REKLAMA

Zakupy na Aliexpress i dostawa w dwa dni? To naprawdę możliwe

Często mi się zdarza narzekać na długi czas przesyłki czegokolwiek. Jednak robię to wyłącznie w dwóch sytuacjach. Jedna z nich to ma miejsce zawsze pod koniec miesiąca, gdy Przemek Pająk (świadomy tego, że mamy konta w różnych bankach) złośliwie przelewa mi pensję dopiero w piątkowy wieczór. Druga to zakupy na Aliexpress.

Rząd wziął na celownik Polaków kupujących na AliExpress. Ściągnie od nich podatek
REKLAMA
REKLAMA

Jednak w tym tekście nie zamierzam szczególnie narzekać na czas dostawy z zakupów z Chin. Wychodzę z założenia, że lepiej jest miło się zaskoczyć niż rozczarować, dlatego zawsze zakładam, że moje chińskie zakupy dotrą do mnie za mniej więce kwartał. Przyznam, dosyć dziwnie się czuję, gdy zimowe kurtki zamawiam w czerwcu, razem ze świątecznymi ozdobami, ale czego człowiek nie zrobi, żeby zaoszczędzić kilka groszy, prawda?

Zakupy z Aliexpress dotarły do mnie w ekstremalnie krótkim czasie

Musicie więc wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy zobaczymy zamówiony podczas Dnia Singla (11.11) odkurzacz został wysłany do mnie w ostatni poniedziałek (14.11), a dotarł do mnie już w  środę (16.11). Jak to jest możliwe?

Spokojnie, już tłumaczę. Okazało się, że przypadkiem zamówiłem towar ze sklepu, który jeden z magazynów ma położony blisko granicy Niemiec i Polski. Oznacza to, że są w stanie dostarczyć swoje towary zarówno do syryjskich imigrantów korzystających z legendarnej niemieckiej gościnności, jak też Polaków, którzy akurat mają dodatkowe środki, dajmy na ten przykład 500 złotych.

Nie otrzymałem za to ani złotówki juana, ale mimo to zdecyduję się na delikatną reklamę tego sklepu, oto link do niego. Jeżeli zamierzacie kupować tanią elektronikę, warto przeanalizować jego ofertę, zwłaszcza że jego ceny są iście chińskie. W końcu jeżeli konkretny przedmiot wysyłany jest z Polski, nie tylko skraca się czas jego transportu, ale też do zera maleje ryzyko wystąpienia dodatkowych opłat, takich jak cło oraz podatek VAT. Wygoda i niska cena. Krótko mówiąc, same zalety, wad brak.

Przy okazji tego wydarzenia zacząłem się poważnie zastanawiać, czy Chińczycy w ten sposób nie mogą przejąć dużej części rynku elektroniki. Jest to możliwe zwłaszcza w takich krajach, jak Polska.

Jesteśmy narodem na dorobku. Z jednej strony zarabiamy coraz więcej i możemy sobie na coraz więcej pozwolić. Z drugiej jednak nadal nadal mamy na tyle mało, że nie stać nas na produkty markowe, najwyższej jakości. Dlatego z chęcią sięgamy po ich chińskie odpowiedniki, repliki oraz podróbki.

Wiele osób nie decyduje się na taką formę zakupu wyłącznie ze względu na długi czas wysyłki.

Jeżeli ta wada zniknie, chińskie zakupy staną się znacznie popularniejsze.

Chciałbym to skrytykować, ale nie umiem tego zrobić, ponieważ okazałbym się hipokrytą. Wyłącznie w ciągu ostatnich tygodniu w Chinach kupiłem za 76 zł całkiem niezły głośnik BlitzWolf F1 oraz automatyczny odkurzacz iLife A4, którego cena wyniosła mniej niż 500 zł. Z jakości obu produktów jestem bardzo zadowolony i jestem przekonany, że jeszcze wiele razy zrobię zakupy w Państwie Środka.

Głupio mi tylko, że w ten sposób omijam płatność podatku VAT, ale z drugiej strony… czego człowiek nie zrobi, żeby zaoszczędzić kilka groszy, prawda? Jestem przekonany, że podobne podejście ma wielu Polaków, dlatego coraz większe grono będzie interesować się chińskimi zakupami, zwłaszcza gdy w Chinach będą się odbywać wyłącznie wirtualnie.

REKLAMA

Zobacz, co do tej pory zamówiliśmy z Chin:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA