Sonos jest jak wirus - raz dotkniesz, przepadniesz. A z tymi zmianami będzie jeszcze... gorzej
Z Sonos jest jak z wirusem - jak już raz się pojawi, to ciężko jest sobie z nim poradzić, a w końcu i tak cię dopadnie. Zacząłem od Play:5 i miał to być jedyny głośnik Sonosa w domu; w końcu taki drogi... Na rynku pojawił się potem "tani" Play:1, a w konsekwencji w moim domu aż dwa takie głośniki. Ostatnio szarpnąłem się na Playbara do współpracy z TV, a w głowie już kiełkuje myśl o Subwooferze i Play:3.
O zaletach systemu Sonosa pisaliśmy już kilkakrotnie na łamach Spider's Web (zainteresowanych odsyłam tu i tu), a na recenzję ultra-ciekawego Playbara przyjdzie jeszcze czas. Dzisiaj słów kilka na temat najnowszego, rewolucyjnego pomysłu twórców Sonosa, który uczyni system jeszcze lepszy i w konsekwencji jeszcze bardziej wirusowy.
Aby dziś korzystać z bezprzewodowego systemu audio Sonosa, należy albo podłączyć głośniki routera kablem sieciowym, albo skorzystać z dodatkowego sprzętu, tzw. kontrolera Bridge, który podłączony jest fizycznie kablem z routerem i z którym następnie bezprzewodowo łączą się wszystkie głośniki Sonos w systemie.
To po pierwsze dodatkowy wydatek (149 zł) do już mocno drogiego sprzętu, a na dodatek dość inwazyjne rozwiązanie, szczególnie jeśli router mamy ustawiony w trudno dostępnym miejscu. Z doświadczenia wiem, że czasami (rzadko naprawdę) Bridge potrafi się także zawiesić i trzeba go fizycznie restartować.
Wczoraj na oficjalnym blogu Sonosa pojawiła się jednak radosna wiadomość. Otóż twórcy systemu wynaleźli sposób na pozbycie się Bridge'a i takie połączenie sieci audio, które możliwe jest wyłącznie za pośrednictwem sieci WiFi. Co jeszcze istotniejsze, rozwiązanie to będzie możliwe także dla już istniejących sieci i sprzętu Sonos w naszych domach, a nie wyłącznie z nowym sprzętem. Aktualizacja przynosząca tę wielce oczekiwaną nowość ma się wkrótce pojawić i będzie dostępna dla wszystkich generacji Sonosa. Oczywiście dalsze korzystanie z Bridge'a również będzie możliwe.
Rozwiązanie, jak zawsze w przypadku Sonosa, ma być niezwykle proste. Z poziomu aplikacji Sonos na urządzeniu mobilnym bądź w wersji desktopowej, dodanie nowego głośnika będzie odbywało się poprzez wpisanie hasła do naszej sieci WiFi.
To nie jedyna wielce oczekiwana nowość Sonosa.
Od jakiegoś czasu twórcy systemu pracują nad nowymi wersjami aplikacji sterującymi usługą. Rzeczywiście w ostatnim czasie sporo krytyki poświęcono aktualnym aplikacjom, które najnormalniej w świecie się zestarzały i swoją estetyką, formą nawigacji nie przystają do współczesnych realiów i wytycznych najnowszych wersji systemów operacyjnych.
Nowe aplikacje Sonosa mają pojawić się "tej wiosny", ale chętni już dziś mogą zapisać się do programu beta i pobrać ich wersje beta. Jest tylko jeden warunek - należy być posiadaczem smartfona z Androidem. Ja ostatnio testuję Samsunga Galaxy S5, więc przy okazji sprawdzam sobie nową aplikację Sonosa.
I jedno jest dla mnie pewne: nowe aplikacje znacznie umilą korzystanie z Sonosa. Na pewno też nowe aplikacje poziomem wykonania będą pasować do nowoczesnego wizerunku marki premium, jaką na pewno głośniki Sonos są.
Sonos to jeden z tych projektów, które mimo coraz większej konkurencji ze strony potężnych technologicznych gigantów ciągle poszerzających zakres swoich ekosystemów hardware'owo-software'owych, świetnie sobie radzi. Z jednej strony niestraszny im Apple, a z drugiej Samsung, który - jak to Samsung - próbuje kopiować rozwiązania Sonosa.
Zmiany, nad którymi pracuje Sonos, powinny ugruntować pozycję projektu, który w ostatnim czasie utracił nieco splendoru ultra-nowoczesności. Rozwiązanie bez Bridge'a z kolei na nowo powinno pchnąć Sonos na tory najbardziej innowacyjnych projektów technologii użytkowej.