Sony zmądrzało. Najważniejsze technologie fotograficzne przestaną być sprzedawane konkurencji
Sercem każdego aparatu jest matryca, a największym producentem matryc jest Sony. Teraz Japończycy zmieniają strategię: najlepsze matryce nie będą sprzedawane konkurencji, ani na rynku mobilnym, ani na półce lustrzanek.
Serwis Imaging Resource opublikował wywiad z dyrektorami Sony, w którym Kenji Tanaka i Yojiro Joe Asai najwidoczniej powiedzieli o kilka słów za dużo. Wywiad zniknął ze strony, ale to, co raz trafiło do internetu, nigdy nie ginie.
Koniec ze sprzedawaniem najlepszych matryc konkurencji. To duży problem, ponieważ na matrycach Sony opierają się m.in. lustrzanki Nikona, oraz aparaty iPhone’ów.
W ubiegłym roku Sony kontrolowało ok. 40 proc. globalnego rynku matryc, sprzedając przetworniki m.in. do iPhone’ów, smartfonów Samsunga, czy do lustrzanek Nikona. Sony jest największym producentem matryc na świecie.
Pewną ironią jest fakt, że w rankingach aparaty Sony często wypadają gorzej od aparatów konkurencji zbudowanych wokół tych samych matryc. Sony pod względem technologii obrazowania jest jedną z najbardziej zaawansowanych firm, ale bywa tak, że konkurencja potrafi wycisnąć z matryc Japończyków więcej.
Taki stan rzeczy najpewniej przyczynił się do decyzji o zmianach. Z wywiadu dla IR dowiadujemy się, że Sony zamierza zachować swoje najlepsze matryce tylko dla siebie.
Ta sytuacja zaczęła się już przy okazji premiery Sony Xperii XZ Premium.
Najnowszy sztandarowy smartfon Sony Xperia XZ Premium ma wyjątkowy aparat, pozwalający nagrywać slow-motion aż w 960 kl/s. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu nowej warstwowej matrycy ze zintegrowaną warstwą pamięci, która działa jak bufor mogący przetrzymać chwilowo nieprawdopodobną ilośc danych zapisywanych przy tak dużym klatkażu.
Sony zdecydowało, że ten typ sensora nie będzie sprzedawany konkurencji, przynajmniej przez jakiś czas. Polski oddział Sony nie był w stanie odpowiedzieć, czy mówimy o czasowej, czy stałej wyłączności.
A co będzie, jeśli najlepsze matryce przestaną docierać do innych aparatów?
W takiej sytuacji Sony może zyskać przewagę nad konkurencją. Znaczna część biznesu Nikona opiera się na przetwornikach Sony, więc stawka jest wysoka.
Być może jest w tym metoda. Od dłuższego czasu pojawiają się informację o nadchodzącym aparacie Sony A9, który ma być najwyższym modelem bezlusterkowca skierowanym na profesjonalny rynek. Do tej pory rynek profesjonalny cały czas żyje lustrzankami. Lustrzanki są kupowane w większości największych agencji prasowych, więc reporterzy siłą rzeczy na nich pracują.
Jeśli jednak Sony ma w zanadrzu nową technologię i umieści ją tylko w najwyższym aparacie A9, może się okazać, że bezlusterkowce w końcu przebiją lustrzanki, nawet na najbardziej zaawansowanym, profesjonalnym rynku. Jeśli to skłoni reporterów do przesiadki, upadnie ostatni bastion lustrzanek.
To oczywiście spekulacje, ale jeśli tak miałby wyglądać plan Sony, to jest w nim sporo sensu. Ucięcie dochodów ze sprzedaży matryc w dłuższej perspektywie czasowej może być opłacalne.
A może rynek poradzi sobie bez matryc Sony?
Patrząc na temat od drugiej strony, nawet producenci aparatów polegający na Sony dywersyfikują dostawy matryc. Przykładowo, Samsung w swoich flagowych modelach w części partii korzysta z matryc Sony, a w innej części z przetworników produkcji własnej.
Podobnie jest w przytaczanym wyżej Nikonie. Choć gros matryc produkuje Sony, to niektóre Nikony mają sensory Toshiby, a od jakiegoś czasu część lustrzanek ma matryce produkcji własnej Nikona.
Poza tym pojawiają się przecieki mówiące o tym, że Samsung Galaxy S8 rzekomo ma nagrywać w 1000 kl/s. Oznaczałoby to, że Koreańczycy są w stanie stworzyć alternatywę technologi, którą tak bardzo chwali się Sony.
Czeka nas sporo zawirowań na rynku foto, a w moim kalendarzu już zaznaczyłem dwie nadchodzące premiery: Samsunga Galaxy S8 (29 marca) oraz Sony A9 (prawdopodobna data to koniec kwietnia, podczas imprezy towarzyszącej gali finałowej konkursu Sony World Photography Awards). Jest na co czekać!