Google już po osiemset
Cena akcji Google'a na giełdzie przekroczyła dziś cenę 800 dol. po raz pierwszy w historii. Jeśli zgodzimy się, że giełda wycenia przyszłość, to przyszłość wyszukiwarkowego giganta rysuje się w kolorowych barwach. Zupełnie odwrotnie giełda ocenia dziś Apple'a. Dlaczego? Pewnie dlatego, że ma to związek z… Google'em.
Od czasu, gdy na stanowisku CEO Google'a Erica Schmidta zastąpił jeden z dwójki założycieli Larry Page, kurs akcji firmy wzrósł o 35%. Wcześniej Google przez dłuższy czas bezskutecznie walczył by wykaraskać się z marazmu zapoczątkowanego kryzysem gospodarczym pod koniec 2007 r., gdy zaraz po osiągnięciu ceny 700 dol. za akcję, kurs Google'a gwałtownie spadł, a potem dryfował bez znaczących wzrostów.
Po zmianie CEO, Google wrócił na właściwy tor - skupił się na najważniejszych projektach, zakopał dziesiątki, o ile nie setki pobocznych mało perspektywicznych projektów, w końcu jasno określił swoją nadrzędną strategię i dziś wydaje się być nie do zatrzymania. Przynajmniej jeśli chodzi o przewidywalną przyszłość.
Rzućmy okiem na kluczowe projekty Google'a: mimo miliardów wydawanych przez Microsoft na wyszukiwarkę Bing, nie ma ona na razie żadnych szans, by realnie zagrozić tej od Google'a - firma Page'a wciąż zbiera z rynku reklamy przy wynikach wyszukiwania grubo ponad 80% zysków. Ba, przychody z wyszukiwarki wciąż rosną, a 2012 r. był pierwszym rokiem w historii Google'a, w którym jego przychody przekroczyły 50 mld dol. Co więcej, dynamika wzrostu przychodów wciąż rośnie - w kluczowym czwartym kwartale 2012 r. przychody Google'a wzrosły o 36% (rok do roku), podczas gdy rok wcześniej skok w górę wyniósł 25%.
Wyszukiwarka była i wciąż jest głównym produktem Google'a, który wcale nie zamierza poprzestawać w jej rozwoju. Koncept "big data" dopiero rodzi się jako ten o gigantycznym potencjale finansowym, podczas gdy Google od dawna go rozwija. Na dziś wiadomo, że wyszukiwarka to podstawa Knowledge Graph - ambitnego projektu, który może wywrócić do góry nogami sposób, w jaki zdobywamy informacje o otaczającym nas świecie.
Wyszukiwarka to jednak nie wszytko, bowiem Google realizuje koncept "big data" na wszystkich polach swojej działalności - YouTube coraz bardziej sygnalizuje gigantyczny potencjał reklamowy, a przy okazji od 2012 r. realnie zmienia pojęcie telewizji, przeglądarka Chrome według kilku miar jest już dziś najpopularniejszą przeglądarką na świecie, a od zarania internetu wiadomo, że ten kto kontroluje przeglądarki kontroluje internet, w końcu Android napędza dziś ponad 600 mln smartfonów i tabletów, a to oznacza, że nowym Google'em ery mobilnej będzie… Google, gdyż wydaje się, że nikomu nie uda się już zbudować takiej masy na rynku mobilnym, a walka będzie miała miejsce o miejsca 2 - 4, które cokolwiek będą mogły znaczyć w świecie poza Google'em.
Najpopularniejsza wyszukiwarka, najpopularniejsza przeglądarka internetowa, najpopularniejsze strony internetowe, najpopularniejszy mobilny system operacyjny - tak właśnie sygnalizuje swoją globalną dominację Google, w której utrzymanie wierzą inwestorzy. Zapewne ci sami, którzy coraz mniej wierzą w Apple'a.
Dlaczego? Może po części dlatego, że dziś biznes Apple'a opiera się w ponad 75% na… konkurencyjnym produkcie do Androida, czyli iOS. Sprzedaż iPhone'ów i iPadów stanowi dziś 75% przychodów Apple'a, a na rynku, na którym są obecne w ujęciu ilościowym przegrywają z Androidem od Google'a. Jakże widoczne jest tu zderzenie rozbieżnych modeli prowadzenia produktów - z jednej strony mamy Google'a, który swoim "big data" hegemonizuje kolejne nisze rynku technologicznego, a z drugiej Apple'a, który dąży do perfekcyjnego połączenia designu, hardware'u i software'u, by oczarować nim coraz bardziej niszowego klienta.
Apple wciąż jest znacznie bardziej dochodowy od Google'a, ale - przynajmniej jeśli wierzyć inwestorom giełdowym - przyszłość należy do tego drugiego, który tak jak przewidział wystrzał popularności internetu stacjonarnego, tak również przewidział wielką rewolucję internetu mobilnego, u progu której wciąż jesteśmy.
Jakże symbolicznie wygląda wykres zachowania cen akcji obu firm od czasu, gdy w grudniu 2012 r. były na tym samym poziomie. Od tego czasu Google wzrósł o 20%, a Apple spadł o 20%. Coraz mniej w tym przypadku.