Dwie konferencje Apple rozbawiły hejterów. Wiemy już, kto będzie śmiał się ostatni
Gdzie jest minijack, ja się pytam. Co to za kretyński pomysł, by pozbyć się wszystkich złącz, hurr durr. Apple się kończy… a nie, czekaj, to nie tak.
Mogło się wydawać, że prezentacja tegorocznych MacBooków Pro przeleje czarę goryczy. Wykastrowanie iPhone’a ze złącza minijack i nazywanie tego odwagą to była tylko rozgrzewka przez tym, co Apple zaserwowało swoim (potencjalnym) klientom na premierze MacBooka Pro.
Gdzie się podziały wszystkie złącza?
MacBook Pro A.D. 2016 nie ma (niemal - został w końcu minijack!) żadnych portów wykorzystywanych przez ostatnie lata. VGA, HDMI, DisplayPort, klasyczne USB, czytnik kart SD, Ethernet - takich kabli nie podepniemy do nowego MacBooka. Firma postawiła na nowy standard, czyli porty Thunderbolt 3 i wtyczki USB-C.
Patrząc przyszłościowo to oczywiście świetna decyzja. Early adopterzy co prawda będą musieli wyposażyć się albo w wór przejściówek i wkurzać się za każdym razem, gdy będą na nie patrzeć, albo… w nowe kable i (w większości przypadków) o braku klasycznych wejść i wyjść zapomnieć.
Nie dziwi jednak, że wiele osób wróżyło firmie upadek lub przynajlniej poważny kryzys.
Co to za komputer dla profesjonalistów, do którego nie da się podłączyć posiadanych już sprzętów? Z pewnością znalazły się osoby, które obraziły się teraz na Apple’a i szukają sprzętów z Windows na pokładzie, ale nie myślcie, że Tim Cook nie będzie przez nich spał po nocach.
Okazuje się, że nowe MacBooki i tak sprzedają się jak świeże bułeczki. Apple pochwalił się, że pobił rekord zamówień online. Wedle Slice Intelligence w 5 dni od premiery (chociaż sprzęty jeszcze nie trafiły de facto do klientów) dobito do poziomu 80 proc. sprzedaży z lat 2015 i 2016.
Tym samym w te pięć dni MacBook Pro z 2016 roku przegonił wszystkie inne laptopy sprzedawane w Stanach Zjednoczonych.
MacBook Pro 2016 sprzedaje się lepiej niż Dell XPS 13 i Dell XPS 15 razem wzięte. Porównano też sprzedaż MacBooków Pro do produktów Microsoftu i wynika z niej, że Surface’ów sprzedało się czterokrotnie mniej - oczywiście cały czas mowa o Ameryce.
Pytanie tylko, czy klienci są zadowoleni z nowego MacBooka i wprowadzonych przez Apple’a zmian - płytki dotykowej Touch Bar i braku klasycznych portów - czy też kupują go tylko dlatego, że czekali na nowy model od 2014 roku…
MacBooki z 2016 roku to jednak tylko jeden z przykładów, że klienci nie głosują portfelami przeciwko kontrowersyjnym decyzjom Apple’a.
Nie tylko MacBook Pro 2016 sprzedaje się świetnie, a dotyczy to też iPhone’a. Chociaż iPhone 7 może być żartobliwie nazywany iPhone’em 6ss ze względu na brak wyraźnym zmian w projekcie obudowy, to klienci i tak chętnie kupują go razem z większym modelem iPhone 7 Plus.
iPhone 7 to najlepiej sprzedający się smartfonem w Stanach Zjednoczonym i w Wielkiej Brytanii. Udział rynkowy iOS-a w Ameryce to obecnie 34,2 proc. czyli o 5,2 pkt. proc więcej niż w poprzednim kwartale. Na wyspach z kolei iPhone 7 i iPhone 7 Plus wygenerowały 15,1 proc. sprzedaży na całym rynku smartfonów.
W Stanach Zjednoczonych, czyli kraju z którego pochodzi Apple, iPhone 7 i iPhone 7 Plus odpowiadały z kolei za 17,1 proc. sprzedaży we wrześniu.
Klientów najwyraźniej nie obchodzi to, że w iPhonie 7 zabrakło złącza jack, a MacBooki nie mają klasycznych złącz. Chociaż ostatnie wyniki Apple’a nie były dla firmy zbyt korzystne, to jej zapowiedzi, że kolejny kwartał będzie najlepszy w historii wcale nie wyglądają na oderwane od rzeczywistości.
Pytanie tylko, jak na dalsze losy firmy wpłynie wybór Donalda Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie pała on miłością do korporacji z Cupertino od czasu głośnej sprawy San Bernardino, gdy firma Tima Cooka odmówiła FBI obejścia zabezpieczeń w iPhonie celem pozyskania danych mordercy.