REKLAMA

Banksy przegrał z technologią. Naukowcy ustalili tożsamość artysty

Prowokator, geniusz, głos ludu, ale przede wszystkim artysta. Banksy – bo o nim mowa – został rozszyfrowany. Pokonała go matematyka, geolokalizacja i nowoczesne technologie.

04.03.2016 13.05
Banksy przegrał z technologią. Naukowcy ustalili tożsamość artysty
REKLAMA
REKLAMA

Nowe prace Banksy’ego regularnie stają się tematem wielu artykułów i materiałów w wydaniach wiadomości. Twórczość tego ulicznego artysty trafia na podatny grunt, bowiem lubi on komentować bieżące sprawy polityczne i gospodarcze. Dodatkowo robi to bez żadnych barier i bez chowania się za poprawnością polityczną. Mimo to jego prace nie są w żaden sposób wulgarne czy obraźliwe. Banksy potrafi w bardzo inteligentny sposób przedstawiać problemy współczesnego świata.

Oczywiście nie wszystkie prace Banksy’ego dotykają tematów trudnych i poważnych. Znaczna część projektów to obserwacje artysty przedstawione w inteligentny i humorystyczny sposób.

Prace Banksy’ego powstają w przestrzeni miejskiej. Artysta tworzy graffiti, które najczęściej opiera się na technice odmalowywania szablonu. Jego prace najczęściej powstają pod osłoną nocy i z reguły są dla mieszkańców miast dużym zaskoczeniem. Murale Banksy’ego pojawiały się w wielu miastach świata, po obu stronach Atlantyku.

banksy-1

Smaczku całej twórczości Banksy’ego nadaje fakt, że jego twórczość w większości przypadków jest nielegalna. Wiele osób i instytucji próbowało go znaleźć, ale artysta pozostawał nieuchwytny. W dzisiejszym świecie jest to praktycznie niemożliwe, dlatego wiele osób sądziło, że za pseudonimem Banksy nie kryje się jedna osoba, tylko cała grupa artystów.

Okazuje się jednak, że Banksy jest jeden. I wiemy, kto nim jest.

Geoprofilowanie. Od dziś będzie to prawdopodobnie najbardziej znienawidzone słowo Banksy’ego

Zespół badaczy z londyńskiego Queen Mary University ustalił tożsamość Banksy’ego. Naukowcy nie mają wątpliwości, że za tym pseudonimem kryje się Brytyjczyk Robin Gunningham.

Robin Gunninghama był podejrzewany już od 2008 roku, kiedy jego nazwisko wypłynęło po śledztwie dziennikarskim. Był to jednak niepotwierdzony trop. Wygląda na to, że teraz mamy jasność. Naukowcy z londyńskiego uniwersytetu przeprowadzili swoje własne badania, które były oparte o geoprofilowanie, czyli metodę wykorzystywaną do wychwytywania seryjnych morderców. Naukowcy wykorzystali zaawansowaną formę analizy statystycznej, z której korzystają również kryminolodzy. Ta dziedzina nauki służy m.in. do walki z terroryzmem, bowiem pozwala lokalizować niebezpieczne jednostki na podstawie ich aktywności.

banksy

Zespół badaczy prześledził lokalizację ostatnich 140 prac Banksy’ego, które pojawiły się w Wielkiej Brytanii. Naukowcy wyróżnili cztery główne centra aktywności, z których trzy były położone w Londynie, a jedno w Bristolu. Naukowcy porównali te dane z aktywnością podejrzanych i jednoznacznie wyszło im, że za pseudonimem Banksy kryje się Robin Gunningham.

Jak naukowcy do tego doszli? Tutaj zaczyna robić się ciekawie, bo twierdzą oni, że korzystali tylko z „danych dostępnych publicznie”, bez uciekania się do hakowania kont, czy śledzenia podejrzanego.

Naukowcy mieli zamiar opublikować obszerną publikację naukową, w której przedstawią swoją metodę badawczą, ale – jak podaje BBC – na razie będą musieli się z tym wstrzymać. Z zespołem naukowców skontaktowali się prawnicy, którzy rzekomo reprezentują Banksy’ego. Mają oni poważne zastrzeżenia co do metod badawczych, w tym do ich legalności i poszanowania prywatności.

Cała sprawa jest dość śliska

Po pierwsze, nie mogę uwierzyć, że to zespół badaczy, a nie policja, dotarła do Banksy’ego. Poza tym zastanawia mnie fakt, że artysta przez tak długi czas nie dał się złapać. W dobie miejskiego monitoringu jest to wręcz szokujące.

banksy-2

Nade wszystko niepokojące są jednak zapewnienia naukowców o tym, że korzystali tylko z legalnych metod. To daje do myślenia. Rzadko zastanawiamy się nad treściami, które publikujemy chociażby w mediach społecznościowych, a przecież na ich podstawie można określić mnóstwo informacji.

Na dodatek wszyscy zgadzamy się mimowolnie na szpiegowanie, godząc się na regulaminy Google, Apple, czy Microsoftu. Ba, nawet wyrażając zgodę na zapisywanie ciasteczek w przeglądarce.

Na co dzień o tym nie myślimy, ale wystarczy wejść na stronę historii przeglądania Google, by przekonać się, jak wiele wiedzą o nas korporacje. Szczególnie polecam zakładki „Historia lokalizacji” i „Aktywność związana z głosem lub dźwiękiem”.

Tych danych nie wyda nikomu Google, czy Apple (a przynajmniej tak twierdzą szefowie tych korporacji), ale do odczytu tych informacji wystarczy przecież sama znajomość hasła do konta Google. Przy odrobinie samozaparcia i wykorzystaniu metod socjotechniki nic nie jest niemożliwe.

To dość smutne, ale Banksy mógł być ostatnim „anonimowym” artystą

REKLAMA

W XXI wieku, w dobie geolokalizacji, monitoringu, smartfonów i rozwoju metod badawczych już chyba nikt nie może pozostać anonimowy. Szkoda, bo to oznacza, że najpewniej nie doczekamy się kolejnego artysty pokroju Banksy’ego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA