będzie tu prawdopodobnie dzielić przychody według proporcji czasu, jaki użytkownik spędza oglądając dany kanał.

Generalnie nowy regulamin można streścić słowami:

Pomysł jest ciekawy, ale jest tu pewien problem. Adblock.

Bardzo zapadł mi w pamięć komentarz pod jednym z wpisów na Spider’s Web, który był poświęcony reklamom na YouTube. Jeden z czytelników, trochę przewrotnie, a trochę humorystycznie, dziwił się, że na YouTube są jakieś reklamy, bo on jeszcze żadnej nie widział.

Taka postawa dobitnie pokazuje, że pomysł Google’a wcale nie musi się sprawdzić. Po co płacić abonament, skoro ten sam efekt można uzyskać instalując zwykłego Adblocka? A wideo offline na urządzeniach mobilnych? Kogo to interesuje w dobie naprawdę dużych pakietów danych mobilnych…

adblock-reklama

Samo pozbycie się reklam to zdecydowanie za mało, by przekonać użytkowników do płatnej wersji serwisu. Za opłatami powinno stać coś więcej. Jakaś opcja premium niedostępna dla innych. Być może lepsza jakość obrazu, być może szybsze buforowanie treści.

YouTube najwyraźniej przewidział ten problem, bo po uruchomieniu płatnej wersji serwisu twórcy wideo dostaną możliwość „ukrycia” własnych filmów za paywallem.

Takie materiały zobaczą tylko te osoby, które wykupiły płatny dostęp do YouTube'a. Który twórca będzie miał jednak tyle odwagi, by tworzyć takie filmy? Doprawdy nie wiem. Jeśli twórca kanału zablokuje swoje filmy paywallem, najprawdopodobniej straci ogromną część swojej widowni. Poza tym nie wiadomo, na ile takie rozwiązanie byłoby opłacalne.

REKLAMA

Niewiadomych wokół płatnego YouTube’a jest bardzo wiele, ale na przestrzeni najbliższych tygodni Google na pewno będzie odsłaniał kolejne karty. Póki co pomysł zapowiada się bardzo kontrowersyjnie.

* Grafiki w tekście pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA