REKLAMA

Autor „Shadow of the Colossus” pracuje nad nową grą. Prawdopodobnie robi to bez wsparcia Sony

Co ciekawe, być może po raz pierwszy od wielu lat Fumito Ueda działa bez wsparcia Sony.

Fumito Ueda nowa gra
REKLAMA
REKLAMA

Fumito Uedę zna praktycznie każdy, kto bardziej interesuje się grami. W tej branży niewielu jest deweloperów z równie wielką sławą i uznaniem. Ueda w swojej karierze stworzył piękne, poetyckie gry, jedne z najlepszych w poszczególnych generacjach. Mowa oczywiście o „Ico”, „Shadow of the Colossus” i „The Last Guardian”.

Po tym ostatnim tytule, tworzonym w trudach i znojach przez dekadę, Ueda nie osiadł na laurach. Pracuje nad nową grą. Etap prac jest bardzo wczesny. Twórca wraz ze swoim studiem genDESIGN testuje aktualnie różne prototypy. Deweloperzy budują dopiero fundament nowego dzieła.

Nienazwany jeszcze projekt swoją skalą ma nie odstawać od poprzednich gier Uedy.

 class="wp-image-802489"
The Last Guardian

Podczas wywiadu dla Famitsu twórca mówi zresztą zastanawiającą rzecz: „Rzecz, którą tworzymy, nie przypomina gry niezależnej”. Brzmi to tak, jakby ta gra była rzeczywiście niezależna, ale swoją skalą wykraczała poza tytuły kojarzone z tym statusem. To o tyle ciekawe, że zarówno „Ico”, jak i „Shadow of the Colossus” czy „The Last Guardian” było tworzone w ścisłej współpracy z Sony, tylko na konsole Sony.

Czy to oznacza, że po niezadowalających wynikach „The Last Guardian” właściciele PlayStation zrezygnowali z Uedy? A może to Ueda zrezygnował z Sony? Dodatkową poszlaką jest fakt, że znany autor korzysta teraz z funduszu Kowloon Nights. Cóż, nie byłoby to takie dziwne, biorąc pod uwagę proces powstawania „The Last Guardian”. Mowa bowiem o podręcznikowym przykładzie „deweloperskiego piekła”, kiedy to na drodze gry jest tyle przeszkód, że jej tworzenie trwa nieskończoność. Wiele mogło wydarzyć się przez dziesięć lat od pierwszej zapowiedzi do premiery. „The Last Guardian” w pewnym momencie było już żartem, równie zabawnym co „Duke Nukem Forever”.

 class="wp-image-679854"
Shadow of the Colossus (PS4)

Tylko że o ile Duke finalnie wyszedł średni, o tyle „The Last Guardian” okazało się wyjątkowym doświadczeniem. Sam uważam, że gdyby nie Inside, to właśnie tytuł Uedy byłby grą roku 2016. Dziesięć lat tworzenia mogło wiele rzeczy popsuć, ale na pewno zapewniło spójność dzieła i niezwykłą kreację przeuroczego, naturalnego Trico. Niestety, wiele osób po dekadzie czekania była zawiedziona. Odbiło się to na sprzedaży.

REKLAMA

Ueda w wywiadze podkreślił też, że nie pracuje nad żadnym sequelem, tylko zupełnie nową grą.

Dlatego cokolwiek teraz Ueda kombinuje, czy robi to z Sony, czy na własną rękę, czy zamierza spędzić nad tym dwa lata, czy kolejne dziesięć, ja trzymam kciuki. Ta branża potrzebuje tego typu artystów. Mających coś do powiedzenia, o wyjątkowej wrażliwości. Z kolei tym, którym nie podszedł „The Last Guardian”, przypominam, że „Shadow of the Colossus”, klasyk z czasów PS2, doczekał się ostatnio bardzo dobrego remake'a na PS4. Polecam dać mu szansę. Kolosa nie bez powodu uznaje się za jedną z najlepszych gier w ogóle.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA