Edukacja na wagę skoliozy. Plecak mojej córki waży 8 kg
Ostatnie pół roku dzieci w Polsce spędziły w domu, z lepszym lub gorszym skutkiem próbując nauczania zdalnego. Teraz wracają do szkoły, a wraz z nimi stare problemy. Plecaki uczniów są nadal zbyt ciężkie.
Ile powinien ważyć plecak dziecka idącego do szkoły?
Dwa lata temu Michał pisał w swoim tekście o tym, że dzieci zmuszane są do noszenia do szkoły plecaków po brzegi wypełnionych zeszytami, podręcznikami i zeszytami ćwiczeń. Już wtedy pomiary przeprowadzone przez Michała wykazały, że plecak jego dziecka jest znacznie cięższy od tego na co pozwalają wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego.
Postanowiłem sprawdzić zatem ile waży plecak mojego dziecka na początku roku szkolnego 2020/2021. Lepiej nie odkładać tematu na później, bo patrząc na zalecenia i wymagania związane z wykryciem ewentualnych przypadków zakażenia koronawirusem choć u jednego ucznia czy nauczyciela, to może się okazać (tak mówią też sami nauczyciele), że za maksymalnie 3-4 tygodnie szkoły zaczną wracać na nauczanie zdalne.
Dla tych szczęściarzy, którzy jednak zakażenia unikną, pozostaną plecaki pełne wiedzy zapisanej w ciężkich kolorowych podręcznikach.
Rekord goni rekord
Dzisiaj po powrocie ze szkoły plecak mojej córki ważył zaledwie 4,5 kg. Zasadniczo nie jest to nic strasznego. Problem jednak w tym, że to dzień wyjątkowy. Przedmioty tak się ułożyły w planie, że na dzisiejsze lekcje naprawdę niewiele trzeba było zabrać.
Inaczej jednak było w czwartek. Przed chwilą włożyliśmy do plecaka wszystkie książki, które w tym dniu trzeba było zabrać do szkoły. Warto dodać, że moja córka ma do niej 3 km spacerem. Waga plecaka na czwartek kiedy lekcje trwają od godziny 8:00 do 16:45 to.... 8,1 kg.
Nie jest to nic wyjątkowego, bo w piątek było zaledwie kilogram mniej czyli tyle ile maksymalnie osiągnął syn Michała w tekście sprzed dwóch lat.
To zdecydowanie za dużo nawet na licealistę! Według zaleceń Głównego Instektora Sanitarnego plecak nie powinien ważyć więcej niż 10-15 proc. masy dziecka.
Po co to wszystko nieść do szkoły?
Zupełnie inna kwestia jest taka, że wykorzystanie tych wszystkich materiałów na lekcji to mrzonka. Nauczyciel prosi, aby do szkoły przynieść komplet: zeszyty, podręczniki i ćwiczenia, a potem w połowie lekcji okazuje się, że ćwiczenia są tylko po to, aby zaznaczyć kółkiem, które zadania są do domu. Brak jakiegokolwiek planowania przebiegu zajęć prowadzi do tego, że dziecko zupełnie bez potrzeby taszczy do szkoły materiały, których przez cały dzień nie wyciąga tylko po to, aby potem zanieść je z powrotem do domu.
Niech tylko ktoś ośmieli się nie przynieść do szkoły książki czy ćwiczeń. Oznacza to nieprzygotowanie
Pytania o ciężar plecaków, kierowane do szkół w obecnej sytuacji, pozostaną bez odpowiedzi. Nauczyciele i dyrektorzy zajęci są układaniem i zmianami planów zajęć tak, aby spełnić choć część wymogów sanitarnych związanych z pandemią koronawirusa. Do tego dochodzi znaczący niedobór nauczycieli. Nikt więc aktualnie nie będzie się interesował ciężarem plecaka ucznia.
Jak zawsze z tematem pozostają uczniowie i ich rodzice. Cóż, przyjdzie poczekać na lepsze i spokojniejsze czasy, aby zająć się tym tematem na poważnie. Tylko czy wtedy dzisiejsze dzieci nie będą już dorosłymi ze skoliozą?
Praca na dwie zmiany, czyli szkoła w dobie pandemii koronawirusa
W czasie walki z epidemią SARS-CoV-2 szkoły dostały ogólne wytyczne, których w wielu przypadkach nie da się spełnić. Uczniowie na lekcjach mają zachować odpowiedni dystans między sobą, szkoły mają zapewnić mniejszą liczebność klas i warunki pozwalające na zachowanie dystansu społecznego. Problem jednak w tym, że w wielu przypadkach po prostu nie da się tego zrobić.
Dyrektorzy wielu szkół starając się spełnić odgórne wymagania wprowadzili pracę zmianową. Część klas przychodzi do szkoły rano, a druga część na popołudnie. Prowadzi to do sytuacji, w których dzieci muszą iść do szkoły na godzinę 15:00 czy 16:00 i zostać w niej np. do godziny 20:00 tylko po to, aby wrócić do szkoły następnego dnia na poranną zmianę, która zaczyna się już o 7:15.
Próby ustalenia planów zajęć tak, aby uwzględniały ewentualność prowadzenia zajęć w trybie hybrydowym (część stacjonarnie a część zdalnie) doprowadziły do istnych maratonów. Tak jak przeciętny uczeń zazwyczaj szedł do szkoły na 6-7 godzin, tak teraz bardzo wiele dzieci maszeruje do szkoły na 8:00, aby wrócić dopiero o 16-17. To prowadzi do najważniejszego problemu.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.