Snapchat na Instagramie, czyli treści będą znikać po 24 godzinach. Oryginalnie, prawda?
Facebooku, nie tędy droga! Już nie raz sparzyliście się na próbie kopiowania funkcji z platform konkurencji, a bezczelna zrzynka ze Snapchata jest po prostu niesmaczna. Zdziwię się, jeśli Instagram Stories nie podzieli losu prywatnych wiadomości w tym sewisie.
Instagram jest bodaj pierwszym dużym serwisem społecznościowym, który zdobył miliony użytkowników rozwijając się na smartfonach. Udostępniona po latach wersja webowa, już po przejęciu projektu przez Facebooka, to tylko dodatek. Nic dziwnego, że osoby stojące za rozwojem Instagrama zazdrośnie patrzą na Snapchata.
Dzisiaj to Snapchat, a nie Instagram, jest serwisem ukochanym przez nastolatków.
Facebook jest hegemonem w światku social media, ale to Snapchat zdobywa popularność u najmłodszych. Nastolatkom nie przeszkadza brak logiki w interfejsie, a wiadomości znikające po jednym odtworzeniu i usuwanie wpisów z My Story po 24 godzinach od publikacji to dla nich zaleta, nie wada.
Treści udostępniane na Snapchacie są ulotne. Dla użytkowników social media zakorzenionych w internecie stacjonarnym - a tym bardziej bywalców for dyskusyjnych - brak możliwości przejrzenia archiwum i skorzystania z wyszukiwarki wydaje się czymś dziwnym, nienaturalnym. Snapchat tego nie potrzebuje.
Twórcy dojrzałych serwisów social media widząc popularność tego nieszczęsnego Snapchata też chcą być cool.
Widać to na przykładzie Instagrama, który wprowadził dzisiaj nową funkcję. Podobieństwo Instagram Stories to Snapchat My Story widoczne jest nie tylko w nazwie. Jako użytkownik jestem nieco zażenowany takim podejściem, bo pokazuje to tylko, że Instagram nie ma pomysłu dla siebie.
Nie wiem, czy będę korzystał z nowości. Poprzedni dodatek do Instagrama, który również można było odebrać jako odpowiedź na zdobywającego wtedy dopiero popularność Snapchata - czyli system prywatnych wiadomości w formie zdjęć - okazał się niewypałem i korzystałem z niego raptem kilka razy.
Instagram Stories - o co w tym chodzi?
Twórcy Instagrama włączyli kserokopiarkę i przenieśli My Story ze Snapchata do swojej aplikacji. Użytkownicy będą mogli wrzucać ulotne treści - np. wideo lub pokaz zdjęć - a ich znajomi - oglądać je przez 24 godziny od publikacji. Dostęp do nich będzie możliwy w formie boksa na samej górze interfejsu aplikacji.
O tym, jak dokładna jest to kopia, niech świadczy fakt, że jeśli zmienić w opisie udostępnionym przez twórców nazwę Instagram Stories na Snapchat My Story to tenże opis nie straciłby sensu, zwłaszcza w kontekście wprowadzenia do Snapchata funkcji Memories importującej treści z rolki aparatu. Tyle dobrego, że CEO Instagramu nie chowa głowy w piasek i przyznaje się bez bicia, skąd jego zespół czerpał inspirację.
Facebook rozpaczliwie szuka odpowiedzi na Snapchata i ciągle jej nie ma.
O aplikacjach Poke i Slingshot nikt nie pamięta, bo nikt z nich nie korzystał. Opcja dodawania statusów na Facebooku, które nie zapiszą się w profilu, też przeszła bez echa - pewnie nikt o niej nie wie i nikt jej nie chce. Jestem przekonany, że Instagram Stories skończy podobnie.
Siłą Facebooka, Instagrama i Twittera są interakcje - komentarze i lajki. W przypadku Snapchata ich nie ma, więc oczywiście w Instagram Stories ich też być nie może. Zamiast tego można wysłać do autora danej historii prywatną wiadomość… tak jak na Snapchacie.
Jeśli chcę wrzucić treści, które znikną po chwili i większej wartości nie mają, to odpalam Snapchata - na swoim profilu pgkrzywy z Poke Ballem w awatarze relacjonuję zresztą teraz... poszukiwania Pokemonów. Facebooka, Twittera i Instagrama tymi postami zaśmiecać nie chcę.