REKLAMA

Temat tygodnia: Następca MeeGo próbuje swoich sił na rynku. Czy Jolla Mobile odniesie sukces?

Jolla Mobile z Sailfish OS wchodzi do gry. Czy nowy mobilny system, który wyróżnia się ciekawym interfejsem i za którym stoją ludzie od lubianego MeeGo ma szanse na sukces? Czy dobry produkt jest w stanie sprzedać się sam? Na rynku jest więcej nowych OS-ów: Blackberry 10, Tizenm Firefox OS, Ubuntu. Który ma szanse na sukces i dlaczego?

Temat tygodnia: Następca MeeGo próbuje swoich sił na rynku. Czy Jolla Mobile odniesie sukces?
REKLAMA
REKLAMA
dawid kosiński

Dawid Kosiński: Oczywiście, że Sailfish OS ma szansę wgryźć się w rynek zwłaszcza, że komórkowy biznes Nokii, jakby nie patrzeć legendy, zostanie przejęty przez Microsoft. Twórcy Sailfisha muszę zrobić tylko i aż jedną rzecz – pokazać, że Nokia tak naprawdę chciała korzystać z ich poprzedniego systemu, ale porzuciła ten pomysł przez zły, niedobry Microsoft. Jeśli sprzedadzą swój pomysł jako „to miała być Nokia”, to sądzę, że będą mogli odnieść sukces. Ważne jest, że Nokia jako firma jest nadal lubiana, a MeeGo i wyposażony w niego telefon Nokia N9 zbierał mnóstwo dobrych opinii. Ale warto zastanowić się, czy na rynku jest miejsce na czwartego i piątego gracza. Przykład BlackBerry pokazuje, że nie.

jolla procesor

Mimo to jest jeden system ma szansę wybicia się na rynku i jest to Tizen, bo stoją za nim giganci jak Intel i Samsung. Jeśli koreański potentat zacznie agresywnie promować swoje nowe dziecko i zadba o to, by nie zabrakło na niego aplikacji, będzie mógł on dołączyć do Androida i iOSa, tym samym przeganiając Windows Phone’a. Jako że znaczna część telefonów z Androidem to właśnie Samsungi, a Koreańczycy starają się wzbogacać system Google’a na 1000 różnych sposobów, istnieją poważne podstawy, by sądzić, że Samsung postanowi pójść na swoje, tym samym zdradzając Google’a. Nawet jeśli jego sprzedaż telefonów przez to spadnie, to Samsung zyska, by będzie czerpał ogromne zyski z reklam, tak jak to robią twórcy Androida. Taka pozorna przegrana, ale realna wygrana. Zagranie w stylu Apple'a, który sprzedaje mniej telefonów niż Samsung, ale jednak potrafi na nich zarabiać lepiej niż ktokolwiek inny.

piotr barycki

Piotr Barycki: Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jak definiować sukces i jak definiuje go zespół odpowiedzialny za Sailfish OS. Jeśli mówimy, w perspektywie kilku najbliższych lat, o zdobyciu realnego udziału w rynku, przekraczającego 10%, to na razie nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że jest to możliwe. Jeśli jednak Jolla postara się dotrzeć do fanów MeeGo i będzie rozsądnie planować produkcję oraz pokaże, że jest w stanie w sposób ciągły i stabilny usprawniać swój system, prawdopodobnie będzie w stanie zrealizować swoje plany i można to będzie nazwać sukcesem. Być może na niewielką skalę, ale jeśli wystarczy to na zapewnienie firmie istnienia i robienie tego, co – jak może się wydawać – daje jej pracownikom ogromną radość i satysfakcję, mimo wszystko sukcesem. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie podjęte decyzje, w tym chociażby związane z produkcją telefonu (lub telefonów) wiążą się z ogromnymi kosztami i ryzykiem – co stanie się w przypadku, kiedy Jolla wyprodukuje dużo więcej telefonów niż będzie w stanie sprzedać? Dużo większe firmy nie były już sobie w stanie z tym poradzić. Jeden błędny wybór i kto wie, czy fińska firma będzie nadal istnieć.

jolla

W sukces na skalę globalną trudno jest niestety, pomimo szczerych chęci, na razie wierzyć. To, co może podobać się bardziej zaawansowanym (żeby nie powiedzieć wprost – pasjonatom), czyli interfejs i sposób obsługi oparty na gestach, jest dla większości przeciętnych użytkowników niezrozumiałe i być może nawet odpychające. Nawet najwięksi twórcy odpowiedzialni za wiodące systemy operacyjne obsługę gestami wprowadzają bardzo, bardzo powoli i przeważnie odgrywa ona rolę pomocniczą – część osób nawet nie wie, że ich telefon obsłużą się tylko przyciski wirtualne albo fizyczne, ale także jedno lub wielopunktowe gesty. Fanów nowych rozwiązań z pewnością cieszą nowości z Sailfish OS, ale dla normalnych użytkowników jest to tylko konieczność uczenia się wszystkiego od nowa, a przecież część z nich dopiero niedawno przestawiła się ze zwykłych telefonów na smartfon.

Samemu systemowi w obecnej wersji też daleko do doskonałości i łatka „beta”, wraz ze wszystkimi problemami, które nie zawsze można usprawiedliwić jako problemy wieku dziecięcego, z całą pewnością nie pomogą w jego popularyzacji od samego momentu startu. Do tego dochodzi stosunkowo drogi, trudno dostępny i raczej przeciętny pod względem wydajności i wszystkich podzespołów telefon. Raczej trudno będzie sprzedać komplet obietnic i potencjał klientom innym, niż fanom marki. Opieranie promocji na sentymencie do Nokii prawdopodobnie miałoby mizerny skutek. Ludzie, jeśli już faktycznie kochają Nokię i tęsknią za nią, to chcą zobaczyć logo Nokii, niezależnie od tego, jaki system znajduje się w środku. Inne logo, zupełnie nowa filozofia systemu i tylko świadomość, że „gdzieś tam, w jakiś sposób, jest coś, co Nokia chciała kiedyś wprowadzić” nie wystarczy. Zresztą po globalnych wynikach sprzedaży z ostatnich miesięcy czy lat widać, że samo hasło „Nokia” to za mało.

jolla sailfish ui

Inną kwestią jest plan Finów na zarabianie na swojej pracy. Sailfish jest obecnie dostępny wyłącznie na ich autorskim smartfonie, ale już wkrótce ma pojawić się opcja jego instalacji na smartfonach z Androidem. Z jednej strony może to pomóc niezdecydowanym w spróbowaniu czy nawet przekonaniu się do nowej platformy, ale z drugiej, w ten sposób będziemy mogli mieć potencjalnie o wiele lepszy technicznie telefon z dwoma systemami. Czy ktoś zdecyduje się wtedy na zakup Jolla Phone?

Wszystko to raczej nie brzmi jak recepta na wielki sukces, ale w dalszym ciągu nie można Sailfish OS i Jolli przekreślać – wszystko zależy od tego, czy firma zdecyduje się na nieproporcjonalny do swoich możliwości atak na rynek czy też pogodzi się z tym, co jest na razie w stanie osiągnąć. Chyba, że nie wiemy wszystkiego…

jolla-app-grid-fixed

Co do tego, który z młodych systemów ma największe szanse na ilościowy sukces na rynku, to raczej stawiałbym w tym momencie na FireFox OS, głównie ze względu na fakt, że Tizen jest obecnie wielką niewiadomą. Owszem, stoją za nim giganci, tylko czy będą w stanie sprawić, że młody system przełamie dominację Androida i iOS? Zanim się jeszcze o tym przekonamy, pozycję systemu Google w telefonach z niższej półki będzie podgryzał może i nie idealny, ale mocno promowany przez operatorów (a to przecież już spora część sukcesu) FireFox OS, który w końcu trafi też na telefony z wyższej półki. Równie dobrze obydwa systemy mogą żyć we względnej zgodzie, o ile prawdą okażą się plotki o współpracy, mającej zapewnić zgodność aplikacji pisanych dla obydwu platform. Tak czy inaczej, niezależnie od zaplecza i potencjału, przed każdym z producentów jest jeszcze długa i bardzo wyboista droga do jakiegokolwiek sukcesu.

Dawid Kosiński: FireFox OS? W mojej opinii to już teraz niewypał. System ten miał być w tanich telefonach, ale już tam jest lepszy Android i jeszcze lepszy Windows Phone. Wszelkie testy dostępnych do tej pory lisofonów pokazują, że system ten nie ma racji bytu. Jak na produkt, który trafił do sklepów, miał zbyt wiele wad, by stać się popularnym . W dodatku wad głupich, takich jak brak możliwości słuchania muzyki podczas ładowania telefonu. Wydaje mi się, że FireFox OS zraził do siebie absolutnie każdego i żaden klient nie będzie chciał inwestować w telefony z nim, chociażby dlatego że z góry kreuje się on na system dla biedoty, co oznacza mniejsze wsparcie ze strony deweloperów (to bogaci im płacą!), a bez deweloperów nie będzie aplikacji i użytkowników. Ja akurat FireFox OS uważam za ciekawostkę, o której za rok nie będziemy pamiętać.

jolla-sailfish-os-smartfon-nokia-n9-meego

Piotr Barycki: Takie może być podejście osób, które znają się w tym temacie, ale one pewnie i tak na FFOS nie spojrzą, bo nie oferuje im nic, czego nie mają w lepszym wydaniu na innych smartfonach. Za to osoba szukająca telefonu za złotówkę w najtańszych abonamentach ma do wyboru albo Androida, który na tanich modelach obrósł już naprawdę złą sławą znaną praktycznie wszystkim (czy to prawda czy nie - inna sprawa), albo właśnie FFOS, o którym - w związku z tym, że nie udało się jeszcze utrwalić w świadomości opinii na jego temat - np. sprzedający w salonie może powiedzieć bardzo dużo dobrego i dzięki temu taki telefon sprzedać. Windows Phone? Oczywiście, lepszy pod wieloma względami, ale nie dotarł jeszcze do tak niskiej półki cenowej (umowy za 30-40 zł, cena FFOS - 1 zł, Lumia 520 - 259 zł).

Dawid Kosiński: Owszem, masz rację, ale każdy sprzedany tego typu telefon to antyreklama dla Firefox OS. Myślę, że jakbym się nie znał na elektronice użytkowej i kupiłbym to cudo, to bym każdemu znajomemu mówił, żeby nie powtarzał mojego błędu. A poczta pantoflowa to bardzo skuteczna reklama i antyreklama. Nawet jeśli FF OS teraz sprzeda się dobrze, to za jakiś czas nikt nie będzie chciał z niego skorzystać i raz-dwa wyląduje na śmietniku historii.

Piotr Barycki: To samo można powiedzieć o Androidzie na najtańszych sprzętach, a mimo wszystko... sprzedaje się :)

Paweł Okopień

Paweł Okopień: Nie wierzę w rynkowy sukces Sailfish OS. To będzie niszowa kontynuacja MeeGo, na którą uwagę zwrócą wyłącznie fani. System ten może jeszcze trafić w ręce przypadkowych nabywców w przypadku telefonów oferowanych przez operatorów, ale to będą śladowe ilości. Z nowych systemów jedynie Tizen miałby szansę w przypadku agresywnych działań Samsunga i Intela. W innym wypadku też będzie to rozwiązanie niszowe. Ilościowym królem rynku jest Android i tak zapewne będzie przez dłuższy czas. Musiałoby dojść do jakiejś wielkiej katastrofy, aby sytuacja się odmieniła. Mimo wszystko chciałbym zobaczyć więcej telefonów z systemem Sailfish, choć zdaje sobie sprawę, że będą tylko ciekawostką.

grabiec nowe

Piotr Grabiec: Ja tam nie jestem przekonany do tego pomysłu, ale sceptycznie podchodzę do wszystkich innych "alternatywnych systemów mobilnych". Tort dzieli między siebie dwóch graczy: Apple i Google. Microsoft pompuje miliony dolarów, żeby wypromować Windows Phone. Idzie to strasznie opornie.

Jolla nie ma takich nakładów finansowych jak Microsoft. A sam system wcale nie wywraca mobilnego świata do góry nogami. Ile już mieliśmy mieć takich iOS i Android killerów? Kto dziś pamięta o WebOS? Jak skończyło BlackBerry? Nadal nie widać sukcesu Ubuntu na smartfony, Firefox OS został przyjęty dość chłodno... A to wszystko były działania dużych, znanych marek.

Jolla z Sailfish OS startuje z kiepskiej pozycji. Nie mają znanej marki, a odniesienia do porzuconego przez Nokię systemu mogą zadziałać tylko na geeków. Same MeeGo, z którego miałem okazję korzystać dawno temu na N9, wcale nie było tak fajnym OS-em, jak niektórym teraz z perspektywy czasu może się wydawać. Wydaje mi się, że fani fińskiej firmy teraz po prostu idealizują ten system pisząc w głowie scenariusze "co by było gdyby".

jolla_026_d
REKLAMA

Aplikacje, aplikacje... Ile różnych aplikacji są w stanie pisać i stale aktualizować deweloperzy? No właśnie. Już dzisiaj utrzymanie appów dla trzech różnych systemów to wyzwanie, więc jak tutaj dokładać kolejne? Uruchamianie androidowych aplikacji na telefonach Jolla? OK, wszystko fajnie, tylko do tego mogę po prostu... Wykorzystać Androida, bo taka aplikacja będzie zawsze wyłącznie protezą. Inny sposób na popularyzację, czyli instalowanie systemu Sailfish OS na obecnych na rynku urządzeniach? Przecież udział procentowy takich osób będzie w granicach błędu statystycznego. Bądźmy realistami.

Jeśli miałbym wskazać czwartego gracza, to z całym szacunkiem dla teamu Jolla, w moim mniemaniu szansę ma nie Sailfish OS, a Tizen Samsunga... z prostego powodu: Koreańczycy mają w garści naprawdę dużą część androidowego rynku i samo wypuszczenie nowego Galaxy S5 (czy tam S6 lub S7) z Tizenem zamiast Androida pozwoliłoby zdobyć sporo klientów. Samsung ma też już nieco doświadczenia z bada OS, który może świata nie zawojował, ale ze względu na markę prodicenta bez większej promocji realtywnie całkiem sporo użytkowników zdobył.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA