Pierwsza reklama telewizyjna tabletu Microsoft Surface jest po prostu słaba
Ja wiem, że jest wiele szkół przygotowywania reklam telewizyjnych. Ja wiem, że w agencjach obsługujących Microsoft pracują wybitni specjaliści od reklamy z wieloletnim doświadczeniem w pracy przy wielu markach. Ja wiem, że to zapewne nie jedyny spot w zaplanowanej spektakularnej akcji marketingowej, ale mimo wszystko po obejrzeniu pierwszego spotu reklamowego tabletu Microsoft Surface łapię się za głowę.
Microsoft Surface to nie jest ot taki sobie zwykły produkt. To tablet, który po pierwsze ma szansę utorować Microsoftowi drogę powrotu do bycia cool w oczach konsumentów, po drugie taki, który ma realne szanse na sukces sprzedażowy, bo zdążył sobie zaskarbić ogromny entuzjazm medialny przed rynkową premierą, a po trzecie - i pewnie najważniejsze - ma zmienić pozycję firmy Steve'a Ballmera w relacjach z producentami sprzętu korzystającego z Windowsa.
Obejrzyjmy teraz pierwszy spot reklamowy tego produktu:
Czy dowiedzieliśmy się z niego czegokolwiek o produkcie - wiemy jak on działa, do czego się go używa oraz jak się go używa? Czy film wzbudził w nas jakieś emocje w stosunku do reklamowanego produktu? Czy to wideo zaintrygowało nas tzw. legendaryzacją przedstawianego produktu? Czy ten materiał pobudził nas do myślenia o produkcie bądź też poszukiwania dodatkowych informacji o nim? Czy tak naprawdę wiemy co było przedmiotem tego spotu?
Nie, nie i nie. Widzieliśmy za to coś na wzór czołówki do kolejnego wydania Tańca z gwiazdami, happeningu, lifestyle'owego materiału, który ogląda się dla samych kombinacji artystów w nim występujących.
Tego typu spot byłby uzasadniony, gdyby zarówno marka Surface, jak i Windows 8 były dobrze znane, miały dobrze wyrobione marketingowe pozycjonowanie, gdyby konsumenci doskonale asocjowali wartości emocjonalne związane z marką, a samo wideo przedstawiało najnowszą odsłonę znanego i cenionego produktu. A tak?
Słabo. Po prostu słabo.