REKLAMA

Pierwsza okładka Vogue Polska wygląda jak przypadkowe zdjęcie z Instagramu

Jutro trafi do sprzedaży pierwszy numer polskiej edycji słynnego magazynu modowego Vogue, a dziś poznaliśmy jego okładkę. Zdjęcie, które ją zdobi, można pomylić z przypadkowym kadrem z Instagramu.

vogue polska okładka
REKLAMA
REKLAMA

Amerykański Vogue zadebiutował w 1892 roku, a dziś jest ikoną świata mody. Sesja okładkowa dla Vogue’a to ukoronowanie pracy największych fotografów, a jednocześnie wielkie marzenie wśród chyba wszystkich fotografów mody.

Polska edycja Vogue debiutuje jutro. Oto pierwsza, historyczna okładka Vogue Polska.

vogue polska okładka

Na zdjęciu widzimy Małgorzatę Bela i Anję Rubik pozujące przed Pałacem Kultury, który ginie u góry najpewniej w chmurach smogu. Ze zdjęcia wylewa się przygnębiający klimat, a uwagę zwraca przekrzywiony kadr. Autorem zdjęcia jest 54-letni niemiecki fotograf Juergen Teller.

Już od pierwszych chwil okładka wzbudziła zdziwienie w internecie. Oto przykładowe komentarze z Facebooka i Twittera:

„To jakiś żart?”

„Zdjęcie wygląda na przypadkowe…”

„Może krzywe kadry to nowa moda, a my się po prostu nie znamy ;/„

„Wyrównać wam ten kadr? :|”

„Słaba - tym bardziej pierwszy numer”.

Dla porównania, oto kilka przykładowych okładek z zagranicznych edycji Vogue'a.

Zdjęcie pierwszej okładki Vogue Polska wygląda jak przypadkowy kadr rodem z Instagrama.

Jeśli mam być szczery, zdjęcie z polskiej okładki zupełnie mi się nie podoba, ale burzę wokół niego uważam za przejaw skrajnej ignorancji. Widząc komentarze w stylu „mogę to w pięć sekund wyprostować w Photoshopie”, czuję jedynie zażenowanie.

Nie mam zamiaru bawić się w adwokata fotografa, ale jednocześnie jestem całkowicie pewien, że fotografując doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zdjęcie jest przechylone. Co więcej, Juergen Teller słynie ze zdjęć bardzo niesztampowych, które przypadkowemu odbiorcy mogą wydać się brzydkie lub niedbałe. Oto niektóre jego prace.

Jak widać, przechylone kadry to wręcz podpis fotografa.

Zblazowana. Taka jest właśnie współczesna fotografia mody.

Nie jestem fanem gatunku, ale co jakiś czas przyglądam się dziedzinie fotografii mody i nie mogę wyjść z podziwu, w którym kierunku ona zmierza. Mam wrażenie, że po latach, czy wręcz całych dekadach wymuskanych zdjęć, doszliśmy do momentu, gdzie coraz więcej fotografów odchodzi od technicznej perfekcji.

Sesje coraz częściej są stylizowane na przypadkowe, spontaniczne zdjęcia udające fotografię mobilną. Łamanie reguł panujących w innych dziedzinach fotografii jest na porządku dziennym. Ikoną takiego stylu jest dla mnie słynny Terry Richardson, który potrafi wziąć modelkę, postawić ją przed białą ścianą i błysnąć bezceremonialnie lampą na wprost, bez dbania o jakiekolwiek zmiękczenie światła.

Myślę, że takich sesji będziemy widzieć coraz więcej.

REKLAMA

To dobry sposób na wyróżnienie się z zalewu praktycznie jednakowych zdjęć z perfekcyjnym oświetleniem i idealnie dobraną scenografią.

Ale chyba o to właśnie chodzi. Czy idealna okładka Polskiego Vogue’a wzbudziłaby reakcje na tak szeroką skalę w mediach społecznościowych? Czy napisałbym o niej na Spider’s Web? Raczej nie. Kontrowersja się sprzedaje, ale pamiętajmy o jednym: ten „instagramowy” styl nie bierze się z braków wiedzy fotografów. Wręcz przeciwnie. To raczej ich cynizm obliczony na zasięg i zyski.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA