Sprawdzamy czy da się płacić za komunikację miejską wyłącznie smartfonami
Przez kilka ostatnich tygodni zrezygnowałem z kupowania biletów autobusowych w kioskach, osiedlowych sklepach spożywczych, salonach prasowych czy biletomatach. Swoją podróż komunikacją miejską postanowiłem związać tylko i wyłącznie ze smartfonem w kieszeni. Z jakim efektem?
Lekcja numer 1 – jeden ogromny usługodawca nie istnieje. Co miasto, to inna aplikacja
Jako mieszkaniec Katowic, musiałem polegać na CallPay, podobnie jak osoby podróżujące komunikacją miejską po całym terenie Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Kiedy jednak trafiałem do Warszawy, wtedy w grę wchodziły już dwie zupełnie inne aplikacje. Po stolicy jeździłem z mPay (prawdziwy koszmar) oraz SkyCash (wzór do naśladowania). Nie wspominając już o programie PolskiegoBusa, którym rezerwowałem miejsce na trasie Katowice – Warszawa.
W części z miast działa tylko jeden z trzech najważniejszych usługodawców obsługujących komunikację miejską, kiedy w innych każdy z nich. W praktyce stale podróżując na terenie przynajmniej kilku miast po prostu trzeba mieć w pamięci smartfona wszystkie z wiodących programów – CallPay, SkyCash oraz mPay. Niestety, nawet przy dobrych intencjach, nie dla każdego będzie to możliwe. Dlaczego?
Lekcja numer 2 – Dostępność aplikacji na systemach mobilnych nie jest idealna
SkyCash jest dostępny na wszystkich wiodących mobilnych systemach operacyjnych – Androidzie, iOS, Windows Phone oraz BlackBerry. Rozczarowująca i odstraszająca wyglądem aplikacja mPay pozwala się zainstalować jedynie posiadaczom smartfonów wspieranych mocą zielonego robota, natomiast najbardziej interesującego mnie CallPay próżno szukać w sklepie Windows Phone.
Oczywiście jako mieszkańcowi Katowic, zawsze pozostaje mi nieprzyjemna kamasutra z webowymi rozwiązaniami. Mogę również zadzwonić na podany przez usługodawcę numer, ale wyobraźcie sobie tylko, jak komfortowe musi być odszukiwanie odpowiedniej naklejki z cyframi w wypchanym po brzegi żywą tkanką środku komunikacji miejskiej. O ile taka naklejka w nim oczywiście jest, bądź nie została zerwana przez kogoś, komu naprawdę się nudziło.
Pod względem dostępu do dedykowanych aplikacji zdecydowanie wygrywa Android, posiadając w pełni funkcjonalne programy trzech najważniejszych usługodawców. Systemy Microsoftu i Apple „zdane są” na SkyCash, które, chociaż największe i najbardziej popularne, nie pokrywa swoim zasięgiem wszystkich największych aglomeracji Polski, co dopiero mówić o mniejszych miastach i miasteczkach.
Lekcja numer 3 – Jak używać aplikacji? Karta płatnicza/przedpłacona dominującą płatnością
Każda z trzech największych aplikacji działa w dokładnie ten sam sposób. Najpierw podajemy swój numer komórkowy, na który przychodzi nasze hasło niezbędne do zalogowania się na nowy profil. Tam powinniśmy dodać dane personalne, numer karty płatniczej bądź przedpłaconej oraz datę jej ważności. Następnie dochodzi do bardzo ważnego kroku weryfikacji naszej karty. To w zasadzie tyle. Od teraz stojąc na przystanku wystarczy wybrać linię, rodzaj biletu, potwierdzić zakup i już możemy „cieszyć się” podróżą.
Na tym polu po raz kolejny na piedestale staje SkyCash. Aplikacja pozwala na wiele form zakupu biletu. Bardzo pozytywnie zaskoczyłem się możliwością płacenia przez środki na koncie Samsung Apps. Zamiast bezpośredniego obciążania karty, możemy również przekazać odpowiednią ilość środków na konto SkyCash, które będziemy mieli pod stałą kontrolą, z poziomu aplikacji. Każde z tych rozwiązań to nie więcej niż dwa kliknięcia i nigdy nie zdarzyło mi się, żeby w momencie akceptowania transakcji coś poszło nie tak.
Z „trójki największych” najgorszej spisuje się mPay. O ile w ogóle się spisuje. Aplikacja odstrasza zarówno warstwą graficzną, jak również układem oraz możliwościami. Nim nie doładujemy konta bądź portmonetki mPay, nie jesteśmy w stanie zrobić praktycznie niczego, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch aplikacji. Program nieustannie każe nam gdzieś dzwonić bądź odsyła do mobilnych wydań witryn internetowych.
Zarówno SkyCash jak również CallPay pozwalają na znacznie więcej, niż tylko zakup biletów komunikacji miejskiej. Płatność za rachunki, doładowania telefonu, opłacanie parkingów czy kupowanie biletów do kina – to wszystko zamienia pozostałe dwa programy w mobilne centra zakupów. Aplikacja mPay stara się nadążać, ale pod względem wykonania pozostaje przy rozwiązaniach charakterystycznych dla XX wieku.
Lekcja numer 4 – kontrolerzy nie przepadają za mobilnymi aplikacjami
Kontroler też człowiek, natomiast żadna praca nie hańbi. Mimo tego nie sposób nie odnieść się negatywnie do osób wykonywujących swoje obowiązki, kiedy kontrolerzy patrzą na mnie jak na złodzieja, który zamiast biletu miesięcznego bądź jednorazowego świstka wyciąga z kieszeni smartfona. Oczywiście nie wszyscy, ale w ciągu kilku ostatnich tygodni nie obyło się bez kręcenia nosem oraz „konsultacji z kolegami”. Na ile była to niewiedza i nieprofesjonalne przygotowanie, na ile niechęć do nie tak znowu już rewolucyjnych nowych technologii – postanowiłem nie pytać.
Na całe szczęście wszystkie aplikacje posiadają wystarczające rozwiązania stworzone z myślą o kontrolach biletów. Programy wyświetlają takie dane jak rodzaj biletu, czas jego ważności, numer transakcji, numer użytkownika oraz data zakupu biletu, liczona z dokładnością co do sekundy. O żadnej próbie naciągania, oszukiwania czy usiłowania przejazdu z nieważnym dokumentem po prostu nie może być mowy.
Co więcej, ze względu na zapisywanie historii naszych transakcji w sieci, w przypadku zagubienia urządzenia bądź nagle rozładowanej baterii przysługujące podróżnikowi odwołanie od bolesnej dla budżetu decyzji kontrolera jest niezwykle łatwe do udokumentowania. Ponadto wyciąganie smartfona z kieszeni też należy do czynności znacznie przyjemniejszej, niżeli pospieszne szukanie małego, papierowego świstka w jednym z kilkunastu potencjalnych miejsc, z kontrolerem niecierpliwie stojącym nad głową pasażera.
Lekcja numer 5 – jeden MasterCard Mobile by wszystkimi rządzić
Jak napisałem wcześniej, nie jest możliwe, aby posiadać jedną aplikację, która obsługuje usługi wszystkich miejskich przewoźników w całym kraju. Na całe szczęście istnieje agregator, który pełni dokładnie taką funkcję, silnie zintegrowany z wiodącymi programami dostępnymi na naszym rynku. Takim agregatorem jest aplikacja MasterCard Mobile Polska, adresowana do wszystkich, którzy posiadają jakąkolwiek kartę płatniczą bądź przedpłaconą. Nie tylko od MasterCard, ale również konkurencyjnych firm.
Podczas uruchomiania aplikacji z włączoną lokalizacją, pojawia się lista dostępnych usług, z których możemy skorzystać w miejscu naszego pobytu. Po kliknięciu w zakładkę komunikacji miejskiej, widzimy wszystkich usługodawców oferujących bilety do kupienia za pomocą mobilnych programów na terenie miasta, w którym aktualnie się znajdujemy. To samo dotyczy kolei czy transportu dalekosiężnego. Agregator wychodzi jednak znacznie dalej, oferując masę różnorodnych usług.
Parkowanie, bilety do kina, zniżki w sklepach, promocje wokół użytkownika, kody rabatowe po zapłaceniu za dany produkt kartą debetową, zasilanie GSM, realizacja rachunków – MasterCard Mobile Polska jest centrum wszystkich ofert, jakie otaczają użytkownika i za jakie może zapłacić przy użyciu kart płatniczych dowolnej firmy. Po wybraniu interesującej mnie usługi, jak na przykład zakupu biletu autobusowego w odwiedzanym przeze mnie mieście, aplikacja automatycznie poinformuje mnie o dostępnych usługodawcach na konkretnym terenie, bezpośrednio przenosząc mnie do ich aplikacji bądź sugerując ich pobranie. Naprawdę sprytna bestia, której dodatkowym i dosyć niespodziewanym walorem jest otwartość na rozwiązania konkurencji.
Wnioski końcowe
Podczas rozpoczynania testów, zastanawiałem się, czy wytrzymam kilka tygodni opierając się jedynie na mobilnych rozwiązaniach. Jako tradycjonalista, byłem pełen obaw o niezawodność SkyCash oraz CallPay, spotęgowaną rozczarowującym wykonaniem aplikacji mPay. Na całe szczęście płacenie za komunikację miejską tylko i wyłącznie przy użyciu smartfona okazało się nie tylko możliwe, ale nawet bardziej komfortowe, niż mogłem wcześniej przypuszczać.
Przez cały okres testów miałem przy sobie pokaźny plik jednorazowych biletów, na wypadek problemów z aplikacjami, braku zasięgu czy technicznych problemów po stronie usługodawcy. Do zakończenia testów nie zużyłem ani jednego z nich, natomiast teraz zastanawiam się, kiedy kawałki papieru blaknące w portfelu okażą się naprawdę przydatne, skoro nawet w warszawskim metrze aplikacje były w stanie przeprowadzić potrzebne operacje finansowe. Niezależnie, czy podróżowałem w obrębie jednego miasta, związku komunikacyjnego, autobusami, pociągami, podmiejską koleją, jedną stałą trasą czy siatką różnych połączeń w obrębie całej polski – kombinacja MasterCard Mobile Polska, SkyCash oraz CallPay zdała egzamin, na stałe zmieniając moje przyzwyczajenia.