Prezydent i mieszkańcy nie chcą masztu komórkowego. Mają nietypową propozycję
Są niechętni inwestycji, ale widzą coś, co mogłoby skłonić ich do zmiany zdania. A jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnym jest, że chodzi o pieniądze.
Jak informuje „Tygodnik Nadwiślański” spór o maszt w Tarnobrzegu trwa już od kilku miesięcy. Sprzeciwiali się mieszkańcy – petycję podpisało przeszło ponad 100 osób – na nie był też prezydent miasta.
Brano pod uwagę inną lokalizację, ale powrócił temat powstania konstrukcji na spornej działce.
Stanowisko mieszkańców raczej na pewno będzie negatywne w stosunku do tej lokalizacji. Nie wiem tylko, czy sprzeciw coś da – komentował Antoni Sikoń, przewodniczący osiedla.
Mimo to mieszkańcy chcą spróbować uszczknąć coś dla siebie.
Maszt tak, ale pod jednym warunkiem
Przewodniczący osiedla uznał, że pewną szansą na porozumienie miałoby być zamieszczenie na maszcie… reklamy. Pieniądze z wynajęcia przestrzeni pokryłyby „cele osiedlowe”, których ponoć jest dużo.
- To oczywiście dywagacje, ale staram się rozważyć wszystkie ewentualności – mówi Antoni Sikoń, przewodniczący osiedla w rozmowie z „Tygodnikiem Nadwiślańskim”.
To byłby ciekawy zwrot akcji, gdyby przeciwnicy masztów – wielokrotnie wyjaśniający, że boją się ich wpływu na zdrowie – daliby się przekupić wizją ewentualnych zysków
Z drugiej strony może właśnie o to chodzi. Często przewija się też obawa, że maszt doprowadzi do spadku wartości działek. Naukowcy udowodnili, że takiego ryzyka nie ma, ale niechętni technologii wiedzą swoje.
Rzecz jasna nie wszystkich banerowa opcja by przekonała. W Zakopanem nie chcą masztów, bo podobnie jak wielkie reklamy zasłaniają widok na Tatry. Maszt z dodatkowym szyldem powiększyłby swoją powierzchnię, więc tym bardziej odpada.
Tarnobrzeska propozycja jest mimo wszystko zaskakująca, bo przez dodatkową reklamę maszt będzie jeszcze bardziej widoczny. Rzecz jasna teoretyzujemy, bo nie jest powiedziane, że ktoś chciałby w ogóle z tej opcji promowania swojej firmy skorzystać, ale nie zdziwiłbym się, gdyby realizacja tego planu zdenerwowała nawet tych, którym dotychczas wysokie konstrukcje nie wadziły. Wysoki maszt z banerem bez wątpienia rzucałby się w oczy.
Protestujący w razie czego rozważają jeszcze jeden scenariusz w postaci wykupienia działki. Sęk w tym, że obecny właściciel wcale nie chce jej sprzedać.
Więcej o protestach piszemy na Spider's Web: