Jedna z moich ulubionych gier mobilnych - Royal Revolt - została bestialsko zamordowana przez mikropłatności
Gdy natrafiłem w sklepie Google Play na grę Royal Revolt 2 byłem aż zły na siebie, że przegapiłem jej premierę, gdyż wcześniej godzinami zagrywałem się w pierwszą część. Teraz po kilku godzinach gry w Royal Revolt 2 przeklinam twórców oraz mikropłatności, gdyż duet ten zrujnował jedną z lepszych gier mobilnych w jakie grałem.
Jeśli nie graliście w Royal Revolt, to śpieszę z wyjaśnieniami na czym polegała, a w zasadzie nadal polega ta gra. Wcielamy się w postać księcia, który idzie na bój. Pojedynki wygląda podobnie. Plansza składa się z krętej trasy, na początku której znajduje się nasz obóz. Na drugim końcu jest brama wrogiego zamku, którą musimy zniszczyć. Wzdłuż trasy wróg umieścił wieżyczki, które atakują nas i dziesiątkują naszą armię. Dodatkowo natrafiamy na różne przeszkody jak barykady i pułapki. Nasze zadanie polega na dotarciu do celu i zniszczeniu go w jak najkrótszym czasie. Pomagają nam rycerze, łucznicy, magowie i armaty, które rekrutujemy w obozie umieszczonym na początku drogi.
Poza walką mamy również rozwój postaci, zarówno bohatera, jak i wojowników. Nasz księże ma miecz, hełm i zbroję, które możemy ulepszać. Postać zbiera też doświadczenie, które zamieniane jest na kolejne poziomy. Wraz z poziomami ulepszamy również dodatkowe umiejętności oraz magiczne zdolności specjalne.
W grze posługujemy się dwoma walutami: złotem i gemami. Złoto zbieramy za wygrane bitwy. Gemy przybywają wolniej, gdyż nagradzani jesteśmy nimi tylko w przypadku naprawdę szybkiego ukończenia planszy. Za gemy możemy kupić również umiejętności i przedmioty przeznaczone dla postaci na wyższych poziomach. Ułatwienie znaczące, ale jednak nie jest wymagane do przejścia gry. Gdy gemów nam zabraknie, możemy czekać lub kupić je za prawdziwe pieniądze.
Po zainstalowaniu drugiej części Royal Revolt… zbaraniałem.
Gra nie przypomina tego co znamy z pierwszej.
Już w przewodniku po grze wirtualna asystentka sugeruje kilka razy, by przyśpieszyć budowę elementów zamku za gemy, które są płatne. Tych na dobry początek otrzymujemy pewien pakiet na start. Ta zagrywka ma na celu przyzwyczajenie nas do wydawania gemów i poznania, jak bardzo potrafią ułatwić i przyśpieszyć rozgrywkę.
Pograłem kilkadziesiąt minut, próbując zbudować większe imperium niż moja dziewczyna, która dzielnie walczyła w tym samym czasie w Royal Revolt 2 na iPadzie.
Wnioski? Gra jest ciekawa, naprawdę rozbudowana i łączy w sobie elementy strategii oraz tego co znamy z pierwszej części Royal Revolt. Budując imperium musimy zadbać o koszary, wierzę maga, skarbiec, spichlerz oraz tawernę i farmy. Wbrew pozorom, życie zamku jest bardzo ważne. To niestety nie jedyna różnica między obiema częściami gry.
Po kilkunastu minutach zabawy zaczynamy jednak odkrywać prawdziwe oblicze gry. Okazuje się, że jest tylko jedna waluta… gemy.
- Chcesz coś zbudować? Zapłać złotem i czekaj. Nie chcesz czekać? Zapłać gemami.
- Chcesz atakować? Zapłać jedzeniem. Nie masz jedzenia? Zapłać gemami.
- Chcesz rozwijać miasto? Czekaj aż budowniczy będzie wolny. Nie chcesz czekać? Zapłać gemami.
- Idąc na walkę możemy zabrać tylko wybrane jednostki.
- Chcesz zabrać więcej? Zapłać gemami.
- Chcesz leczyć wcześniej? Użyj magicznego zwoju. Oczywiście zapłacisz za niego gemami.
Ile kosztują gemy? To zależy. Są różne promocje i paczki. Patrząc na standardowe ceny - 500 gemów kupimy za ok. 19 zł. Starczy na przyśpieszenie budowy 2-3 budynków na dziesiątym poziomie bohatera. Nie chcesz płacić? Czekaj, czasem nawet 12 godzin. Zatem jak już kupować gemy to tyle, żeby w znaczący sposób ułatwiły zabawę. Co powiesz na 20 tys, różowych kamyków za jedyne 380 zł? Tanio! Promocja!
Twórcy Royal Revolt - flaregames - zabili kultowy tytuł. Zamordowali grywalność, pogwałcili dobre imię Royal Revolt. Zrobili zamach na portfele graczy.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gracze zdają się nie widzieć problemu. Pierwsza część Royal Revolt zebrała w Google Play 52,5 tys ocen, których średnia oscyluje na poziomie 4,4 punktu (w pięciopunktowej skali sklepu Google). Tymczasem Royal Revolt 2 oceniło już 47,5 tys osób i średnia wynosi 4,5 punktu (w tej samej skali).
Jak to możliwe? Twórcy gry podeszli do tematu ocen bardzo taktycznie. Gra Royal Revolt 2 żebrze o nasze głosy w czasie, gdy dopiero zabawa się rozkręca, my rozbudowujemy miasto, a zapas darmowych gemów, które dostaliśmy na początku gry, zdaje się być olbrzymi. Szkoda, że po chwili wszystko drożeje i po gemach nie ma śladu.
Po grze Royal Revolt 2 nie ma też śladu w moim smartfonie. Szkoda.