Na ratunek geolokalizacji - Zuckerberg na zakupach
Geolokalizacja jest jednym z najbardziej przyszłościowych trendów w rozwoju serwisów społecznościowych. Do dziś nikt jednak nie wpadł na pomysł jak sprawić by funkcja stała się tak masowa jak korzystanie z samego Facebooka czy dodawanie wpisów na Twitterze.
Podejścia do tematyki geolokalizacji są niezwykle różne - od grywalizacji w Foursquare, poprzez kontakty ze znajomymi w rozwiązaniach Google i Apple, po masowe dzielenie się swoją pozycją na Facebooku. Globalna popularność tych rozwiązań jest jednak mocno wątpliwa. Mark Zucekrberg wybrał się na zakupy po serwis Gowalla. Czy będzie to nowy początek popularności geolokalizacji?
Z Facebooka korzysta dziś ponad 800 milionów użytkowników na całym świecie, z najbardziej rozpoznawalnego serwisu społecznościowego opartego ściśle na geolokalizacji Foursquare tylko 10 milionów. Przy setkach milionów urządzeń mobilnych posiadających wbudowany GPS ta liczba jest niewielka.
Główną przyczyną takiego stanu rzeczy może być brak znaczącej wartości wynikającej z faktu zarejestrowania swojego aktualnego miejsca pobytu w serwisie społecznościowym. Owszem, kilka milionów osób rywalizuje ze swoimi znajomymi o tytuł majora na Foursquare, ale nic więcej z tego praktycznie nie wynika.
Foursquare nadal próbuje zachęcić użytkowników do korzystania z serwisu możliwością uzyskania zniżek od lokalnych biznesów. Podobne próby podejmował Facebook tworząc geolokalizacyjną konkurencję dla serwisu zakupów grupowych Groupon. Jednak po paru miesiącach projekt został zakończony.
Gowalla, która z początku nie różniła się zbytnio funkcjonalnością od Foursquare, w ostatnim czasie zaczęła przyciągnąć użytkowników możliwością poszerzania wiedzy o miejscach dzięki przewodnikom.
Mimo wysypu różnych rozwiązań, wciąż zwykły użytkownik nie ma powodu rejestrować swojej pozycji każdego dnia, zdarza mu się to zrobić od czasu do czasu, jednak na ogół są to zachowania sporadyczne. Same idee przyświecające odświeżonej Gowalla czy Foursquare są bardzo fajne, ale wciąż są niszowe.
Wydaje się jednak, że najwięksi gracze, jak Facebook i Google, będą chcieli wzmocnić zainteresowanie geolokalizacją i geotaggingiem. Dlatego z dużą radością można przyjąć informacje o zakupie serwisu Gowalla przez Marka Zuckerberga.
Na razie nic nie wiadomo o przyszłości samego serwisu. Może działać w końcu jako oddzielna marka lub być całkowicie wchłonięty przez Facebooka lub po prostu zakończyć swoją działalność. Natomiast ludzie odpowiedzialni za projekt najprawdopodobniej będą odpowiedzialni za rozwój Timeline Facebooka.
Wehikuł czasu Marka Zuckerberga wciąż nie jest dostępny dla użytkowników. Zaprezentowana pod koniec września funkcjonalność ma być jednym z filarów serwisu. Nic dziwnego, że projekt jest szczególnie dopracowywany. Tak duża zmiana musi zakończyć się pozytywnym odbiorem przez użytkowników, zwłaszcza że Google+ zaciera ręce po napływie użytkowników po jakiejkolwiek wpadce Facbooka.
Czy zespół odpowiedzialny za Gowalla pozwoli na stworzenie ciekawych funkcjonalności, które pozwolą uatrakcyjnić korzystanie z Timeline i całego serwisu? Na razie nic nie jest pewne. Wiadomo natomiast, że sama geolokalizacja czeka na masowe przebudzenie. Użytkownicy muszą wyzbyć się lęków i dostrzec w tym trendzie „cool factor”. Istnieje spora szansa, że Facebook z Gowalla do tego doprowadzi.