REKLAMA

Nie wiem, jaki będzie HTC 11, ale HTC 12 może już nie być wcale - tak sugerują wyniki sprzedaży HTC 10

Zgodnie z moimi przewidywaniami HTC strzeliło sobie samo w stopę. Nie tylko stworzyło swój najlepszy smartfon od lat, ale też wyceniło go na poziomie nowego iPhone'a. Niby normalna decyzja, gdy robi się tak udane urządzenie, ale nie dla firmy, która jest w odwrocie. 

Nie wiem, jaki będzie HTC 11, ale HTC 12 może już nie być wcale – tak sugerują wyniki sprzedaży HTC 10
REKLAMA
REKLAMA

HTC to jest... sentyment. Oni robili dobre smartfony jak jeszcze Steve Jobs nie mógł wysyłać MMS-ów, a Samsung w swoje nieudaczne Omnie wstawiał Windowsa zacinającego się bardziej od Windows 98. I tam każde urządzenie było wydarzeniem, aż wreszcie HTC HD2 - kwintesencją doskonałości tajwańskiego producenta.

I potem na rynku Androidów też znaleźli dla siebie miejsce, HTC One X bił się przecież z Samsungiem Galaxy S3 o miano ówczesnego superflagowca i iPhonekillera. I jeszcze ze dwa lata potem androidowi "prosi" często wybierali kolejne modele HTC, uznając sprawdzoną markę i solidność, zostawiając zabawę Samsungami, Sony i LG dla dziewczynek.

Ale nie można było się oszukiwać w nieskończoność.

HTC kompletnie traciło pomysł na wyróżnienie swojej oferty w tłumie, poszczególne edycje flagowców powoli przestawały się różnić od siebie jakimikolwiek szczegółami, a na domiar złego do HTC One M9 władowano procesor, który w Atelier Amaro na co dzień wykorzystywany jest do smażenia wołowiny o specyficznym, metalicznym posmaku ("Robokrowa 2077 owiana beszamelową mgłą tajemnicy").

HTC 10 nie tylko wyeliminował te błędy poprzednika, ale też jest to też generalnie jeden z wydajniejszych, ładniejszych i niezawodnych telefonów 2016 roku (więcej na ten temat pisałem w mojej recenzji). Wszystko to na marne - telefon sprzedaje się koszmarnie słabo, najprawdopodobniej nie przebije w tym roku magicznej bariery miliona sprzedanych egzemplarzy. Maleje też sprzedaż pozostałych telefonów tajwańskiego producenta (dlatego też w tym roku stworzył ich aż o 1/4 mniej niż w analogicznym okresie 12 miesięcy temu).

Marki wielkich producentów potrafią odbijać się od dna, choć chyba jeszcze żaden z nich nie znalazł się w takich tarapatach jak obecnie HTC.

Motorola to mistrz come backów, już przynajmniej trzy razy ją grzebaliśmy, a ona zawsze wymyśla coś nowego. Samsung po bardzo bezproduktywnym okresie 2012-2015 odbudował się z genialnym SGS6 (choć akurat tej firmie nigdy w oczy nie zaglądało widmo bankructwa). Wydaje mi się, że z ryzykiem marazmu zaczęło swoimi transformersami walczyć LG - chyba niestety błędnie, ale szacunek za podjęcie rękawicy. Zdecydowanie w tarapatach są Apple i Sony, które od 4 lat nie wymyśliły niczego innowacyjnego. Na stałej wznoszącej jest obecnie chyba tylko Huawei.

REKLAMA

HTC jest w bardzo niekomfortowej sytuacji, a na dodatek nie ma pomysłu jak temu zjawisku przeciwdziałać. Ich zabiegi reklamowe są niewidoczne. Widziałem ich bannery gdzieś na bandach boiska w Pro Evolution Soccer. Tak właśnie tam myślą o reklamie - wybrali grę o piłce nożnej i to jeszcze tę bardziej niszową. Z drugiej strony, czy w 2016 roku można nagle wymyślić coś ekstra na przełamanie trendów?

Ostatnia nadzieja HTC to Nexus, czyli wydarzenie na rynku smartfonów, które markę uwiarygadnia i pokazuje światu - w swoim czasie bardzo pomogły one LG, Motoroli i Huawei. Ale czy to wystarczy, by odwrócić bardzo niekorzystne trendy?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA