Zegarek Pebble - recenzja Spider's Web
Zegarek Pebble dostarczył GOshop.pl - Producent oprogramowania sklepów internetowych.
Pebble to nie jest ot taki sobie zegarek. To wielki hit serwisu crowdfundingowego Kickstarter, gdzie ponad 85 tys. osób postanowiło go kupić zanim powstał chociażby pierwszy fizyczny egzemplarz. To inteligentny zegarek - mówią przedstawiciele amerykańskiego startupu, którzy go wymyślili. Czy rzeczywiście jest taki inteligentny i czy w ogóle jest się czym podniecać? Sprawdźmy.
Zegarki to kategoria produktów, która czeka na rewolucję podobną do tej, jaką w 2007 r. przeszła branża telefonów komórkowych. Po pojawieniu się iPhone'a nic nie pozostało na swoim miejscu - liderzy rynkowi przestali być liderami, a telefon zamiast do dzwonienia służy dziś bardziej do mobilnego internetu. Pebble ma ambicję bycia zegarkiem, który zapoczątkuje podobne zmiany. Wprawdzie przed pojawieniem się na rynku Pebble były już inne tzw. inteligentne zegarki nowego typu współpracujące ze smartfonami - chociażby Sony Smartwatch - ale to właśnie wokół hitu z Kickstartera rozgorzała największa medialna gorączka. Czy słusznie? Chyba na razie nie, choć z całą pewnością Pebble wyznacza kierunek rozwoju gadżetów zewnętrznych współpracujących ze smartfonami.
Wygląd
Pebble nie jest ani najpiękniejszym zegarkiem jaki wydała ludzkość, ani nad wyraz solidnie wykonany. Szczerze mówiąc jego wygląd nieco mnie rozczarował, szczególnie, gdy porówna się go ze zdjęciami, które można było podziwiać na Kickstarterze. Mówiąc krótko i dość oględnie: na zdjęciach wygląda znacznie lepiej niż w rzeczywistości. Pebble to raczej tanio wyglądający gadżet, coś w stylu tanich zegarków sportowych, o które nie dbamy zbytnio udając się na bieganie, czy na salę gimnastyczną.
Najładniej prezentuje się front urządzenia. W jego centralnym miejscu znajduje się wyświetlacz, który wprawdzie twórcy Pebble nazywają e-papierem. Całość przedniej części zegarka ma obły kształt, co daje nawet niezły efekt. Niestety wszystko psują fatalnie wykonane boki. Na nich, z jednej strony mamy główny przycisk funkcyjny oraz slot ładowania, a z drugiej kolejne trzy przyciski. Niestety wyglądają one jak z zegarka z odpustu za piątaka, a nie porządny gadżet za 150 dol. Zaufania nie wzbudzają także grubo ciosane łączenia, które widoczne są właśnie po bokach. Warto jednak zauważyć, że Pebble jest wodoszczelny, co pewnie miało swój wpływ na toporność łączeń.
Wyświetlacz
Nieco więcej uwagi warto poświęcić wyświetlaczowi. E-papier to de facto czarno-biały wyświetlacz LCD o rozmiarze 1,26 cala i rozdzielczości 114 x 168 pikseli. Nie jest to cudo techniki, ale trzeba przyznać, że bardzo dobrze funkcjonuje w różnych warunkach oświetleniowych. Jeśli ktoś bał się, że ekran Pebble w pełnym słońcu będzie niewidoczny, to może odetchnąć z ulgą - akurat w słońcu Pebble prezentuje się najwyraźniej. Nieco gorzej jest w warunkach dużego mroku. Tu, w niektórych przypadkach należy włączyć przyciskiem dodatkowe podświetlenie by dostrzec elementy wyświetlane na ekranie. Świetnie za to ekran Pebble radzi sobie z kątami. W zasadzie nie ma opcji, by nie dostrzec informacji na ekranie pod każdym kątem, w jakim na niego spojrzymy: z góry, z dołu, z boku - zawsze jest jasno i czytelnie.
Co on potrafi?
Bez sparowania ze smartfonem Pebble jest praktycznie nieużyteczny. Aby połączyć go ze smartfonem - aktualnie Pebble działa jedynie z iPhone'ami oraz smartfonami z Androidem - należy ściągnąć odpowiednie aplikacje. Ja testowałem Pebble z iPhone'em. W planach mam jeszcze testy współpracy z Androidem.
Pebble łączy się z iPhone'em za pośrednictwem Bluetootha. Nie jest to połączenie idealne. Należy bowiem pamiętać o tym, aby urządzenia były w miarę blisko siebie. Zdarzyło mi się, że połączenie zostało przerwane, gdy iPhone leżał zbyt daleko od zegarka, który nosiłem na ręce. Czasami zdarzają się niewytłumaczalne przerwania połączenia, co jest raczej standardem dla wszystkich urządzeń łączonych via Bluetooth.
Po połączeniu Bluetooth i skonfigurowaniu za pośrednictwem aplikacji, Pebble może przekazywać powiadomienia systemowe z iPhone'a. Nie wszystkie udało mi się aktywować, ale te, które rzeczywiście działały działały bardzo przyjemnie - w momencie, gdy przychodzi powiadomienie zegarek rozświetla się oraz (jeśli włączone) delikatnie wibruje.
Na ekranie zegarka może się wyświetlać informacja o tym, kto do nas dzwoni, kto pisze do nas wiadomość SMS. Możemy także wyświetlać powiadomienia z aplikacji Poczta email. Ponoć można także skonfigurować powiadomienia z Twittera, czy Facebooka. Mi udało się to włączyć jedynie dla Twittera. Dziwnym trafem powiadomienia z Facebooka nie chciały się aktywować, mimo kilku prób aktywacji.
Warto mieć na uwadze fakt, że językiem oprogramowania Pebble jest angielski. Zegarek nie rozpoznaje polskich liter.
Największa zaleta
Wyświetlanie powiadomień ze smartfona to największa zaleta Pebble i jak dla mnie jedyny powód, żeby w ogóle go używać.
Sposób używania zegarka jest nieco inny od smartfona. Zegarek mamy ciągle na ręce w bardzo widocznym dla naszych oczu miejscu. Z kolei smartfon w ciągu dnia, albo leży na biurku albo schowany jest w kieszeniach naszej garderoby. To sprawia, że powiadomienie na ekranie zegarka szybciej do nas trafia i jest odbierane przez nas jako bardziej naturalne.
Niektórym to może wydać się głupie (i doskonale to rozumiem), ale dla maniaków stałego bycia online i docierania do informacji jak najszybciej, Pebble może stać się wyjątkowo przydatnym gadżetem. Powiadomienie Pebble jest bowiem tak naturalne jak spojrzenie na ekran w celu sprawdzenia aktualnego czasu. Dokładnie w taki sam sposób, dzięki Pebble dowiadujemy się kto do nas dzwoni, kto i co napisał via SMS, czy od kogo ten mail, który właśnie do nas przyszedł.
To zmienia nieco postać rzeczy. Aby odczytać powiadomienie na smartfonie trzeba go najpierw wyciągnąć z kieszeni, tym samym odrywając się od innego zajęcia. W przypadku Pebble wystarczy rzut oka na zegarek, by wiedzieć, czy to coś super pilnego czy nie.
Głupie? Niekoniecznie. To się sprawdza w wielu scenariuszach, np: podczas jazdy samochodem rzut oka na zegarek jest znacznie bezpieczniejszy niż wyjmowanie smartfona z kieszni, podczas pracy na komputerze znacznie łatwiej spojrzeć na zegarek z powiadomieniem aniżeli nawet na ikonę aplikacji na samym komputerze!, podczas rodzinnego obiadu mniej narazimy się na złość małżonki patrząc na zegarek, a nie na smartfona wyciąganego z kieszeni. Wbrew pozorom dla wielu osób to wybawienie z wielu opresji.
Co jeszcze Pebble potrafi?
Dzięki Pebble możemy również sterować odtwarzaczem muzycznym w smartfonie. Co ciekawe, działa to nie tylko z domyślną aplikacją na iOS, ale także chociażby ze Spotify. Jest to oczywiście dość ograniczone sterowanie - obok informacji na temat odtwarzanego utworu, w zasadzie to tylko wznów, zatrzymaj, przeskocz do następnego/poprzedniego utworu, ale w zupełności wystarczające, gdy jesteśmy w ruchu. Możemy też ustawić za pośrednictwem Pebble alarm, wgrać różne skórki zegarka oraz zagrać w węża (choć to niewygodne). I w zasadzie to tyle.
Czego nie ma?
Na razie nie ma tego, co jest największą przyszłą obietnicą Pebble - aplikacji zewnętrznych. Pebble dopiero wchodzi na rynek, tworzą się też dla niego pierwsze aplikacje. Po niedawnym udostępnieniu oficjalnego SDK (narzędzia programistyczne), proces tworzenia aplikacji ma nawet znacznie przyspieszyć. Ponoć nad dedykowanymi aplikacjami na zegarek Pebble pracuje m.in. RunKeeper. Czekam na to z dużą atencją. Wtedy używanie Pebble będzie miało większy sens.
Bateria
Producent chwali się, że Pebble może działać nawet do 7 dni na jednym doładowaniu. Mi wytrzymał raz 4 dni, a drugi raz nieco ponad 3 dni. Co więcej, w drugim przypadku nagle zniknęła mi ikonka z informacją o stanie rozładowania baterii, więc pewnego razu zegarek po prostu się wyłączył, a ja nie wiedziałem, że będzie to miało miejsce. Warto też pamiętać, że używanie Pebble ma także wpływ na żywotność baterii w smartfonie. Twórcy Pebble mówią, że zabiera od 5 do 10% jednego ładowania smartfona, ale ja mam wrażenie, że jednak nieco więcej.
Czy warto?
Czy warto wydać na Pebble 150 dol. (docelowo ma kosztować 115 dol.)? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Maniacy technologii mobilnych na pewno docenią zupełnie nowy, szybszy sposób dotarcia do informacji dzięki powiadomieniom. Pozostali raczej będą Pebble rozczarowani. Zresztą na ocenę jego pełnej przydatności trzeba jeszcze poczekać do czasu, aż pojawią się aplikacje, które znacznie poszerzą jego funkcjonalność.