Kto rządzi w Chinach? Nie Huawei, nie Xiaomi. Nawet nie Apple
Chiny to nie tylko największy rynek sprzedaży smartfonów na świecie, ale także wciąż najbardziej perspektywiczny.
Zdziwiłby się jednak ten, kto oczekiwałby, że rządzą na nim te same globalne marki, co wszędzie indziej.
W ujęciu globalnym mieliśmy ostatnio ważne wydarzenie - Samsung ponownie stracił pozycję lidera na rzecz producenta iPhone’ów. To o tyle ciekawe, że przecież Samsung obronną finansową ręką wyszedł z potężnego kryzysu wizerunkowego związanego z samozapalającymi się Note’ami 7, a Apple (do niedawna) targany był spadkiem dynamiki wzrostu i malejącej sprzedaży iPhone’ów. Tymczasem rynek zareagował chyba z lekkim opóźnieniem i to Apple ponownie jest na czele wielkiego wyścigu.
Znacznie ciekawej jest jednak za plecami dwójki liderów, także w kontekście chińskim.
Otóż trzeci jest największy gracz z Chin - Huawei, który kontroluje dziś 10,6 proc. światowego rynku smartfonów. Z kolei czwarte miejsce (7,3 proc.) zajmuje inny Chińczyk - Oppo, a piąte (5,8 proc.) jeszcze inny - Vivo.
To może szokować przeciętnego konsumenta smartfonów, ale to prawda - trudno w poważnych rankingach sprzedażowych znaleźć tak popularne u nas marki ja: LG, Sony, Lenovo, czy HTC.
A o ile w ujęciu globalnym Chińczycy mogą dziś brać miejsca od 3 do 5, tak u siebie sytuacja jest odwrotna - zajmują trzy pierwsze miejsce lokalnego rankingu sprzedaży.
Przy czym na własnym podwórku to marki Oppo i Vivo mają dominującą pozycję z lokatami, odpowiednio: 1 i 3. Piszę o nich razem, bo mało kto wie, że obie należą do jednego właściciela - relatywnie mało znanej w Europie firmy BBK. Tymczasem w Chinach obie marki mają łącznie ponad 30 proc. rynku. Przypomnijmy: zarówno największego, jak i najbardziej perspektywicznego rynku świata, gdyż nasycenie rynku smartfonami jest tam wciąż relatywnie niskie.
Co ciekawe, próżno na czołowych lokatach w Chinach szukać Samsunga. Nie ma go wśród 5 największych graczy na lokalnym rynku. W top 5 są za to 4 marki chińskie oraz Apple, o którym mówi się, że ma postępujący problem spadku udziałów (spadek sprzedaży o 23,2 proc. w Chinach w ciągu roku).
Za rok może się więc zdarzyć tak, że wśród 5 największych marek w Chinach będą sami lokalni przedstawiciele, a jeśli rynek chiński będzie rósł tak jak dotychczas, to wkrótce po tym może się okazać, że także globalnie marki chińskie będą rządzić.
Kto wie, może wcale nieodległe to czasy, gdy takie Oppo czy Vivo, których w ogóle nie znamy w Europie, będą najlepiej sprzedającymi się smartfonami na świecie.