REKLAMA

Naprawili sondę znajdującą się 23 mld kilometrów od Ziemi. Voyager I znowu nadaje z sensem

Kilka tygodni temu naukowcy monitorujący dane spływające na Ziemię ze znajdującej się od 10 lat w przestrzeni międzygwiezdnej sondy Voyager 1 poinformowali, że wiekowe już urządzenie zaczęło przesyłać na Ziemię niezrozumiałe dane. Przyczyna usterki okazała się co najmniej zaskakująca.

voyager 1
REKLAMA

Pod koniec czerwca badacze poinformowali, że sonda Voyager 1 przesyła na Ziemię dane wskazujące na to, że straciła ona orientację w przestrzeni kosmicznej. Zasadniczo problemy z sondą nie są niczym zaskakującym jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pierwotnie została wysłana ona w zaplanowaną na pięć lat podróż po Układzie Słonecznym. Tymczasem od startu sondy z powierzchni Ziemi minęło już 45 lat. Usterki zatem nie powinny nikogo dziwić.

REKLAMA

Czytaj dalej:

Z drugiej jednak strony, dopóki sonda działa, powinno się robić wszystko, aby jak najdłużej utrzymać ją przy życiu. Jakby nie patrzeć, Voyager 1 jak i siostrzana sonda Voyager 2 dostarczają na Ziemię informacji o przestrzeni międzygwiezdnej, gdzie prędko nie będziemy mieli kolejnej sondy.

Rozwiązanie problemu

Kontrolerzy analizujący przesyłane przez sondę dane ogłosili właśnie, że Voyager 1 ponownie przesyła prawidłowe dane telemetryczne na Ziemię. Od samego początku było wiadomo, że usterka dotyczy systemu odpowiedzialnego za pilnowanie, aby antena sondy zawsze skierowana była w stronę Ziemi. Gdyby antena się odwróciła, stracilibyśmy kontakt z sondą kosmiczną (a historia podboju kosmosu zna aż zbyt wiele takich przypadków).

Inżynierom udało się ustalić, że w jakiś sposób ów system kontroli anteny zaczął przesyłać dane telemetryczne przez komputer pokładowy, który nie działa już od wielu lat. To właśnie ten komputer zniekształcał dane, które następnie trafiały na Ziemię jako ciąg nielogicznych informacji.

REKLAMA

Kiedy już udało się to ustalić, inżynierowie wysłali w kierunku sondy polecenie wymuszające przesyłanie informacji przez właściwy komputer. Problem zniknął jak ręką odjął. Oczywiście na sprawdzenie, czy remedium zadziałało trzeba było trochę poczekać. Jakby nie patrzeć, Voyager 1 znajduje się już ponad 23 miliardy kilometrów od Ziemi, a to z kolei oznacza, że sygnał wysłany z Ziemi leci w kierunku sondy przez 22 godziny. Sygnał potwierdzający wykonanie polecenia tyle samo leci w stronę Ziemi.

Po przywróceniu sondy do pełni zdrowia pojawiło się pytanie: jakim cudem sonda nagle zaczęła korzystać z komputera, o którym już wszyscy dawno zapomnieli. W najbliższych tygodniach naukowcy przeanalizują wszystkie zapisy komputerów pokładowych sondy, aby zlokalizować przyczynę całego zamieszania. Możliwe, że wszystko zaczęło się od niewłaściwej komendy przesłanej do instrumentów przez inny komputer pokładowy. Szansa na to, że usterka się powtórzy jest niewielka, ale mimo to naukowcy są po prostu ciekawi tego, co mogło się wydarzyć w „mózgu” 45-letniej sondy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA