Android, Windows, MeeGo, Ubuntu - a gdyby tak wszystko naraz?
Przy podejmowaniu decyzji o zakupie nowego telefonu coraz ważniejszym aspektem staje się w wielu przypadkach kwestia długości wsparcia oferowanego nam przez producenta. Systemy rozwijają się coraz szybciej, o wiele szybciej niż jesteśmy sobie w stanie pozwolić na wymianę telefonu (a przynajmniej tak podpowiada rozsądek). Ledwie zakupiliśmy nowego Androida, a już okazuje się, że tuż za rogiem czai się jego kolejna odsłona. Wracamy do domy ze świeżym iPhone'em, aby po jego konfiguracji przeczytać, że niedługo wychodzi nowy, posiadający sporą ilość nowych funkcji, z których część będzie dla nas niestety niedostępna. Przy tym wszystkim co jakiś czas pojawia się jeszcze inny, według twórców rewelacyjny, system mobilny, którego oczywiście nie spróbujemy, dopóki nie kupimy urządzenia oficjalnie w niego wyposażonego. Pod względem oprogramowania nasze telefony umierają więc teoretycznie nawet szybciej, niż jesteśmy w stanie zamordować je sprzętowo. Są jednak chwalebne wyjątki, które pozwalają nam na wszystko. No, może na prawie wszystko.
Nieoficjalne wgrywanie kolejnych wersji Androida na urządzenia działające pod jego kontrolą od samego początku czy instalacja deweloperskich wersji iOS na iPhone jeszcze przed premierą to nic, w porównaniu do tego, co potrafią dwie telefoniczne legendy. Mowa oczywiście o wyprodukowanym przez HTC jednym z ostatnich urządzeń z Windows Mobile – HD 2 oraz jedynym telefonie Nokii z systemem operacyjnym Maemo – N900.
Obydwa z nich pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie – pod koniec 2009 roku i oba dość nieszczęśliwie wybrały sobie system operacyjny. W przypadku HD2 był to Windows Mobile, który nawet pomimo ogromnych możliwości i dość przełomowej nakładce HTC Sense nie był w stanie odeprzeć ataku coraz popularniejszego iPhone, a w późniejszym czasie i Androida. Nokia natomiast pracowała pod kontrolą OS, który – podobnie jak stało się z MeeGo – pojawił się na jednym urządzeniu telefonicznym, aby niemal natychmiast zaginąć w morzu systemów o wiele bardziej perspektywicznych, nawet pomimo swojego gigantycznego potencjału.
I wydawało się, że to koniec – pierwsze i jednocześnie ostatnie tchnienie dwóch niezwykle ciekawych urządzeń ze źle dobranym systemem. Tak się jednak nie stało, ale nie dzięki producentom, którzy zbytnio nie zabiegali raczej o utrzymanie swoich sprzętów na powierzchni, a dzięki społeczności zgromadzonej wokół tych telefonów.
O tym, jak wysoko cenione są w dalszym ciągu zarówno HD2, jak i N900, świadczą chociażby ich ceny na rynku wtórnym. Podczas gdy mogłoby się wydawać, że jedynymi smartfonami, które przez naprawdę długi czas utrzymują wysoką cenę są produkty Apple, dwie legendy telefoniczne nie pozostają za nimi wcale w tyle. Wydany w tym samym roku model 3GS w dobrym stanie wyceniany jest obecnie na około 900-1000zł i tyle samo przyjdzie nam zapłacić za HD2 i N900.
Czym na taki sukces zasłużyły sobie dwa urządzenia teoretycznie od początku skazane na porażkę? Przede wszystkim uniwersalnością i możliwością zmiany systemu operacyjnego na podobnej zasadzie co w naszych komputerach. Jeśli nie odpowiada nam jeden, możemy w ciągu kilkunastu lub kilkudziesięciu minut zmienić go na drugi, bez konieczności (jak ma to miejsce w przypadku pozostałych telefonów) całkowitej zmiany urządzenia. I to chyba tego najbardziej brakuje klientom w chwili obecnej, choć raczej nieszczególnie uśmiecha się to producentom (z wyjątkiem pojedynczych wyskoków producentów rodem z Chin, nikt do tej pory nie odważył się na udostępnienie takiej możliwości), którzy sami wytrąciliby nam tym samym z rąk argument za kolejną przesiadką i zakupem nowego urządzenia.
Wybór jest przy tym ogromny – dla modelu od HTC pojawiały się kolejno zmodyfikowane i poprawione przez amatorów (często ze skutkiem lepszym niż w przypadku wydań oficjalnych) wydania Windows Mobile, Androida (oczywiście pochwalamy tylko w przypadku udostępniania go w wersji bez dodatków od Google), który niedawno zawitał na HD2 w wersji najnowszej – 4.0, aż po następcę Mobile – Windows Phone (czego nie pochwalamy, z racji wyraźnego licencjonowania produktu). Poza systemami pochodzącymi z głównego nurtu, na HD-ka trafiły również systemy… komputerowe (Ubuntu) oraz MeeGo. Z wyjątkiem tego ostatniego wszystkie z nich były niemal pełnoprawnymi i w pełni funkcjonalnymi wydaniami, z których każdy zainteresowany mógł korzystać na co dzień i dowolnie zmieniać w zależności od upodobań czy nastroju.
Podobnie ma się sprawa z Nokią, którą wprawdzie ominęła możliwość posiadania Windows Phone, ale za to od samego początku dostarczana była z wystarczająco ciekawym (lub po prostu oryginalnym) systemem, do którego w późniejszym czasie doszły jeszcze nowe wydania Androida (od 2.xdo nawet 4.0!), MeeGo i kilka komputerowych odmian Linuxa oraz… Windowsa (3.11, 98, etc). Całkiem sporo, jak na coś, co trafiło na rynek ponad dwa lata temu, sprzedało się w niezbyt zawrotnych ilościach i określane było raczej mianem sprzętu wyłącznie dla geeków. Teraz każdy geek może mieć w takim przypadku praktycznie dowolny system, jaki zapragnie.
Oczywiście taka sytuacja w przypadku wszystkich telefonów nie wydaje się na chwilę obecną realna, nawet jeśli spróbujemy wysilić naszą wyobraźnię. Powoli jednak docieramy do granicy wydajności urządzeń mobilnych, po której nie będzie już miało większego znaczenia czy smartfon wyposażony jest w „x” czy „x+1” rdzeni, tak jak ma to miejsce dziś w przypadku komputerów. Wtedy jedynym czym producenci będą w stanie wymusić na nas zmianę sprzętu częściej, niż obecnie wymieniamy komputery, będzie już praktycznie wyłącznie system operacyjny, na sztywno przypisany do konkretnego urządzenia.
Zdjęcia: leemn [1], thetabletblog [2]