Apple'owi nie opłaca się długowieczność smartfonów, dlatego iPhone SE nie otrzyma iOS 13
3 czerwca będzie smutnym dniem dla wielu posiadaczy iPhone’ów. Wtedy bowiem zadebiutuje iOS 13, co dla niektórych będzie oznaczać konieczność wymiany telefonu na nowy.
iPhone 5s, iPhone SE, iPhone 6 i iPhone 6 Plus oraz iPad Mini 2 i iPad Air – według nieoficjalnych informacji ze strony iPhonesoft.fr, te urządzenia nie otrzymają najnowszej wersji systemu operacyjnego Apple’a.
iOS 13 tradycyjnie zostanie udostępniony developerom podczas konferencji WWDC, która w tym roku zaczyna się 3 czerwca. Wtedy też przekonamy się, czy nieoficjalne informacje się potwierdzą, ale wiele wskazuje na to, że istotnie tak będzie.
iOS 13 mówi „stop” najstarszym modelom. I jednemu, który nadal powinien być wspierany.
O ile porzucenie wsparcia dla iPhone’a 5S (pochodzącego z 2013 r.) i iPhone’ów 6/6 Plus (pochodzących z 2014 r.) było spodziewanym ruchem, tak wielu posiadaczy sprzętów z nadgryzionym jabłkiem nie może pogodzić się z porzuceniem wsparcia dla iPhone’a SE, który przecież zadebiutował w 2016 r. i ma podzespoły identyczne z iPhone’em 6s, który będzie kompatybilny z iOS 13.
Wiele wskazuje więc na to, iż najnowsza wersja systemu operacyjnego po prostu nie będzie kompatybilna z ekranami mniejszymi niż 4,7”, a Apple nie chce dokładać programistom roboty niezbędnej do dostosowania nowego systemu do archaicznych urządzeń.
Jako użytkownik Androida nie jestem zaskoczony. Jako obserwator poczynań Apple’a, widzę tu brak konsekwencji.
W świecie Androida porzucenie wsparcia dla urządzenia po 3 latach to nic nadzwyczajnego. Jakkolwiek otwarcie potępiamy tę praktykę, nie możemy nic poradzić na fakt, iż większość producentów przestaje aktualizować swoje smartfony już po 2 latach, zaś 3 lata to górna granica wsparcia dla smartfonów w programie Android One.
Apple przyzwyczaił jednak swoich użytkowników, że mogą liczyć na co najmniej 5 lat aktualizacji do najnowszej wersji oprogramowania. Ten długi okres wsparcia jest też zresztą integralną częścią etosu Giganta z Cupertino, który chlubi się długowiecznością swoich urządzeń.
I tu mi się coś nie zgadza. Dopiero co usłyszeliśmy, iż firma podwaja starania w byciu „eko”, pracuje nad w pełni recyclingowalnym iPhone’em i chce w całości operować w oparciu o OZE.
Tymczasem raptem (jak na nich) trzyletni smartfon ma zostać pozbawiony wsparcia, co z pewnością skłoni sporą część konsumentów do wymiany urządzenia na nowy. Gdzie w tym sens, gdzie logika?
Mam nadzieję, że faktycznie jest to zagranie w stylu „nie chcem, ale muszem”, czyli swoisty kompromis w imię postępu.
Może Apple faktycznie godzi się na straty, by nie dostosowywać nowej wersji iOS-a do mikroskopijnych wyświetlaczy iPhone’ów SE.
Bo jedyne inne rozwiązanie, jakie przychodzi mi do głowy, jest takie, iż w Cupertino obejrzeli sobie ostatnie wyniki sprzedaży iPhone’ów (które pikują) i doszli do wniosku, że posiadacze iPhone’ów SE zbyt długo używają swoich smartfonów i najwyższy czas przekonać ich do wymiany sprzętu na nowy.
To oczywiście tylko teoria spiskowa, którą można równie dobrze włożyć gdzieś między pomysły płaskoziemców, antyszczepionkowców i klientów Jerzego Zięby, ale nawet jeśli nie jest to celowe zagranie Apple’a, to nie da się ukryć, że brak aktualizacji do iOS 13 na iPhonie SE będzie firmie bardzo na rękę.