Spacer po mieście, które nigdy nie powstało. Udało się wyjść na otwartą przestrzeń w P.T. i zwiedzić Silent Hill
P.T. to anulowany projekt, który doczekał się już małej sekty wyznawców. Kultyści rozkładają wersję demonstracyjną na części pierwsze, odkrywając kolejne sekrety tej produkcji. Jednak dopiero teraz jednemu z fanów udało się wyjść na spacer poza obręb mieszkania, swobodnie eksplorując fragment miasteczka Silent Hill.
Jak na miejsce, którego mieliśmy nigdy nie zobaczyć, miasteczko Silent Hill w P.T. zostało wykonane naprawdę szczegółowo. Aglomeracja była potrzebna twórcom do zaledwie jednej sceny, przedstawiającej Normana Reedusa jako głównego bohatera nadchodzącej gry Hideo Kojimy o tytule Silent Hills. Taką sceną był nagradzany każdy, komu udało się przejść przerażające demo. Muszę przyznać, że sam nie podołałem. Uwielbiam interaktywne horrory, ale P.T. miało na mnie bardzo niepokojący wpływ.
Ja… chyba naprawdę się bałem.
Te kilkanaście minut, które spędziłem z P.T. było wyjątkowe. Czułem, że mam przed sobą jeden z najsilniej mrożących krew w żyłach projektów, jakie kiedykolwiek pojawiły się w branży gier. Del Toro, Reedus, Kojima – wielkie nazwiska stojące za tym horrorem jedynie potęgowały ekscytację. Każdy mający styczność z wersją demonstracyjną podzielał ten pogląd: Silent Hills było skazane na sukces. Wtem Hideo Kojima pokłócił się z Konami, czyli sponsorem i wydawcą. Projekt anulowano, z kolei popularny producent gier wideo założył własne studio.
P.T. umarło, z kolei Konami nie ma pomysłu bądź zamiaru na wskrzeszenie Silent Hills.
Chociaż prawa do marki zostały przy wydawcy, Konami nie kontynuuje prac nad nową odsłoną Cichego Wzgórza. Firma częściowo wycofała się z produkcji gier wideo. To bolesne o tyle, że Japończycy posiadają wyłączną licencję na takie marki jak Castlevania, Metal Gear czy właśnie Silent Hill. Szerokie portfolio produktów Konami sprawia jednak, że przedsiębiorstwo wcale nie musi polegać na klasycznych grach wideo. Firma posiada bowiem sieć siłowni i salonów zdrowia, a także produkuje gry karciane, automaty oraz popularne w Japonii maszyny pachinko.
W konsekwencji polityki Konami nadeszły mroczne czasy dla wszystkich fanów serii Silent Hill. Podczas gdy Resident Evil rozkwita dzięki świetnej siódmej odsłonie, RE2 oraz dobrym remasterom, Ciche Wzgórze znajduje się w stanie permanentnego zawieszenia. Nikt nie wie jaki los czeka tę serię oraz czy doczekamy się kolejnych przygód w przerażającym miasteczku. Dlatego nic dziwnego, że kultyści P.T. tak często wracają do tej wersji demonstracyjnej. To jedyne, co pozostało im po nowożytnym Silent Hillu dedykowanym aktualnej generacji platform do gier wideo.
Teraz fan P.T. dokonał kolejnego wielkiego odkrycia. Udało mu się przespacerować po miasteczku.
Niedostępne już demo kończyło się w momencie wydostania z mieszkania. Uruchamiany był wtedy krótki przerywnik, a gracz tracił kontrolę nad bohaterem. Lance McDonald zdołał jednak tak zmodyfikować pliki gry, aby scenka przerywnikowa nigdy się nie pojawiała. Zamiast tego gracz wychodzi na otwarty obszar, który powstał tylko po to, aby uchwycić Normana Reedusa spacerującego posępną uliczką. McDonald uporał się z problemem zapadania pod ziemię (na obszar nie nałożono wykrywania kolizji), a następnie nagrał swój spacer po Cichym Wzgórzu.
Miasteczko z Silent Hills ogranicza się do zaledwie jednej drogi. Mimo tego autor zwraca uwagę na wielką liczbę szczegółów. Twórcy zadbali o takie detale jak rośliny w doniczkach na balkonach oraz unikalne ułożenie klimatyzatorów w każdej kamienicy. Oczywiście miasteczko jest typowym przykładem wirtualnego placu budowy, który nigdy nie miał trafić do finalnej wersji gry (a przynajmniej nie w takiej formie). Stąd niedopracowane modele samochodów, przenikające się gdzieniegdzie tekstury czy drzewa delikatnie lewitujące nad ziemią. Jak pisałem wcześniej, mamy do czynienia ze scenografią powstałą na potrzeby jednej krótkiej sceny.
Tyle jednak wystarczy, aby przypomnieć światu jak ciekawym projektem było P.T. Jak strasznym. Jak perspektywicznym. Jako miłośnik horroru mam wielki żal do Konami, że nie doprowadziło tego eksperymentu do końca. Rozumiem, że Hideo Kojima mógł być trudnym pracownikiem i partnerem. Rozumiem, że prace nad jego Metal Gear Solid V przeciągały się ponad miarę, a do tego pochłaniały ogromny budżet. Mimo tego nie mogę przeboleć tego Silent Hills. W dodatku z Del Toro i Reedusem. Ilekroć myślę o tym projekcie, dopada mnie smutek.
Kojima sugeruje, że jego następną grą będzie właśnie horror.
Na pewno w niego zagram, zapewne od razu na premierę. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że bez znaku Silent Hill stojącego przy zamglonej drodze, bez niepowstrzymanego Piramidogłowego i bez wyjątkowej muzyki Akiry Yamaoki to już nie będzie to samo. No bo powiedzmy sobie szczerze: czy The Evil Within – chociaż świetne, momentami niezwykle nowatorskie i zdecydowanie warte zagrania – przebiło Resident Evil? No właśnie.