REKLAMA

Euro 2016 - dzień #28. Heroes of Wales and Portugal III: The Restoration of Eurathia

Grają ze sobą na co dzień i śmiało mogliby rywalizować o miano największej gwiazdy Realu Madryt. Gareth Bale szczęśliwie jednak potrafił schować swoją dumę na dalszy plan i wszystko kręci się wokół Cristiano. Ale dziś madryccy giganci po raz pierwszy w historii zagrają do przeciwnych bramek. 

Euro 2016 - dzień #28. Starcie dwóch herosów
REKLAMA
REKLAMA

Talent Walijczyka objawił mi się po raz pierwszy - od razu boleśnie - w 2010 roku. Tottenham dla broniącego Pucharu Europy Interu Mediolan miał być tylko spacerkiem. Jak wielkim zdziwieniem było jednak, że będącym wówczas chyba najlepszym prawym obrońcą świata Maiconem (w Brazylii posadził wtedy na ławce Daniego Alvesa) miotał jak dzieckiem, ośmieszając co i raz, niejaki Gareth Bale - wówczas występujący jeszcze na pozycji bocznego obrońcy.

Potem Bale Tottenham z Interem grał jeszcze raz - kilka lat później w Lidze Europy. Dość wspomnieć, że z Walijczykiem na pokładzie wygrali 3-0, a w rewanżu bez Walijczyka przegrali 3-0. I to moim zdaniem mniej więcej oddaje jak funkcjonowała w tamtym czasie drużyna z Londynu i jaką rolę pełnił w niej Gareth Bale.

Nie dziwi zatem, że Real Madryt prawdopodobnie zapłacił za piłkarza największą sumę odstępnego w historii (choć nie wiadomo ile do końca kosztował Neymar, ale pewnie mniej), a pełnej kwoty ponoć nie ujawniono tylko dlatego, żeby Cristiano Ronaldo nie było przykro.

No właśnie, Cristiano Ronaldo.

W Realu wszystko kręci się wokół nie, choć do dziś żywa jest debata, czy popularny Portugalczyk ekipie Królewskich więcej daje, czy jednak odbiera - między innymi za sprawą swojej perwersyjnej nieumiejętności wykonywania rzutów wolnych. Nabytej zresztą dopiero kilka sezonów temu, gdyż wcześniej wcale nie było z tym wielkiego problemu!

REKLAMA

Obie reprezentacje kręcą się dookoła swoich największych gwiazd, ale o wyniku tradycyjnie zadecyduje 22 zawodników obecnych na boisku. Widzieliśmy to doskonale podczas meczu z Polską, gdy w obliczu niedostatków Ronaldo świeciła gwiazda Renato Sanchesa. Widzieliśmy to zresztą także w meczach Polski, gdy Roberta Lewandowskiego w zdobywaniu bramek wyręczali Milik czy Błaszczykowski. Walijska przeciętność wydaje się oczywiście o wiele bardziej dotkliwa od tej portugalskiej - prócz Garetha Bale'a marką samą w sobie jest tam chyba tylko Aaron Ramsay, na którego zresztą dziś Brytyjczycy nie będą mogli liczyć. Portugalczycy, choć nazwiskami potrafią zachwycić - a przynajmniej zaintrygować - grają jedną z mniej zjadliwych piłek na tym turnieju.

Niewykluczone więc, że obaj herosi będą musieli wziąć sprawy w swoje ręce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA