Android jest już prawie wszędzie – w smartfonach, które praktycznie zdominował, trafiając na ponad połowę wszystkich tego typu urządzeń w ostatnim kwartale, tabletach, których z miesiąca na miesiąc jest coraz więcej, w „przystawkach” do telewizorów czy nawet samych telewizorach, a niedługo trafi pewnie i do naszych lodówek. Szukając mu kolejnego miejsca, w którym mógłby zaznaczyć swoją „zieloną” obecność, producenci zaczynają jednak docierać do granic absurdu, tak, jak najprawdopodobniej jeszcze w tym miesiącu uczyni to Lenovo, instalując „robota” jako jeden z dwóch dedykowanych systemów na odświeżonej wersji swojego najbardziej prestiżowego laptopa – ThinkPada X1. Pytanie tylko po co?
Rynek komputerów stacjonarnych, laptopów, netbooków i innych ich „klasycznych” odmian w Europie zachodniej, w przeciwieństwie do rynku światowego, ma się mizernie, żeby nie powiedzieć wręcz: słabo. Pomimo tego, że cała branża zanotowała na wszystkich kontynentach w ostatnim kwartale wzrost o niecałe 5%, Europejczycy byli o wiele mniej skłonni do zakupu produktów, które można odnaleźć praktycznie w każdym gospodarstwie, generując tym samym spadek w wysokości łącznej ponad 11% w stosunku do analogicznego okresu w poprzednim roku. W dogonieniu wyników sprzed 12 miesięcy nie pomógł nawet przeważnie przychylny producentom i dystrybutorom okres powrotu do szkół, kiedy sprzedaż powinna niezależnie od wszystkiego przynajmniej odrobinę wzrosnąć. Okazuje się jednak, że nie jest aż tak tragicznie jak mogłoby się wydawać i w dalszym ciągu niektórzy z graczy pokazują, że można na tym rynku jeszcze sporo ugrać.
Początki ultrabooków trudniejsze niż przewidywano - czy starczy im czasu?
Ultrabooki nie miały być wyłącznie nową podkategorią rynku komputerowego – miały być czynnikiem, który znowu nada mu blask i sprawi, że powolny w ostatnich latach wzrost sprzedaży znów wystrzeli w górę i nikt nie będzie już głośno mówił o nastaniu ery post-PC. Było oczywiste, że nie stanie się to w ciągu jednego miesiąca, nawet przy zmasowanym ataku producentów na ten sektor – swoje propozycje przedstawił przecież m.in. Asus, Acer czy Lenovo. Mimo wszystko wiele wskazuje na to, że nawet bardzo ostrożne prognozy twórców przenośnych komputerów nie są w stanie w żaden sposób zbliżyć się do rzeczywistych wyników osiągniętych w ciągu pierwszych tygodni sprzedaży. Rezultat jest dość szokujący – Asustek i Acer decydują się na drastyczne zmniejszenie zamówień na nowe modele.
Nawet jeśli PC umarł, to jeszcze da się na nim zarobić!
Miało być post-PC, spadek i stopniowe odchodzenie od komputerów w formie, do której przywykliśmy przez ostatnie lata. Miała być era tabletów, smartfonów i wszystkiego co „nie jest komputerem”. Tymczasem branża mimo wszystko zanotowała umiarkowany wzrost i pokazała, że po prostu na tak nasyconym rynku nie ma już miejsca dla słabszych i tych, którzy nie mają pomysłu na dalszą ekspansję. Taki pomysł miało jednak Lenovo, które po publikacji najnowszych kwartalnych wyników można uznać za jednego z największych zwycięzców w tej wyniszczającej rywalizacji.
Mówiąc (i pisząc) o ultrabookach nie można zapomnieć o jednym – jest to kategoria stworzona niemal zupełnie sztucznie. Kogo z nas interesuje w końcu coraz mniej atrakcyjny rynek komputerów stacjonarnych lub laptopów? Z wyjątkiem garstki zapaleńców nikt już prawie nie śledzi nowych osiągnięć w tym segmencie i nie ma w tym nic dziwnego – komputer wymieniamy już przecież raz na kilka lat. Sprytny zabieg PR’owski i intensywna kampania reklamowa pozwoliły nam jednak uwierzyć, że oto nastała era „nowych” ultrabooków, które w ostatnim czasie zaprezentowało Lenovo, Asus i Acer, a w kolejce czekają prawdopodobnie kolejne firmy.