Takie filmy timelapse uwielbiam
Spełnienie snu. Tak można podsumować timelapse, jaki wykonał Shane Black wraz z dwoma przyjaciółmi fotografami. Nic w tym dziwnego – skoro prywatny materiał przyciągnął uwagę tak renomowanego wydawnictwa jak National Geographic, musi być wyjątkowy. I taki właśnie jest.
Shane Black rzucił dla zabawy hasło – rzućmy wszystko i jedźmy w podróż życia. Wszyscy trzej panowie uznali to za żart, ale wzięli urlop, żeby wprowadzić choć trochę szaleństwa do życia. Panowie postanowili nagrać film timelapse ze swojej małej wycieczki. Efekty osiągnięte w filmie poklatkowym przekroczyły ich najśmielsze oczekiwania. Urlop zaczął się przeciągać z dni na tygodnie, następnie na miesiące. Trzej fotografowie w tym czasie podpisali umowy partnerskie z firmami Coca-Cola i Flickr, co pozwoliło im się utrzymać.
20 tysięcy kilometrów i 10 tysięcy zdjęć dalej, film został ukończony. Jest to dzieło tak niezwykłe, że napisało o nim National Geographic. Dwójka z fotografów uznała to za świetną przygodę, ale Shane Black postanowił pójść za ciosem. Definitywnie rzucił pracę, a przyszłość postanowił powiązać z fotografią. Obecnie daje warsztaty i zbiera pomysły na kolejny film. Postawa godna podziwu, być może dlatego, że niewielu jest gotowych podjąć taki krok. Pisał o tym niedawno Przemek na przykładzie swojej własnej historii.
Osobiście mam słabość do astrofotografii i do timelapsów. Są to dwie dziedziny, które wymagają niezwykle dużo przygotowań i spokoju. Być może w tym tkwi sekret – sam nie mam cierpliwość, żeby tworzyć tego typu dzieła. Połączenie tych dwóch dziedzin jest fenomenalne. Droga Mleczna ukazana na filmie Timelapse w scenerii amerykańskich parków narodowych – czy może być lepiej?
Film obejrzycie poniżej.
Adventure Is Calling from Shane Black on Vimeo.