Fani rzucają pieniędzmi w monitor. Disney pokazał miecz świetlny z Gwiezdnych wojen
Może nie mamy jeszcze latających samochodów i nadal nie polecieliśmy na Marsa, ale przynajmniej Disney zaprezentował broń na bardziej cywilizowane czasy. Oby miecz świetlny od Myszki Miki był lepszy niż te zabawki inspirowane Gwiezdnymi wojnami, które można dziś kupić na Aliexpress.
Jak byłem małym brzdącem, to z kolegami w piaskownicy godzinami rozprawiałem o tym, nad czym pracują teraz naukowcy. Byliśmy święcie przekonani, że jak już dorośniemy, to świat będzie wyglądał jak w kreskówce Jetsonowie i nad ulicami będą fruwać latające taksówki z Piątego Elementu. Planowaliśmy też wakacje na Marsie z Arnoldem Schwarzeneggerem i nie mogliśmy się doczekać, aż zamienimy patyki na prawdziwe miecze świetlne; wojna kojarzyła nam się tylko z gwiazdami.
Ćwierć wieku później może i mamy telekonferencje oraz pracę zdalną, ale na smartfonach śledzimy doniesienia z wojny na karabiny i rakiety. Autonomiczne samochody nie latają, bo rozbijają się na prostych drogach, a chociaż jeden poleciał w kosmos, to za mojego życia nie było ludzi na Księżycu, a Mars to nadal mrzonki. Tyle dobrego, że mamy już miecze świetlne z Gwiezdnych wojen. Najnowszą wersję zrobiła korporacja od moich ulubionych kreskówek z dzieciństwa.
Miecz świetlny z Gwiezdnych wojen od Disneya
Moim pierwszym mieczem świetlnym był patyk znaleziony w lesie, a potem rodzice na wakacjach kupili mi ze straganu taki „prawdziwy”, który się składał, świecił i wydawał dźwięki. Ale to był czad! Teraz pojawiła się nowa wersja, którą Josh D’Amaro z Disneya zaprezentował podczas SXSW 2023 w amerykańskim Austin (swoją drogą ciekawe, czy to tylko przypadek, że korporacja, która kieruje swoje treści i zabawki do najmłodszych, właśnie w Teksasie prezentuje zabawkową broń?).
Miecz świetlny od Disneya wygląda na klipach z imprezy dokładnie tak, jak te, którymi posługiwali się bohaterowie sagi „Star Wars”. Leslie Evans z działu Badań i rozwoju w Disney Imagineering powiedziała przy tym ze sceny, że jej firma chce „budować momenty filmowe w prawdziwym świecie”. Mam tylko nadzieję, że nie chodzi o ten fragment „Zemsty Sithów”, w której Darth Vader, czyli świeżo upieczony mianowany Lord Sithów przychodzi do Świątyni Jedi.
Co prawda znając Amerykanów, zwłaszcza tych z Teksasu, a także ich system szkolnictwa, to pewnie woleliby dostać prawdziwe blastery, no ale taki The Youngling Slayer 9000 też mógłby im się spodobać… Odkładając zaś żarty na bok, jestem pod wrażeniem osiągnięć inżynierów pracujących dla Disneya. Szkoda tylko, że firma od razu nie odpaliła preorderów, bo nowy miecz świetlny będzie można zobaczyć jedynie w Galactic Starcruiser Walt Disney World Resort na Florydzie.
Dla pana, panie Dartheczku, są miecze świetlne z Aliexpress
Jak na razie prototyp miecza świetlnego pokazany na SXSW nie jest dostępny do zakupu, ale to nie oznacza, że o mieczach świetlnych możemy tylko marzyć. Tak się złożyło, że sam na początku tego roku trafiłem na promocję na takowy na Aliexpress. Po dwóch miesiącach oczekiwania przypomniał mi o tym listonosz i zabawka jest dokładnie taka, jak się spodziewałem. To tandetny chiński badziew, który daje masę frajdy z machania kolorowym kijkiem. Polecam, 10/10.
Niestety, pod pewnymi względami ten miecz świetlny z Aliexpress jest gorszy od tego, który dostałem od rodziców. Może i ładuje się przez USB-C, ale jego „ostrze” nie chowa się w obudowie, a do tego wydaje dźwięki cały czas (co na szczęście da się wyłączyć). Do tego tak jak można go „zgasić”, co akurat daje fajny efekt w ciemnym pomieszczeniu, tak po „zapaleniu” zaczyna świecić we wszystkich kolorach tęczy i dopiero potem można go przełączyć na inny kolor.
Mam nadzieję, że Myszka Miki wprowadzi swój nowy miecz świetlny do sprzedaży, a pierwszy ustawię się w kolejce
Oczywiście trzeba pamiętać, że Disney nie wziął się za projektowanie broni z Gwiezdnych wojen jako pierwszy i skupił się jedynie na „momentach filmowych”, a nie na jego działaniu per se. Na szczęście na świecie jest masa pozytywnie zakręconych ludzi, którzy podejmują się niemożliwego. Grupie pasjonatów z Hacksmith Industries udało się niedawno skonstruować urządzenie, które nie tylko wygląda właśnie jak miecz świetlny, ale i tnie jak miecz świetlny.
Niestety nawet najnowszy model nie jest w pełni funkcjonalny, bo chociaż jego ostrze chowa się i wysuwa, to nie ma w środku kryształu Kyber i nie da się nim pojedynkować tak jak w filmach Star Wars. Trzeba też przypinać do paska lub zakładać na plecy pojemnik z paliwem - aczkolwiek tutaj trzeba zaznaczyć, że w Expanded Universe, czyli starym kanonie Star Wars nazywanym dziś Legendami, starożytni Jedi i Sithowie również korzystali z zewnętrznego źródła zasilania.
Oprócz tego mamy też cyfrowe miecze świetlne, w tym takie prosto od Google’a. Do tego dochodzą różne projekty, takie jak Jedi Challanges, gdzie ostrze dorysowywane jest wirtualnie na okularach poszerzonej rzeczywistości. Moim faworytem jest Beat Saber, czyli gra w wirtualnej rzeczywistości, w której trzeba przecinać nutki w rytm muzyki. Bawię się przy tym lepiej niż w grach Star Wars Tales from the Galaxy’s Edge i Vader Immortal, również wydanych na gogle VR.
źródło przeróbki na grafice głównej: Dank Jedi