Koniec czekania. Za dwa dni premiera Maca Pro i monitora od Apple’a
Zapiszcie datę w kalendarzu. W końcu wiemy, kiedy na rynek trafi nowy Mac Pro i monitor Apple Pro Display XDR.
Modularny następca „kosza na śmieci”, czyli poprzedniego Maca Pro, zapowiadany był przez co najmniej pół roku, nim Tim Cook zaprezentował go światu podczas WWDC 2019. Skrzynka dla profesjonalistów od Apple’a nie trafiła jednak od razu do sprzedaży, podobnie jak na rynek nie trafił od razu nowy monitor Apple’a – Apple Pro Display XDR, wraz z dedykowaną podstawką za 1000 dol.
Obydwa produkty nadal widnieją w Apple Store z zapowiedzią „już jesienią”. Cóż, kalendarzowa jesień niebawem dobiegnie końca, a jeszcze do wczoraj śladu po nowych produktach nie było widać.
Teraz już wiemy, że Apple jednak dotrzyma słowa. Mac Pro i Apple Pro Display XDR zadebiutują 10 grudnia.
Konsumenci, którzy wyrazili zainteresowanie produktami na Apple.com, otrzymują właśnie powiadomienia o dostępności nowych sprzętów. „Już prawie koniec czekania” – czytamy w informacji z newslettera, wraz z konkretną datą: „dostępny na zamówienie 10 grudnia”.
10 grudnia najpewniej poznamy też ceny wszystkich wariantów nowego Maca Pro. Póki co wiemy tylko, że bazowa konfiguracja ma kosztować 5999 dol. To jednak relatywnie słaba i niewarta swoich pieniędzy konfiguracja, z 8-rdzeniowym procesorem Intel Xeon, 32 GB RAM-u, grafiką AMD Radeon Pro 580X i SSD o pojemności zaledwie 256 GB.
Potężniejsze konfiguracje będą dostępne za – zapewne sowitą – dopłatą. Najpotężniejszy wariant ma mieć aż 1,5 TB RAM-u, dwie karty graficzne Radeon Pro Vega II Duo, 28-rdzeniowy procesor i nawet 4 TB miejsca na dane. Obstawiam, że jego cena bliższa będzie nowemu autu z salonu niż przeciętnej stacji roboczej i to nie uwzględniając nawet dodatkowych rozszerzeń, rozbudowy portów, czy karty Apple Afterburner.
32-calowy monitor Apple Pro Display XDR kosztować ma zaś 4999 dol. Dodatkowe 1000 dol. przyjdzie nam zapłacić za podstawę do monitora, 199 dol. za opcjonalne mocowanie VESA, a do tego dochodzi jeszcze opcjonalna dopłata do nanopołowki antyrefleksyjnej, za kolejny 1000 dol.
Jedno wiemy na pewno: będzie drogo.
Wiemy też, że na widok cen nowych sprzętów Apple’a wielu internautom oczy wyskoczą z orbit, a klawiatury rozgrzeją się do czerwoności.
Z pewnością nie zabraknie też komentarzy o budowaniu pecetów o podobnej konfiguracji za podobną cenę (nawet jeśli technicznie rzecz biorąc nie jest to wykonalne).
Nie da się jednak ukryć, że są ludzie i instytucje, którzy z niecierpliwością czekają na te premiery, by wymienić sprzęt w swoich studiach i biurach. I podczas gdy my, biedacy, będziemy debatować nad tym, czy bardziej opłaca się kupić Maca Pro czy nową Skodę Superb, ludzie, którzy naprawdę potrzebują takiego sprzętu, po prostu go kupią i wrócą do pracy.
Nam zostanie co najwyżej podśmiewanie się, że nowy kinowy hicior powstał na najdroższej na świecie tarce do sera.