Ale choć poetów czasów Instagrama wiele łączy, to i wiele dzieli. Czym innym są zakrawające o pastisz wiersze Uzdańskiego, a czym innym może i bliskie memom, ale jednak pisane na serio wiersze Kościelskiego. Te drugie u Wojciecha Szota - czego recenzent nie ukrywa - budzą mocno mieszane uczucia. - Są oparte przeważnie na dość prostym koncepcie, że musi być zabawna pointa, ewentualnie na dość ostrych kontrastach zdań trochę jakby wykrzykiwanych, wyskandowanych. To nie są najgłębsze mądrości, to nie jest praca nad metaforą, językiem, to jest praca nad zwykłym zestawieniem kilku słów, żeby robiły wrażenie – mówi nam Szot. Dodaje, że to poezja na sekundę, by włączyć Instagram i między pięknym widokiem z egzotycznej wyspy, apetyczną kawką i słodkim pieskiem zobaczyć śmieszny, wzruszający, ironiczny tekst. - Nie ma tego co dezawuować, bo w tym kontekście są jak najbardziej potrzebne. W tym medium Kościelski jest całkiem niezłym poetą. Jego wyznacznikiem oceny tego rodzaju poezji będzie klikanie. To jest po prostu poezja klikalna. W tych kategoriach świetna jest też Rupi Kauri, jej poezja jest po to, żeby dać lajka i serduszko - ocenia Szot.