Uwaga: nie dla dzieci. Google będzie ostrzegał przed aplikacjami dla dorosłych
Nie wszystkie aplikacje są przeznaczone dla dzieci. Google postanowił to zauważyć i wprowadzić oznaczenia, które pozwolą rodzicom i ich pociechom nieco bezpieczniej poruszać się w dżungli Google Play.
Przy niektórych aplikacjach zaczęły się pojawiać żółte ostrzegawcze trójkąty z informacją, że dany program nie jest przeznaczony dla dzieci. Na razie jest ich niewiele, ale już niedługo powinniśmy je widywać znacznie częściej.
Twórcy aplikacji muszą określić wiek użytkowników.
Od maja Google wymaga od twórców nowych aplikacji, by deklarowali, dla użytkowników w jakim wieku ich dzieło zostało stworzone. W Google Play kwalifikuje się ono na tej podstawie do jednego z trzech koszyków. W pierwszym są aplikacje przeznaczone przede wszystkim dla dzieci poniżej 13 roku życia, w drugim dla dzieci i dorosłych, w trzecim te tylko dla dorosłych.
Jeśli aplikacja jest przeznaczona głównie, lub między innymi, dla dzieci nie tylko musi spełniać określone przez Google'a wymogi, ale też reklamy w niej wyświetlane muszą pochodzić ze źródeł dla najmłodszych bezpiecznych. W końcu nie chcemy namawiać 10-latka na zabawę na jednorękim bandycie lub wydawanie prawdziwych pieniędzy na inne gry losowe (chyba że nazywamy się EA i hazard nazywamy loot boxami, wtedy jest wszystko w porządku).
Nowe aplikacje już mają określone ramy wiekowe, reszta twórców aplikacji na dostosowanie się do tych zasad ma czas do 1 września.
Google zaczął w tym roku poważniej traktować dzieci.
Gdy w 2015 r. firma wypuściła na rynek YouTube Kids, byłam przekonana, że to strzał w dziesiątkę. Wreszcie dzieci będą bezpieczniejsza, a dorośli będą mogli korzystać z normalnego YouTube'a i nie przejmować się widząc materiały nieodpowiednie dla ich 10-letnich bratanków. Niestety YouTube Kids jest cały czas podduszany przez dużego YouTube'a, który nie może się pogodzić ze stratą części dziecięcej widowni. W praktyce zachęt do korzystania z nowej aplikacji było mało, tak samo, jak reklam i zachęt dla twórców.
W tym roku coś się jednak zmieniło. Google odkrył, że dzieci to nie tylko źródło zarobku, ale też problemów. Nagłego olśnienia firma dostała po wybuchających od dwóch lat aferach – od Elsa Gate, przez Adpokalipsę, po algorytmy układające listę filmów z małymi dziewczynkami odsłaniającymi przypadkiem kawałki ciała.
Dzieci na YouTubie nie były bezpieczne i wiadomo o tym od dawna, jednak do tej pory firma, zamiast wprowadzić nową kompleksową politykę, lub chociażby zacząć egzekwować tę istniejącą, gasiła pożar za pożarem dorywczymi działaniami.
Jest jednak szansa, że to się zmieni. Google zaczął przynajmniej rozważać zastosowanie rozwiązań systemowych, a nowe oznaczenia w Google Play mogą być tego zwiastunem.