Rozdają Office 365 za darmo, a ty nawet o tym nie wiesz
Gdy Microsoft nabroił w kwestii OneDrive’a, zmniejszając oferowaną przez niego darmową przestrzeń dyskową, w ramach odkupienia zaoferował poszkodowanym całkiem atrakcyjną promocję. Nie wiecie o niej, czy jest dla was aż tak nieciekawa?
Pod koniec 2015 roku Microsoft ogłosił drastyczne zmiany w swojej ofercie OneDrive. Subskrybenci pakietu Office 365 utracili nieograniczoną przestrzeń w chmurze, a zamiast tego dostali limit wynoszący 1 TB. Na dokładkę zmieniły się też ceny płatnej wersji OneDrive. Zniknęły największe pakiety po 100 i 200 GB. Niestety zmiany dotknęły też darmowego planu OneDrive. Wcześniej użytkownicy mieli do dyspozycji 15 lub nawet 25 darmowych gigabajtów, a w listopadzie Microsoft ograniczył pojemność do 5 GB. Zniknął też 15-gigabajtowy bonus za aktywowanie w telefonie funkcji automatycznego przesyłania zdjęć do OneDrive.
Co dziwić nie powinno, takie działanie bardzo nie spodobało się użytkownikom OneDrive, co wyrazili oni w petycji na forum OneDrive. Licznie i dosadnie. Microsoft w końcu się ugiął i ostatecznie ustanowił limit darmowej przestrzeni na 15 GB z zachowaniem 15-gigabajtowego bonusu za zdjęcia… ale pod jednym warunkiem. Użytkownik do końca stycznia 2016 r. musiał potwierdzić, że chce zachować większy limit przestrzeni dyskowej.
Nie dziwią też liczne przeprosinowe bonusy, nawet tak cenne, jak licencja na Office’a 365 Personal. Osoby korzystające z darmowego OneDrive’a, które do tej pory miały go wypełnionego po brzegi i dla których redukcja darmowego miejsca oznaczała konieczność przeniesienia danych w inne miejsce, otrzymują na rok darmowego Office’a 365 Personal (wraz z terabajtem miejsca na dane). Oferta dotyczy użytkowników, u których powyższy problem wystąpił do 15 stycznia i będzie ważna do 15 sierpnia bieżącego roku. Dziwi mnie za to coś innego.
Dają Office 365 za darmo, a wy go uparcie nie chcecie brać
Tak, wiem, nie każdy chce używać produktów i usług Microsoftu, a sam niedawno napisałem kilka cierpkich słów na temat OneDrive’a. I choć Office’owi tak cierpkie słowa się nie należą (bo jest jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą usługą biurową na rynku), tak pojmuję, że nie każdy chce się na niego rzucić. Roczna licencja na oferowanego Office’a 365 Personal to jednak wartość dwustu złotych.
Tymczasem dziś zadzwoniła do mnie znajoma mi osoba z Microsoftu, jeden z moich najlepszych kontaktów i źródeł godnych zaufania (wybaczcie, szanuję prawo tej osoby do pozostania anonimową, ufam jej informacjom i to będzie musiało wam wystarczyć), a ową rozmowę można streścić mniej więcej tak: „ty, ale jaja, patrzę sobie na statystyki pobrań Office’a z OneDrive’owej promocji i chyba nikt nie wie, jak z niej skorzystać, bo mało kto w to klika”.
Wiecie jaka część osób z Kontami Microsoft zarejestrowanymi na Polskę i uprawnionymi do odbioru darmowego Office’a 365 zdecydowała się skorzystać z promocji? Już informuję: 5,5 procent. Raz jeszcze: rozumiem, że niektórym Microsoft Office nie odpowiada, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że jest to większość z was. Nie tylko z uwagi na moją opinię o tej usłudze, ale to po prostu nijak nie pokrywa się z rynkowymi trendami, i to patrząc na dowolne źródło. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że tym razem mówimy o Office, za który nie zapłacimy ani złotówki.
Dlatego też, drodzy aktywni użytkownicy darmowego OneDrive’a, klikamy w ten link, o tu tutaj, ten. Pojawi się wam w przeglądarce internetowej menu służące do dokupowania większej objętości e-dysku Microsoftu. Jeżeli na skutek zmian na gorsze musieliście wynieść część swoich danych z usługi, w tym menu pojawi się baner informujący o możliwości odbioru za darmo licencji na Office’a 365.
Uff, mam nadzieję, że pomogłem. Więcej się już tak nie wygłupiajcie, drogie 94,5 proc. uprawnionych użytkowników.