REKLAMA

Straszą właścicieli psów „szkodliwą” substancją. Ktoś tu nie uważał na lekcjach w szkole?

Muzeum Narodowe w Poznaniu w sprytny sposób postanowiło poradzić sobie z właścicielami psów, którzy pozwalają załatwiać się swoim pupilom gdzie popadnie. Przestrogą ma być tajemniczy monotlenek diwodoru.

04.10.2021 07.40
woda
REKLAMA

Brzmi groźnie? Jeśli zapomniało się, o czym było na lekcjach, to rzeczywiście nazwa może wzbudzać niepokój. Tymczasem monotlenek diwodoru to… zwykła woda. Władze muzeum liczą jednak na to, że lekcje chemii nie cieszyły się dużą uwagą uczniów i teraz będzie miało to swój pozytywny skutek.

REKLAMA

– W tym miejscu została zasiana trawa, tabliczki są próbą skłonienia przechodniów, by ten porządkowany teren omijali – mówi poznańskiej „Wyborczej” rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu Aleksandra Sobocińska.

Tabliczki z napisem „Teren okresowo opryskiwany monotlenkiem diwodoru. Zakaz wyprowadzania zwierząt” zamieszczono pod oknem placówki. Jak mówią pracownicy, brzydkie zapachy, będące dziełem zwierząt oraz ludzi, przedostawały się do pomieszczeń.

Co ciekawe, straszenie monotlenkiem diwodoru ma w Poznaniu długą tradycję. Lokalne media informowały o takich tabliczkach już w 2011 roku. Później pomysł podchwycili poznańscy dominikanie, którzy zainspirowali się akcją mieszkańców Gdyni. Za każdym razem efekt był ten sam – faktycznie liczba załatwiających się czworonogów spadła.

Monotlenek diwodoru? Czy w dobie szalejących teorii spiskowych to bezpieczna zabawa?

Teoretycznie skoro cel jest osiągany, to dobrze. Być może nie wszyscy boją się szkodliwej substancji. Można nawet marzyć o idealistycznym scenariuszu, w którym właściciel sprawdza, czym jest monotlenek diwodoru, po czym uśmiecha się pod nosem i dochodzi do wniosku, że skoro ktoś przygotował tę tabliczkę, to w określonym celu. I może faktycznie powinno się tę przestrzeń uszanować.

REKLAMA

Z drugiej strony pamiętajmy, w jakich czasach żyjemy. Sporo osób wierzy w szkodliwość 5G, szczepionek czy zabójczych chemtrails, a dokłada się kolejną „podejrzaną” substancję. Jasne, to żart wyśmiewający strach przed tajemniczymi nazwami, który jednak może okazać się dolaniem oliwy do ognia.

Wolałbym jednak, aby przed niszczeniem czy niedbaniem o wspólne mienie przestrzegały inne napisy, odwołujące się do innych wartości. Monotlenek diwodoru bawi, ale żartami ciężko zmieniać nawyki. Odpowiedzialności może powinno uczyć się nieco inaczej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA