REKLAMA

Wszyscy mówili, że projektor to fanaberia. Postawiłem na swoim i jestem zachwycony

"Jaki projektor kupić?" - zapytałem redakcyjnych kolegów. W odpowiedzi dowiedziałem się, że mam kupić telewizor. Ta niezwykle pomocna rada, a następnie ponad tydzień spędzony z projektorem w małym mieszkaniu, uświadomiły mi, skąd taka, a nie inna reakcja. Po prostu projektor to styl życia. Styl życia, który nie każdego kusi, ale bardzo mi odpowiada.

Projektor to styl życia
REKLAMA

Projektor w mieszkaniu zawsze jawił mi się jako fanaberia. Kusząca, ale jednak fanaberia - trochę jak sportowy wóz cabrio na polskich drogach. Nie dość, że te są dziurawe, to słońca i odpowiedniej pogody tyle, co kot napłakał (teraz wprawdzie się to zmienia, ale to już dyskusja na inny temat).  Czasami człowiek ma marzenia i chęci, które chce zrealizować, mimo że wszystko dookoła mówi mu: to nie dla ciebie.

REKLAMA

Tak było ze mną i projektorem

Moje mieszkanie jest małe, na dodatek dobrze nasłonecznione, co oznacza, że komfortowe warunki do oglądania pojawią się około godziny 21:00. Tak przynajmniej myślałem zanim na trochę nie zacząłem korzystać z projektora Epson EH-TW750.

To nie będzie recenzja tego projektora. Miałem go zbyt krótko, raptem tydzień, więc uważam, że to zdecydowanie za mało, aby móc z pełną stanowczością stwierdzić: kupuj, nawet jeśli mieszkasz w komórce pod schodami.

Nie mogę wydać tak pozytywnej i stanowczej opinii, choć bardzo mnie to kusi. Zrozumiałem, że projektor to styl życia. Coś jak podróż autostopem, zabytkowym samochodem, jak każda inna dziwna pasja, po której ludzie reagują: "a nie możesz zrobić tego inaczej".

Pewnie, że mogę. Ale niekoniecznie chcę

Tak jest właśnie z projektorem u mnie. Na potrzeby testów kupiłem ekran na stojaku, najprostszy i najtańszy, rozkładany, dobrze znany z polskich szkół. Nic wielkiego, ale to wystarczyło, bym leżąc na łóżku w moim pokoiku poczuł się jak na sali kinowej. Oglądanie serialu, meczu czy dokumentu to zupełnie inne doświadczenie. Testowałem spore telewizory, o zachwycającej jakości, ale… to nie to samo. Projektor wygrywa.

Czy fakt, że o 19:00 jest trochę za jasno i serial nie wyglądał tak dobrze jak dwie godziny później, przeszkadza? Mnie nie. Może to dlatego, że to właśnie wieczór jest porą, kiedy mam czas oglądanie.

Jako że mam małe mieszkanie, ustawienie projektora zawsze wiązało się z kombinowaniem. Wiedziałem, że nie mam go na stałe, więc nie bawiłem się w ustawianie "na zawsze". Raz położyłem na stoliku, raz na półce. Wiązało się to z gmeraniem w opcjach, co oznaczało, że żaden seans nie rozpoczął się od prostego walnięcia się w fotelu czy na łóżku, chwycenia za pilota i oglądania.

Ale wiecie co? W ogóle mi to nie przeszkadzało

Po prostu za każdym razem wrażenia z oglądania na naprawdę dużej przekątnej, rekompensowały te chwilowe niedogodności.

Piszę ten tekst, bo mam wrażenie, że takich osób jak je jest całkiem sporo. Czyli myślały, że projektor to fajna sprawa, ale obawiały się, że mieszkanie za małe. A w koło miały pełno marud, które gadały, że po co ci taki wielki ekran, telewizor jest praktyczniejszy. Owszem, jest. Ale to nie to samo.

Ten rynek musi być całkiem spory i jeszcze niezagospodarowany. Nic dziwnego. Testowany przeze mnie Epson EH-TW750 kosztuje ok. 3700 zł. Trudno w tak niepewnych czasach lekką ręką wyłożyć niemałe pieniądze na sprzęt, który może jednak okazać się rozczarowaniem.

Jednak ta pokusa jest silna, na co zwrócił uwagę Marcin testując ciekawie zapowiadający się projektor od Samsunga. Mój redakcyjny kolega napisał:

REKLAMA

Z kolei ja chcę zauważyć, że nawet bardziej staromodny sprzęt, wymagający samodzielnego ustawiania, rozkładania i tym podobnych manewrów potrafi zapewnić świetne doświadczenie choćby w bloku.

Jeżeli więc bijecie się z myślami, podświadomie czując, że projektor to coś dla was – że zależy wam na dużej przekątnej, kinowych wrażeniach w pokoju, to zachęcam do odwagi. Mam wrażenie, że nie pożałujecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA