Horizon: Zero Dawn to najwspanialsza gra targów E3 2016
Miałem okazję za zamkniętymi drzwiami obejrzeć tę grę na „żywym kodzie” w akcji. I wiecie co? Coś czuję, że to jedna z tych gier, dla których warto kupić nowy sprzęt do grania. A w tym wypadku PlayStation 4.
Wtórność, wtórność i jeszcze raz wtórność. Na rynku gier wideo dominuje przetwarzanie starych pomysłów na nowo, kontynuowanie sprawdzonych marek i kopiowanie pomysłów. Horizon: Zero Dawn jest inny. I choć samo założenie tej gry nie jest znowuż takie innowacyjne (to gra z gatunku „zręcznościowe RPG”), tak cała reszta odstaje od tego, co mamy na rynku. Na plus oczywiście.
Gra jest niesamowicie… majestatyczna i dostojna. Co więcej, przepełniona jest pomysłami na piękny, fascynujący świat. Miejsce akcji? Ziemia. Czas? Tego… nie wiadomo. Mniej więcej „tysiąc lat po upadku ludzkości”, cokolwiek by to nie znaczyło. Ziemią władają roboty. A ludzie? Nawet nie pamiętają Starych Czasów. Swoją genezę i miejsce na ziemi tłumaczą prymitywnymi religiami i zabobonami, przy czym każde plemię ma swój pomysł i swoją wizję na świat (co bywa też powodem do wzajemnej wrogości). Są tym, czym były ssaki w epoce dinozaurów. Skromnymi, nielicznymi, żyjącymi w strachu plemionami.
Gra wygląda po prostu… przepięknie. I nie mam tu (tylko) na myśli jakości technicznej grafiki, ale przede wszystkim warstwę artystyczną. Cóż, dział kreatywny Hozion: Zero Dawn ma siedzibę w Amsterdamie, co by wiele tłumaczyło… Kostiumy, postacie, krajobrazy, wygląd władających światem maszyn: to sztuka najwyższych lotów. Ów świat był budowany przez siedem lat! To jedna z najdłużej powstających gier w historii, a wysiłek, przynajmniej po 30 minutach spędzonych z grą, zdecydowanie się opłacił.
Horizon: Zero Dawn – a jak w to się gra?
Gra pracuje w rozdzielczości 1080p i utrzymuje stałą płynność 30 klatek na sekundę. Oprawa jest niesamowicie bogata w szczegóły. Każdy obiekt ma ostre tekstury, składa się z bardzo drobiazgowo przygotowanych wieloboków, a całość przykrywają fantastycznie i gustownie dobrane shadery, efekty cząsteczkowe czy filtry.
Sama gra jest grą RPG akcji. Mamy więc wielki świat, który możemy eksplorować na własną rękę, czy też podążając za wątkiem fabularnym, tudzież wykonując poboczne questy. Jak przystało na rasowego RPG-a, fabuła jest nieliniowa, a nawet różne formy prowadzenia rozmowy mogą wpłynąć na dalsze wydarzenia.
Wyobraźnia twórców budzi podziw
Walka z maszynami to jednak coś zupełnie nowego. Te składają się z wielu komponentów, które możemy osobno uszkadzać, by zwiększyć swoje szanse. Taktyka jest kluczowa, a zadanie ułatwić ma nam skanowanie tychże maszyn, pozwalające wykryć ich słabe punkty i systemy ofensywno-defensywne. Możemy też wpływać na ich oprogramowanie, by, na przykład, przerobić transportowego muła na naszego, posłusznego nam rumaka. Co oczywiste, w grze będziemy mogli rozwijać naszą postać i ekwipunek, dostępny będzie też crafting, a bronie i zbroje mają swoje mocne, i słabe punkty (klasyka, czyli rzeczy takie, jak odporność na ogień, ale wrażliwość na mróz).
Roboty nie są jednak losowo rozmieszczonymi, niezależnymi od siebie postaciami. Maszyny tworzą swój własny ekosystem, są od siebie wzajemnie współzależne, czyli dokładnie tak, jak w społeczeństwie ludzi czy ogólnie w przypadku organizmów żywych. Choć, oczywiście, logika maszyn i droga ich ewolucji poszła zupełnie inną drogą, co rozwój natury, więc trudno szukać bezpośrednich analogii.
Twórcy przewidują, że by przejść grę potrzeba będzie „kilku tuzinów godzin”, a questy i świat mają być niepowtarzalne, co oznacza, że mamy nie mieć powodów do narzekań jeżeli chodzi o powtarzalność i wtórność przygód. Nie będzie też żadnych ekranów ładowania, choć trudno powiedzieć jak to będzie wyglądało w przypadku „szybkiej podróży”. Autorzy jeszcze pracują nad tym i nie chcieli składać żadnych obietnic. Dodali jednak, że ów tryb jest dodawany z przymusu, bo zdają sobie sprawę z potrzeb graczy. Gra ma jednak zachęcać do „ręcznej” eksploracji świata.
A ten… cóż, jest tak piękny, że nie mogłem oderwać wzroku, całkowicie nim urzeczony. Horizons: Zero Dawn zapowiada się na grę legendarną. Dlaczego, ach dlaczego, nie wyjdzie to na konsolę, którą posiadam w domu. Posiadacze PlayStation: to już drugi raz w historii tej generacji konsol, gdy czegoś wam cholernie zazdroszczę.