Konferencja Google I/O pokazała, że sytuacja Polaków jest FA-TAL-NA
Możemy to już powiedzieć z pełną pewnością: to był najnudniejszy keynote otwierający konferencję Google I/O od lat. To jednak nie koniec smutnych wiadomości. Okazuje się, że najważniejsze rzeczy, nad którymi pracuje Google, omijają i będą omijały Polskę. Tak, mamy przerąbane.
Dzisiejsza część konferencja pokazała, co jest ważne dla Google’a i w którym kierunku będzie szła kolejna technologiczna rewolucja. Na topie będą (coraz bardziej) inteligentni asystenci, którzy będą mieszkali nie tylko w telefonach, ale również w głośnikach i w całej masie innych smart urządzeń.
Problem dla Polaków jest taki, że obsługa tych asystentów w dużej mierze polega na głosowych komendach, które… zaczynają szybko zmierzać w kierunku normalnych głosowych rozmów z robotami.
A jak zapewne wiecie, nasz język jest jednym z najtrudniejszych na świecie - co sami często przypominamy z pewną dumą. To, w połączeniu z faktem, że dla Google’a, Microsoftu, Apple’a, czy Amazonu Polska nie jest kluczowym rynkiem sprawia, że wszystkie nowości związane z usprawnieniami głosowych asystentów będziemy otrzymywać z olbrzymim opóźnieniem.
Już teraz opóźnienia są spore. Siri zadebiutowała wraz z iPhone’em 4s, czyli dokładnie 4 października 2011 roku. Blisko sześć lat temu! I do dzisiaj nie działa w języku polskim.
Google Now został zaprezentowany razem z Androidem 4.1, czyli 27 czerwca 2012 roku. Czyli pięć lat temu. I do dzisiaj nie oferuje wszystkich funkcji, które są dostępne np. w języku angielskim.
Na pocieszenie należy dodać, że Google Now dostał szczątkowe wsparcie dla języka polskiego po mniej niż roku od premiery. Jednak wiemy już, że z Asystentem Google nie będzie podobnie. Asystent dostępny jest na rynku od pół roku, a do końca 2017 roku nie ma planów, aby pojawił się w języku polskim - tak powiedziano dzisiaj podczas konferencji.
Nie należy się też spodziewać, że Asystent Google pojawi się tylko z delikatnie większym opóźnieniem niż miało to miejsce w przypadku Google Now. A to dlatego, że Google Now bazuje przede wszystkim na wydawaniu komend. Człowiek mówi, a GN odpowiada. To stosunkowo prosta zasada działania.
Technologiczna rewolucja ominie Polskę
Z Google Assistant jest zupełnie inaczej. GA stawia na rozmowy, w których człowiek wydaje komendy lub zadaje pytania, bot reaguje na nie, człowiek ponownie przemawia, a bot rozumie kontekst całej wypowiedzi, rozpoznaje sens rozmowy i kierunek, w którym zmierza.
Uruchomienie takiej usługi w języku polskim może okazać się cholernie trudne i niekoniecznie finansowo uzasadnione z google'owskiego punktu widzenia.
Nie wiem jak wy, ale ja po dzisiejszej premierze nowych funkcji Google Assistant i uświadomieniu sobie jak, potężnym narzędziem ten bot będzie, straciłem nadzieję, że szybko zobaczymy go w Polsce w satysfakcjonującej funkcjonalności.
A to oznacza kolejne złe informacje dla Polaków…
Rozmawiałem dzisiaj z osobą związaną z Google i dopytywałem o dostępność smartfona Google Pixel w Polsce. Od premiery minęło trochę czasu i pomyślałem, że to najwyższa pora, aby sprzęt zadebiutował nad Wisłą. Nic z tego.
Dostałem jasną odpowiedź, że obecnie Google nie zamierza sprzedawać swoich smartfonów na niewielkim rynku, na którym Asystent Google nie działa w lokalnej wersji językowej.
A to oznacza, że jeśli tylko GA nadal będzie stawał się dla Google’a coraz ważniejszy i będzie pojawiał się w kolejnych sprzętach, to zapewne ich też nie zobaczymy na sklepowych półkach w Polsce.